Strona głównaOpinieKto naprawdę rządzi w Polsce? "Braun przejechał prętem po klatce"

Kto naprawdę rządzi w Polsce? „Braun przejechał prętem po klatce” [VIDEO]

-

- Reklama -

Grzegorz Braun przejechał prętem po klatce, ale nie powiedział nic, co powinno być w jakikolwiek sposób ścigane – powiedział dziennikarz „Najwyższego Czasu” i autor książki „Kampania Konfederacji ’23. Brudna prawda” Radosław Piwowarczyk, odnosząc się do występu polskiego posła do Parlamentu Europejskiego w debacie „Super Expressu”.

Przypomnijmy, że podczas debaty, w kilku momentach podniosła się wrzawa. Kontrkandydaci Brauna grzmieli, że wygłasza on „antysemickie” tezy. Prokuratura Okręgowa Warszawa – Praga wszczęła w sprawie rzekomego znieważenia Żydów oraz nawoływania do nienawiści.


Czytaj więcej:

Europa Suwerennych Narodów

Kogo nie wolno krytykować

– Właściwie wszyscy się oburzyli. Grzegorz Braun później zauważył w jednym z wywiadów, przypomniał taką starą frazę, żeby spojrzeć kogo nie wolno krytykować, a wtedy będzie wiadomo, kto nami rządzi – powiedział Piwowarczyk.

– W związku z tymi jego występami nawet pojawiły się zawiadomienia do prokuratury, prokuratura wszczęła jakieś tam postępowanie, dlaczego to właściwie nie wiadomo, chyba tylko dlatego, że wolność słowa w Polsce nie obowiązuje i nie można pewnych rzeczy powiedzieć wprost, bo tak naprawdę Grzegorz Braun w tym swoim wystąpieniu nie powiedział nic, co powinno być w jakikolwiek sposób ścigane – dodał.

– Na pewno Grzegorz Braun pojechał po bandzie, bo musiał w tej sytuacji, w której jest, kiedy jego sondaże nie są za wysokie, pojechać po bandzie i to zrobił. Nawet jak na Grzegorza Brauna, ten występ w debacie był ostry. On właściwie przejechał prętem po klatce – podkreślił publicysta.

– Podniosły się głosy oburzenia, tak naprawdę we wszystkich dużych mediach, po tej debacie i reakcjach na absolutnie nieakceptowalne słowa z jego strony – ironizował Piwowarczyk. – Grzegorz Braun z całą pewnością dobrze wykorzystał swój czas w tej debacie, przyjmując, że jego celem było zyskanie rozgłosu, bo ciągle jest w tej kampanii zamilczany, być może nie wszyscy jeszcze wiedzą, że on w tych wyborach startuje – dodał.

– Oczywiście to może mieć też efekt odwrotny w pewnym wymiarze. Tzn. zrazić do siebie może Grzegorz Braun takim występem część normalsów, która by na niego potencjalnie zagłosowała (…) Pojawiły się takie komentarze, Robert Mazurek porównał to do protokołu 1 proc., który rzekomo miał wdrażać Janusz Korwin-Mikke (…) natomiast trzeba zwrócić uwagę, że Grzegorz Braun porusza się na zupełnie innym polu tematycznym, porusza inne wątki i czy to się komuś podoba czy nie, wywołuje zupełnie inny efekt w społeczeństwie – podkreślił dziennikarz.

Najnowsze