Niejaki Jacek Mykita, były ZOMO-owiec w Warszawie, a potem absolwent szkoły SB w Legionowie (Wyższa Szkoła Oficerska MSW im. F. Dzierżyńskiego), stał się bohaterem niektórych mediów, bo „postawił się” Kaczyńskiemu.
Jednak media te nie przypominają jego życiorysu. Widz nie dowie się, że chodzi o SB-eka, który „nienawiść do prawicy wyssał” z ustawy dezubekizacyjnej. Mykita w III RP trafił do UOP, a później do ABW.
Major Jacek Mykita, który zakwalifikował się pod „ustawę dezubekizacyjną” okazał się „prowokatorem” w Leżajsku, który zagadywał Jarosława Kaczyńskiego o „kłamstwo smoleńskie” – „Panie pośle, 8 lat rządziliście, a gdzie jest wrak ze Smoleńska? Przez 8 lat oszukiwał pan ludzi, stworzył pan ideologię smoleńską, wielkie kłamstwo smoleńskie”.
Lider PiS mówił z kolei o „prowokatorach” rodem z Moskwy i dodał, że „nawet na tej sali są ludzie Putina”. Jednak „rodzimej dosyć jest kanalii” – chciałoby się zacytować piosnkę barda.
Pan Mykita dodatkowo, zaraz po wyjściu ze spotkania z Kaczyńskim, spotkał przechodzącą obok „z tragarzami” reporterkę TVN24. Aby teorię spiskową pogłębić, warto wspomnieć, że tenże SB-ek pojawiał się też na wiecach Donalda Tuska (w rudej peruce), gdzie odgrywał już rolę zatroskanego wyborcy PO.
Cóż za zbieg okoliczności 🤔
Prowokator od wraku i „kłamstwa smoleńskiego” wyszedł ze spotkania z Kaczyńskim w #Leżajsk, wprost przed kamerę TVNu. #UstawkaTVN pic.twitter.com/lLhTISDTWP— Marcin Henka 🇵🇱💯 #BabiesLivesMatter (@MarcinHenka) February 25, 2024