Strona głównaWiadomościŚwiatZmiennopłciowiec kiedyś krytykował islam i BLM. Dzisiaj on i cała obsada filmu...

Zmiennopłciowiec kiedyś krytykował islam i BLM. Dzisiaj on i cała obsada filmu już nie jest „fajna”. Razprozak: To przerasta mokre sny Lenina

-

- Reklama -

Razprozak skomentował doniesienia o mężczyźnie podającym się za kobietę, który miał być gwiazdą hucznie zapowiadanej przez wokeistowskie media produkcji. Jak się okazało, skrytykował kiedyś islam oraz rasistowsko-komunistyczny ruch Black Lives Matter, czego efektem dzisiaj jest wycinanie informacji o produkcji oraz zapowiedź, że ta jednak nie otrzyma zapowiadanych nagród.

Razprozak ironicznie napisał, że „na stare lata odbiło” mu i jako konserwatysta „staję w obronie praw transa, który… w bardzo prostacki i bluźnierczy sposób obraził chrześcijaństwo”.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

„Widoczny na zdjęciu transpłciowiec to aktorcze Karla Sofia Gascon. Jak podają media, w tym nasza niezbyt poczciwa Interia, którą niżej zacytuję – film z tą osobą w roli głównej był murowanym faworytem do zgarnięcia w tym roku Oscara. Ale nagle coś się wydarzyło” – napisał Razprozak.

Europa Suwerennych Narodów

Następnie zacytował fragment artykułu z „Tygodnika Interii” z artykułu „Skandal tuż przed Oscarami. Murowany faworyt odpada. 'Ćpun i oszust'” Justyny Kobus.

- XVI Konferencja Prawicy Wolnościowej -

„Koncertowo roztrwoniła szansę na złotą statuetkę, przy okazji szkodząc uchodzącemu za faworyta filmowi. A wszystko za sprawą obraźliwych komentarzy z przeszłości. Sprawy zaszły tak daleko, że platforma Netfliks, która stoi za filmem i jego dystrybucją na terenie Stanów Zjednoczonych, wykluczyła Gascon ze swoich działań promocyjnych. Postanowiła skupić się na wspieraniu pozostałych twórców filmu, choć dotąd to hiszpańska aktorka była jego twarzą. (…) Prawdopodobnie pożegnała się także z oscarowymi szansami. Niestety, na łeb na szyję lecą także szanse samego filmu, który stracił pozycję faworyta również w typowaniach bukmacherów” – czytamy.

„Odkopano jej stare wpisy w mediach społecznościowych, a tam takie kwiatki jak: 'Mam już dość tego całego g…..a: islamu, chrześcijaństwa, katolicyzmu i wszystkich piep… wierzeń idiotów, które łamią prawa człowieka'” – napisał na X Razprozak.

„Oczywiście to osobiszcze jest obłudnym prostakiem, korzystającym z podwójnych standardów w marksistowskim świecie, bo gdybym ja napisał w równie żołnierskich słowach coś podobnego na temat tęczowców – to mogłyby mnie spotkać 'ciut’ większe nieprzyjemności, niż zaprzepaszczenie szans na Oscara” – ocenił publicysta.

„Zresztą prawdopodobnie gdyby poprzestała na defekowaniu na religie, to co najwyżej pogrożono by jej paluszkiem i zmuszono do czynnego żalu, ale i to tylko dlatego, że obrażała islam, bo gdyby poprzestała na wylewaniu pomyj tylko na chrześcijaństwo, mogłoby to skutkować co najwyżej ZWIĘKSZENIEM jej szans oskarowych. Ale ona nieoczekiwanie poszła w swoich opiniach dalej, i zaatakowała świętości, których krytykować nie wolno: ćpuna George’a Floyda, i sektę 'Black Lives Matter’. A takich grzechów lewactwo akurat nie wybacza, nigdy i nikomu” – podkreślił.

„I łatwo by mi teraz było walić tą prostaczką w Netflixa i lewactwo, i śmiać się, że chcieli być postępowi i promować takie postaci, więc dobrze im tak – ale jest coś, co jako chrześcijanina obrzydza mnie jeszcze o wiele bardziej, niż jej chamskie i wulgarne uwagi na temat (między innymi) chrześcijaństwa. A jest to właśnie reakcja świata na jej słowa” – zaznaczył.

„Po pierwsze, ona (bo trzymajmy się dla wygody wersji, że to kobieta) nie powiedziała tego teraz, tylko kilka lat temu. Po drugie, GDYBY nawet założyć, że powinna zostać za te słowa ukarana – to prędzej powinna być to jakaś grzywna, albo ewentualnie zmuszenie jej do wycofania się w cień i utrata ról przez jakiś czas, ale na pewno NIE karanie kreacji aktorskiej, którą już stworzyła – tylko za to, że ktoś odkopał jej archiwalne wpisy. Jej prywatne opinie nie mają żadnego wpływu na to, czy zagrała wybitną rolę czy nie, i broniłbym tego zdania nawet gdyby wśród jej archiwalnych wypowiedzi jedna głosiła, że 'Razprozak to gwałciciel i słucha Dawida Podsiadło’. Obie te zniewagi bym pomścił, ale na pewno nie domagałbym się kary w sferze artystycznej” – napisał Razprozak.

Jako trzeci i „najbardziej obrzydliwy” punkt publicysta wskazał, że „jeśli faktycznie dojdzie do tego, że na wykopanych 'archeologicznie’ opiniach jakiejś pustaczki ucierpi CAŁY FILM (nawet jeśli najbardziej g****any)… i reżyser… i scenarzysta… i wszyscy aktorzy… i wszyscy, którzy przy nim pracowali… to będzie trzeba powiedzieć, że w 2025 roku świat PRZERASTA najśmielsze oczekiwania, marzenia i mokre sny Włodzimierza Lenina” [cenz. red. – nczas].

„Naprawdę podejrzewam, że on bałby się marzyć, że zapoczątkowana przez niego (i Marksa) rewolucja wywoła w ludzkich łbach aż takie spustoszenie, i uczyni z cywilizacji zachodniej aż taką karykaturę samej siebie, jaką jest obecnie. I mam gdzieś sam film, podejrzewam nawet, że to jakiś kolejny lewacki gniot niewarty uwagi. Ale publikuję ten wpis dla zasady. Bo możemy – i powinniśmy – spierać się na temat granic wolności słowa, ale potencjalne karanie całej obsady filmu za wypowiedź JEDNEGO członka tej obsady, w dodatku w sytuacji, gdy nikt wówczas nie wiedział o tych archiwalnych opiniach – to brudnej wody bolszewizm pełnym, parszywym r**em” – czytamy.

„W przeciwieństwie do większości lewicowców nie jestem hipokrytą, to dodam, że dokładnie tak samo bym uważał nawet gdyby to aktorzyszcze w jednym ze swoich wpisów 'przejęzyczyło się’ tak jak platformiana minister edukacji, i gdyby bredziła coś o polskich nazistach odpowiedzialnych za Auschwitz. Nie zostawić na niej za takie słowa suchej nitki? Jak najbardziej. Ale karać całą obsadę filmu za wypowiedziane lata temu słowa, o których ta obsada nie miała pojęcia…? Niesmaczny żart. Stalinowska wersja odpowiedzialności zbiorowej” – podsumował Razprozak na Facebooku.

Najnowsze