Strona głównaMagazynSubwencja za TVN. Kto z kim i za ile?

Subwencja za TVN. Kto z kim i za ile?

-

- Reklama -

Jaśnie panująca oligarchia Tuska postanowiła uniemożliwić zakup TVN zagranicznemu kapitałowi, teraz bawiąc się w nacjonalizm gospodarczy. Bo na co dzień to wiadomo, jak ktoś chce kupić, to proszę bardzo. No chyba, że chodzi o sprzyjającą partii telewizję, to wtedy nie.

TVN na sprzedaż?

Kwestia niedoszłego zakupu TVN przez człowieka premiera Węgier Wiktora Orbana wywołała w Polsce wielkie emocje. Wiele osób zakładało, jakoby po zakupie stacja miała znacząco zmienić swój przekaz. A to oczywiście bzdura. Niemniej na razie skupmy się na zakupie.

Otóż w mediach pojawiły się doniesienia, jakoby było dwóch chętnych kupców na TVN za granicą. Telewizję posiadaną przez Warner Bros. Discovery chcieli przejąć PPF – czeski koncern oraz holding należący do węgierskiego miliardera Józsefa Vidy.

Media zaznaczały tutaj siatkę powiązań. Otóż tenże miliarder jest związany z Lorincem Meszarosem. Ten jest współpracownikiem premiera Orbana. A Orban z kolei to ruska onuca, jak przekonują co rusz media mętnego nurtu i dla każdego ich odbiorcy to oczywistość jak to, że Ziemia kręci się wokół Słońca, a płeć to spektrum narzucane przez kulturę białego patriarchatu.

Tusk nacjonalistą gospodarczym

Informację o transakcji skomentował Andrzej Stankiewicz z „Onetu”. Jak raczył ogłosić, „transakcja jest już dogadana”, zaś „u części polityków PiS” miało wywołać to „dużą radość”. Ta jednak nie trwała długo, bo Donald Tusk postanowił uniemożliwić sprzedaż. Ze względu na wspomniany ruskoonucyzm.

Podczas środowej konferencji premier przekazał, iż TVN i Polsat jako największe telewizje prywatne w Polsce zostaną wpisane na listę firm strategicznych. Ma to ochronić je przed „agresywnym przejęciem” przez „wrogie państwa”.

– Podjąłem decyzję, aby rozporządzenie ws. wykazu podmiotów podlegających ochronie oraz właściwych dla nich organów kontroli uzupełnić, listę firm (…) także o stacje telewizyjne TVN i Polsat. Zostaną umieszczone w wykazie firm strategicznych, które podlegają ochronie np. przed agresywnym i niebezpiecznym z punktu widzenia interesów państwa polskiego przejęciem – powiedział Tusk.

Skandaliczna decyzja Tuska. Premier złamie prawo?! „Musimy się temu podporządkować” [VIDEO]

W praktyce oznacza to, że TVN i Polsat nie będą mogły zostać zakupione, jeśli aktualnie jaśnie nam panujący nie postanowią wydać zgody. Tu warto zwrócić uwagę na pewien absurd. Otóż należąca do zagranicznego kapitału telewizja TVN ma być „chroniona” przez państwo na ziemiach polskich przed zakupieniem jej przez zagraniczny kapitał. To na pewno ma sens i wcale nie chodzi o zachowanie kontroli nad telewizją, by ta serwowała korzystny dla rządzącej oligarchii przekaz. Absolutnie nie to jest prawdziwym celem.

Co ciekawe, najwyraźniej premier Donald Tusk podjął – jak ujął to Kamil Dziubka – „narzędzia ostateczne”.

– Słyszeliśmy taką wersję od bardzo wysoko postawionych członków obozu władzy, że jeżeli okaże się, że za węgierskim kapitałem stoi na przykład kapitał rosyjski albo chiński, to rząd może powołać się na bezpieczeństwo państwa i w ostateczności nie pozwolić nadawać – mówił Dziubka.

Zakazu nadawania co prawda tym razem nie ma – w końcu nie są to niezależne media, lecz strona w lokalnej, jak i globalnej grze interesów, dla których prawda czy dobro nie mają znaczenia. Jest jednak zakaz zmiany właściciela. A to wiele mówi o wolności słowa w Polsce.

Potem Tusk skomentował jeszcze swoją decyzję na X.

– Ochrona polskich mediów przed rosyjskim wrogim przejęciem wydaje się być oczywistą potrzebą chwili. To zrozumiałe dla każdego patrioty. Dlaczego więc politycy PiS wpadli w taką furię po ogłoszeniu tej decyzji? Zgadujcie – napisał premier Tusk.

Czytaj także: To jednak Niemcy kupią TVN? Ruch Tuska miał zbić cenę

– Skoro chce Pan chronić ekosystem polskich mediów przez rosyjskimi wpływami, to dlaczego nie zablokował Pan OKO.press po tym, jak okazało się, że pracująca tam Anne Mieżyńska broni rosyjskiego agenta – zapytał redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer (pisownia oryginalna – przyp. red.). Oczywiście odpowiedzi się nikt nie doczekał, bo nie o ochronę przed rosyjskim przejęciem tu chodzi.

Zmian przekazu i tak by nie było

A przy okazji i o suwerenności. Kwestię TVN-u skomentował ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski.

– Pluralizm mediów jest fundamentem demokracji. Wiem, jak bardzo Polacy cenią sobie dostęp do wolnych i różnorodnych mediów. W obliczu globalnych wyzwań związanych z obcą, szkodliwą ingerencją ważne jest, aby rządy podejmowały działania na rzecz ochrony swojej strategicznej infrastruktury przed potencjalnymi zagrożeniami dla bezpieczeństwa narodowego – napisał na X ambasador USA.

Tak więc ambasador innego państwa pochwala, że III RP ogranicza wolny rynek i dostęp do różnorodności opinii. W imię obrony przed ruskoonucyzmem oczywiście.

Niektórzy spekulowali, że ewentualne przejęcie TVN to cios dla KO i wielki sukces PiS. A dla mnie radość z przejęcia TVN-u przez Węgrów to taka sama radość jak swego czasu solidne wsparcie dla Ursuli von der Leyen w walce o stanowisko szefowej Komisji Europejskiej ze strony partii Jarosława Kaczyńskiego. Faktem jest, że pisowcy się napracowali, by ta ekowariatka zdobyła swoją posadkę. Ale czy coś z tego PiS miał? W sumie nie, a nawet wręcz przeciwnie. Przeorała ona ówcześnie nam panujących jak mało kto.

Jeśli TVN przeszedłby pod kontrolę Węgrów, nie zmieniłby linii. PiS dalej ukazywany byłby jako zło. Po pierwsze PiS na Węgry się już kilka lat temu ewidentnie wypiął, więc ci nie mają nawet sentymentalnego powodu, by stawać po stronie Kaczyńskiego. Po drugie przede wszystkim chyba jednak TVN nie zmieniłoby swojej linii, bo telewizji to by się nie opłacało.

TVN ma zbudowaną swoją grupę licznych odbiorców. Czy też mówiąc współcześniej, ma swój fanbase. Byłoby mega ryzykowne i potencjalnie dla małego zysku, by zmieniać linię. Wielu widzów mogłoby odejść do innych, mniejszych stacji, a nawet do niezależnych mediów. Zwyczajnie nie opłacałoby się nowemu właścicielowi podejmować takiego ryzyka.

Czytaj również: Właściciel TVN podjął decyzję. Ujawniono szczegóły

Pisiory mają swoje media z wielkim kapitałem

Zresztą media pisowskie w Polsce już są i – wbrew ich propagandzie – mają solidny kapitał. Jeden z ich medialnych magnatów ma nawet telewizję uchodzącą za hit ostatnich miesięcy.

Drugi obóz, braci klęczących, dba o wizerunek „skromnego” Kaczyńskiego w otoczce profesjonalnych mediów i bardziej nowoczesnego przekazu. Zasłynął z tezy, że kiedyś pewien kandydat PO w wyborach na prezydenta ma większe poparcie, ale za to kandydat PiS jest przez wyborców bardziej kochany.

Jedni i drudzy, choć ich wojenka o przyszłe państwowe pieniądze wyszła na moment na wierzch, mają jeden cel: Dopchać pisiorów ponownie do władzy, a siebie do państwowego koryta. Koryta, które jest wypychane naszymi pieniędzmi. Nie byłoby po prostu miejsca na kolejną propisowską szczekaczkę, stąd, nawet gdyby członek PiS kupił TVN, nie zmieniłby przekazu stacji. Prędzej sam porzuciłby partię.

Propaganda właściwie jawna

To wszystko niestety pokazuje, jakimi tubami propagandowymi są duże media w Polsce. Jak bardzo są upartyjnione – to już tylko kwestia szczegółu. Faktem bezdyskusyjnym jest upolitycznienie mediów w Polsce.

Ale jeszcze gorsze jest to, że odbiorcy tych mediów o tym wiedzą. I nie widzą zupełnie problemu w tym, że ich media robią im propartyjną siekę z mózgu.

Decyzja SN układem ws. telewizji?

Skoro o PiS mowa, to warto zwrócić uwagę na pewien przełom w szeregu ich ostatnich nieszczęść. Otóż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uwzględniła odwołanie PiS od decyzji PKW odrzucającej sprawozdanie finansowe partii z wyborów parlamentarnych. I choć jest ona kwestionowana przez „część środowiska prawniczego”, to jednak PKW zajmie się sprawą ponownie. Najpewniej PiS otrzyma więc pieniądze z naszych kieszeni ponownie.

I pojawia się pytanie, czy nie jest to forma układu? Coś w stylu „my wam załatwimy kasę, a wy zostawcie TVN”? I czy mógł tego układu dopilnować pewien ambasador wieczyście zaprzyjaźnionego z nami narodu? To pytania, które na razie zostaną bez odpowiedzi.

Michalkiewicz: „Zobaczyć coś takiego i umrzeć, to już żadnej innej rozkoszy nam nie byłoby potrzeba”

Najnowsze