Strona głównaWiadomościPolskaW jego dom uderzyły resztki drona. Żyją szczęśliwym zbiegiem okoliczności. "Nagle potężny...

W jego dom uderzyły resztki drona. Żyją szczęśliwym zbiegiem okoliczności. „Nagle potężny huk, spadł żyrandol z sufitu”

-

- Reklama -

Resztki jednego z dronów ze wschodu uderzyły w dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie. W domu mieszkał pan Tomasz z żoną. Wyjątkowo wstali wcześniej. Gdyby nie to, mogliby zostać poważnie ranni lub nawet zginąć. Zniszczone zostało całe piętro.

W środę przed godz. 7 mieszkańcy Wyryk usłyszeli potężny huk. Wówczas myśliwiec NATO zestrzelił nadlatującego ze wschodu drona.

Szczątki obcej maszyny uderzyły w dom pana Tomasza i jego żony. Szczęście w nieszczęściu, że wstali wcześniej, niż zwykle. Gdyby nie to, znajdowaliby się w sypialni na piętrze. Byli natomiast już na dole.

– Siedziałem na parterze, oglądałem wiadomości, że dużo tych dronów wleciało. Słyszałem, że lata gdzieś nad moją posesją samolot. I nagle potężny huk, spadł żyrandol z sufitu, przez okno patrzę: leci dach. Wyszedłem na dwór, to ten samolot jeszcze ze dwa, trzy razy zrobił kółko nad moim domem i poleciał – powiedział pan Tomasz Wesołowski z Wyryk w rozmowie z WP.

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

Dodał, że w pierwszej chwili był to straszny widok.

– Jak spojrzałem do góry na dach, to zobaczyłem, że nie mam domu, rozwalony dach, rozwalone ściany. A co jest w środku, to nie wiem, bo nikt mnie nie wpuszcza, nie wiem co tam w środku się dzieje – relacjonował pan Tomasz.

Po uderzeniu wybuchł niewielki pożar. Pan Tomasz Wesołowski ugasił go sam.

– Tam, gdzie było główne uderzenie, dziura w stropie, to coś się zaczęło palić, ale zdążyłem ugasić. Dwa wiaderka wody wylałem i zagasło – powiedział.

Dopiero potem zadzwonił na numer 112. Na miejsce szybko przybyły straż pożarna, policja i wojsko.

– Co teraz? Czekamy na decyzję, czy wolno nam tam będzie wejść, czy nie wolno. Nie wiem, na razie wójt nam zapewnił nocleg w bibliotece przy szkole. A jak będzie dalej, to nie wiem – relacjonował mieszkaniec Wyryk.

– Jeszcze parę zwierząt jest, przecież nie rzucę tego. Jedna krowa, jeden byk, trzy psy, parę kotów, kury. Ktoś to musi jeszcze obrządzić – dodał.

Zdaniem pana Tomasza, gdyby komin był trochę niższy, do nieszczęścia mogłoby nie dojść.

– Nie wiem, czy pech, czy nie pech. Tak trafiło. Pewnie za wysoki był. Jak byłby niższy, to pewnie by przeleciało nad domem. Widać było, że zaczepiło o komin, który wystawał ponad dom. Potem spadło w środek pokoju – ocenił mężczyzna.

Najnowsze