Powołany na premiera Francois Bayrou podał w poniedziałek 23 grudnia wieczorem skład swojego gabinetu. To „macronia” z udziałem nawet jego poprzedników na stanowisku premiera i polityków głównie centrolewicy. Są to właściwie roszady polityków, którzy już w różnych rządach byli.
Okazuje się, że np. była Elisabeth Borne, była premier, ma być ministrem edukacji narodowej. Gérald Darmanin, czyli były minister spraw wewnętrznych zostaje ministrem sprawiedliwości. Kolejny były i nieudany premier-socjalista Manuel Valls, z czasów prezydenta François Hollande’a, zostaje ministrem odpowiedzialnym za terytoria zamorskie.
Republikanie za poparcie rządu dostali tekę MSW, ktorą nadal będzie dzierżył Bruno Retailleau. Eric Lombard, dyrektor generalny Caisse des Dépôts et Consignations, został mianowany ministrem gospodarki.
Rachida Dati pozostaje w Ministerstwie Kultury, a Annie Genevard zostaje ministrem rolnictwa. Marie Barsac jest ministrem sportu i życia społecznego. Z kolei Jean-Noël Barrot pozostaje ministrem ds. Europy i spraw zagranicznych. Niebezpieczna aktywistka Aurore Bergé, będzie odpowiedzialna za równość i walkę z dyskryminacją.
Sébastien Lecornu pozostaje w Ministerstwie Sił Zbrojnych, a François Rebsamen, były minister-socjalista, został mianowany ministrem planowania regionalnego i decentralizacji, itp. W sumie zaskoczeń nie ma i jest „składanka” polityków różnych formacji centrowych i lewicowych.
Pierwsze posiedzenie nowej rady ministrów zaplanowano na 3 stycznia 2025 roku. A akceptacją może być trudno. Pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej Olivier Faure napisał na X, że skład rządu to „prowokacja”. Premier François Bayrou zdecydował się bronić składu nowego rządu na w wieczornym wydaniu TV BFM.
Zieloni atakują Bayrou ze sporą przesadą, że ten chociaż oświadczył, że w przeciwieństwie do Michela Barniera nie odda się w ręce Zjednoczenia Narodowego (RN), to „właśnie to zrobił”. Marine Tondelier, sekretarz krajowy partii Europe Ecologie les Verts twierdzi, że „Marine Le Pen będzie kazać mu skakać na skakance, dopóki on i jego rząd nie upadną”.
73-letni Bayrou to polityk centrolewicowy, który w 2024 r. będzie już czwartym premierem. Chciał utworzyć silny rząd, zdolny uniknąć krytyki, składający się z polityków centroprawicy, centrum i lewicy. W parlamencie będzie jednak nadal zakładnikiem zarówno prawicy, jak i lewicy, która już zapowiada wobec niego wotum nieufności. Narodowa prawica uzależnia głosowanie od przedstawionego programu. Jednak przewodniczący Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella stwierdził w poniedziałkowy wieczór, że François Bayrou „stworzył koalicję, która się nie uda”.