Strona głównaGŁÓWNYNowa walka z AfD. Politycy i wielkie media nasilili swoje ostre krytyki...

Nowa walka z AfD. Politycy i wielkie media nasilili swoje ostre krytyki i ataki

-

- Reklama -

Po kilkumiesięcznym okresie względnego spokoju, różni przedstawiciele władz, urzędów i wielkich mediów Niemiec znów nasilili swoje ostre krytyki i ataki na opozycyjną Alternatywę dla Niemiec – jedyną liczącą się w Niemczech partię, która między innymi sprzeciwia się budowie federacyjnej i neosowieckiej Unii Europejskiej.

W Niemczech społeczne poparcie dla konserwatywno-narodowej Alternatywy dla Niemiec (AfD) rośnie stopniowo i powoli, ale systematycznie już od ponad dwóch lat. Np. w sondażu renomowanego ośrodka INSA, przeprowadzonym na zlecenie dziennika „Bild” w dniach 17–19 października br. na reprezentatywnej próbie aż 2006 osób, chęć głosowania na AfD zadeklarowało już 27 procent pytanych o to Niemców i innych obywateli RFN. To był najwyższy wynik wśród wymienianych w tej ankiecie niemieckich partii politycznych i historycznie rekordowy wynik AfD.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

W ciągu jednego tygodnia ta opozycyjna partia w ww. kolejnym badaniu INSA odnotowała wzrost poparcia o 0,5 proc. Okazało się też, że nadal maleje poparcie dla partii rządowych. Postchadecy z CDU/CSU otrzymali już tylko 24,5 proc. sondażowych głosów, a socjaliści z SPD zaledwie 14 proc. W sumie te dwie główne partie soc-demokratyczno-systemowe otrzymały więc 38,5 proc. sondażowego poparcia – najmniej od lata 2019 r. Eurokomunistyczni Zieloni i partia Lewica (w dużej mierze dziedziczka komunistycznej SED i NRD) uzyskały po 11 proc. ankietowych głosów. Natomiast w kolejnym sondażu INSA przeprowadzonym 24–25 października AfD uzyskała około 26 proc. głosów, CDU-CSU 24 proc., SPD 15 proc., a Zieloni i Lewica znów po 11 proc.

W październikowych badaniach czterech innych pracowni, jak np. Forsa czy Infratest dimap, AfD także otrzymywała po 26 proc. głosów. W pozostałych po 25 proc. Należy przypomnieć, że w ostatnich przedterminowych wyborach do Bundestagu (23 lutego br.) ta prawdziwie opozycyjna i dość konserwatywno-wolnościowa partia, dążąca między innymi do radykalnej zmiany polityki i prawa Unii Europejskiej lub (w razie braku szans na to) do wycofania Niemiec z tej ponadnarodowej i neosowieckiej organizacji, otrzymała 20,8 proc. prawdziwych, tj. wyborczych głosów. Znaczny wzrost społecznego poparcia dla AfD jest więc wyraźny. Gut!

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

W związku z powyższym 20 października kanclerz Fryderyk Merz po niemal dwudniowych naradach prezydium zarządu CDU – poświęconych właśnie w dużej mierze kwestii relacji chadeków z Alternatywą dla Niemiec – ogłosił mobilizację swej partii przed przyszłorocznymi wyborami do parlamentów aż pięciu krajów związkowych (landów). Podczas konferencji prasowej ponownie nazwał AfD „głównym przeciwnikiem” CDU i jej „demokratycznych wartości”. Kanclerz przyznał też, że w rządowej koalicji [działającej od 6 maja br.] popełniono w ostatnich miesiącach różne „błędy”, które zaszkodziły wizerunkowi rządu RFN w oczach niemieckiej opinii publicznej.

Merz potwierdził jednak stanowisko władz CDU obowiązujące w tej partii już od prawie 12 lat, a dotyczące stałego odrzucania i zakazu jakiejkolwiek współpracy z AfD. Bo „ta partia otwarcie dąży do zniszczenia CDU i chce innego kraju”, więc „jeśli kogoś określamy jako naszego głównego przeciwnika, to naprawdę będziemy z nim walczyć” – oświadczył Merz. Przewodniczący CDU wykluczył wszelką współpracę z AfD – choćby tylko w niektórych radach gmin, miast czy powiatów. Ale jednocześnie opowiedział się przeciwko postulatom lewicy [głównie z kręgu SPD i Zielonych i niektórych z CDU] dot. delegalizacji tej opozycyjnej partii. Tłumaczył też przedstawicielom mediów: „Nie dzielą nas bowiem jedynie jakieś szczegóły. Od AfD dzielą nas fundamentalne kwestie i podstawowe przekonania polityczne”. Bo np. AfD „opowiada się przeciwko Unii Europejskiej, przeciwko walucie euro oraz NATO” (wg DPA). Sehr schön und demokratisch!

Obawy szefa rządu RFN i wielu jego partyjnych towarzyszy, podobnie jak działaczy SPD czy Zielonych, są uzasadnione. Bo według licznych badań i aktualnego stanu społecznych nastrojów AfD po przyszłorocznych wyborach może stać się wyraźnie najsilniejszą partią – w sensie skali społecznego poparcia i liczby posłów – w Saksonii-Anhalt i Meklemburgii-Pomorzu. A w „zachodniej” i jeszcze bardzo bogatej Badenii-Wirtembergii, w zamożnej Nadrenii-Palatynacie i w landzie Berlin, Alternatywa dla Niemiec może zaliczyć znaczny wzrost liczby poselskich mandatów i wpływów. Więc przewodniczący Merz i inni kierownicy CDU oraz bawarskiej CSU, chcą „zwalczać” AfD, choć oczywiście tylko „demokratycznymi środkami”; ale środkami „wszelkimi dostępnymi”, czyli najpewniej także tajno-policyjnymi – jak to już działo się wielokrotnie w latach ubiegłych.

Tę planowaną, nową kampanię przeciw AfD poparł też wieloletni szef bawarskiej CSU Markus Söder. Po posiedzeniu zarządu CSU w Monachium oświadczył on prasie: „Jest już całkowicie jasne, że AfD nie jest dziś [dla nas] zwykłym konkurentem, ale wrogiem naszego demokratycznego systemu”, więc „ja nie chcę pod żadnym pozorem, aby CDU i CSU stały się dla AfD jakimś pomostem do zdobycia władzy” (wg dw.com).

Z kolei minister spraw wewnętrznych RFN Alexander Dobrindt z CSU stwierdził w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Handelsblatt” (też 20 października), że Alternatywa dla Niemiec rzekomo już „zachowuje się tak jak niemiecka partia Putina”. Minister zapowiedział, że organy śledcze RFN „muszą wyjaśnić możliwe powiązania” polityków i pracowników AfD z Rosją, bo „AfD już otwarcie pokazuje swoją bliskość wobec Putina”. Więc „takie stanowisko [tej partii] podsyca podejrzenia, że w grę wchodzi coś więcej niż tylko sympatia”. Dobrindt dodał, że toczące się już policyjne i prokuratorskie dochodzenia wobec członków i pracowników AfD (w Turyngii i kilku innych landach) tylko potęgują te podejrzenia. Donnerwetter!

Opinie kierowników AfD i prasy

Te dość gromkie i stanowcze zapowiedzi i deklaracje. Szefów CDU i CSU szybko i mocno skrytykowali czołowi przedstawiciele AfD, w tym przewodnicząca Alicja Weidel. W internetowym serwisie X Weidel napisała między innymi, iż zapowiedzi Merza i innych, że CDU i CSU zamierzają utrzymać swoją „zaporę ogniową”, tj. totalne izolowanie i wykluczanie AfD z politycznej debaty i z jakiegokolwiek współpracy, pokazuje, że „Merz i jego funkcjonariusze w istocie sami jeszcze bardziej izolują [społecznie] swoje własne partie”. Bo „oni walczą z Alternatywą dla Niemiec, a my walczymy dla Niemiec”.

Należy nadmienić, że kanclerz Merz i inni kierownicy CDU i CSU w kwestii postępowania ich partii wobec AfD od wielu miesięcy znajdują się też pod silną presją SPD i Zielonych. Np. ostatnio sekretarz generalny SPD Tim Klüssendorf zażądał od Merza, aby „jednoznacznie zrealizował” swoje jeszcze przedwyborcze zapowiedzi dotyczące „ostrego kursu” wobec AfD. Tego młodego działacza SPD bardzo „niepokoi” fakt, że niektórzy członkowie i ważni politycy CDU i CSU już nie uważają totalnego izolowania AfD za konieczne. Do tych „niektórych” należy między innymi były sekretarz generalny CDU Peter Tauber, były federalny minister obrony Karl-Theodor zu Guttenberg z CSU i były przewodniczący wewnętrznej komisji CDU „ds. podstawowych wartości” Andreas Rödder. W połowie października br. opowiedzieli się oni w popularnym magazynie „Stern” za odejściem CDU i CSU od polityki totalnego izolowania i wykluczania AfD. Domagają się otwarcia ich partii na współpracę z AfD – przynajmniej w Bundestagu w sprawach polityki imigracyjnej, gospodarczej i w kilku innych tematach. To otwarcie jest potrzebne, tym bardziej że ciągła „stygmatyzacja AfD” tylko pomaga tej partii, uważa Tauber i niektórzy inni z CDU.

Niemiecka prasa i media na ogół jednak generalnie zachęcają polityków SPD i CDU-CSU do dalszego „stygmatyzowania”, izolowania, ograniczania i prześladowania AfD różnymi „demokratycznymi” środkami, w tym urzędowymi, finansowymi i sądowymi. Ale przy tym znaczna część prasy krytykuje rządzących za zbytnie koncentrowanie się na partyjnej walce z AfD i za dalsze zaniedbywanie i odwlekanie koniecznych reform gospodarczych i innych zmian. Np. dziennik „Rhein-Zeitung” z Koblencji, pisząc o obecnej sytuacji w rządowej koalicji, stwierdzał 27 października, że „część wyborców ze środka politycznej sceny nadal dryfuje w stronę AfD, czując już zaniepokojenie i mając poczucie, że politycy rządzący – mimo świadomości licznych problemów kraju – niczego nie zmieniają”.

A przecież „pierwszym krokiem CDU, CSU i SPD powinno być szybkie przedstawienie wyraźnych i konkretnych odpowiedzi na palące pytania – i to najlepiej z konkretnym harmonogramem działań: ile będzie kosztować energia? Kiedy mieszkania staną się bardziej dostępne i tańsze? Jak będzie wyglądał nasz system socjalny za pięć lat? Jak uczynić centra miast znów czystymi i bezpiecznymi? Jak zatrzymać w Niemczech przedsiębiorstwa, żeby nie uciekały za granicę [przed ciągle rosnącymi kosztami pracy, energii i biurokracji]? Tymczasem rządzący politycy skupiają się na takich kwestiach, jak emerytura dla matek, ryczałt dla dojeżdżających do pracy czy losowanie służby w wojsku.

A przecież trzeba pamiętać, że przed malowaniem elewacji dom najpierw trzeba wyremontować”. Richtig! Słusznie. Bo np. parę dni wcześniej niektóre media RFN podały, że w okresie ostatnich trzech lat, tj. 2022–2024, aby sprostać ciągle rosnącej biurokracji rodzimej i coraz liczniejszym euro-socjalistycznym wymaganiom, sprawozdaniom i innym nakazom władz UE, niemieckie przedsiębiorstwa były zmuszone zatrudnić aż około 325 tys. dodatkowych pracowników administracyjnych i biurowych (!). Super!

Najnowsze