Po wizycie w Warszawie przedstawiciela CIA, który spotkał się tutaj z szefem Mosadu, rzekomo żeby złapać Katar, Szef Volksdeutsche Partei i zarazem premier rządu naszego bantustsanu Donald Tusk, nakazał swoim pretorianom rozpocząć przywracanie praworządności. Ponieważ ani Donald Tusk, ani żaden z pretorianów, na przykład poseł Pupka, czy poseł Łajza, chyba nie wie dokładnie, na czym praworządność polega, a jeśli nawet przypadkowo wie, to starannie tę wiedzę ukrywa, żeby nie padło na niego podejrzenie o myślozbrodnię, co zakończyłoby okres dobrego fartu na rządowej synekurze – poszli po linii najmniejszego oporu – że praworządność jest wtedy, kiedy instytucje publiczne obsiadają swoimi zadami „nasi”.
Tak nawija Judenrat „Gazety Wyborczej” i tak uważa towarzycho kulturalniaków, które zawsze myślało zgodnie z linią partii – a linię partii dzisiaj formułuje już nie Biuro Polityczne KC PZPR, tylko właśnie Judenrat. Warto zwrócić uwagę, że tak samo uważało znienawidzone PiS, co pokazuje, że prócz obszarów chanukowych, covidowych i klimatycznych, również i na tym odcinku panuje między rzekomymi antagonistami jedność poglądów. Rewolucyjną teorię do tej rewolucyjnej praktyki dorobił mój faworyt, ozdoba światowej jurysprudencji pan prof. Wojciech Sadurski, który w krótkich, żołnierskich słowach nie tylko zdiagnozował sytuację, ale obmyślił remedium. Musimy – powiada – łamać konstytucję, żeby przywrócić praworządność. Czegóż chcieć więcej?
No dobrze – ale dlaczego właściwie „musimy” przywracać praworządność? Tajemnica to wielka, ale spróbujmy rozedrzeć zasłonę tej tajemnicy przy pomocy teorii spiskowej. Jak wiadomo, prezydent Zełeński, wysłuchawszy zachęty rządu amerykańskiego, zerwał porozumienia mińskie, co skłoniło zimnego ruskiego czekistę Putina, by pokazał mu ruski miesiąc – i tak zaczęła się wojna Ameryki z Rosją do ostatniego Ukraińca. Jak słychać, zostało ich coraz mniej, ale tym razem nie o to chodzi. Militaryści powiadają, by korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny. Najwyraźniej w Ameryce militarystów nie brakuje, bo zaraz skorzystali z wojny, by wysadzić w powietrze bałtyckie gazociągi: NordStream 1 i NordStream 2. W niepojętym przypływie szczerości gratulacje z tego powodu złożył im Książę-Małżonek, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy z gafy, podobnej do puszczenia głośnego bąka w wytwornym towarzystwie. Tak czy owak, gazociągi zostały wysadzone, co zmusiło Niemcy do zaopatrywania się w gaz amerykański i inny – gdziekolwiek uda się go kupić.
„A tymczasem na Newie cumował już krążownik Aurora” – śpiewał Maciej Zembaty w niezapomnianej piosence o Aleksandrze Pietrownie („Anastazja Pietrowna Anastazja, kto ty jesteś – Europa, czy Azja…” – i tak dalej). Więc kiedy na twarz Anastazji Pietrowny padały płatki śniegu wielkości złotych pięciorublówek – krążownik „Aurora” wystrzelił – i od tego czasu śpiewamy inne piosenki. Na przykład: „gdy pani ci pozwoli, wyliżesz grzecznie ją…” – i tak dalej. Więc kiedy tak Niemcy łapały gaz, gdzie popadnie, stało się, że na Morzu Śródziemnym, tuż przy wybrzeżu bezcennego Izraela, odkryto złoża ropy i gazu. Zwłaszcza cenne okazało się złoże Karisz, którego eksploatację bezcenny Izrael rozpoczął jesienią 2022 roku, kiedy wojna na Ukrainie zaczęła przechodzić w stan przewlekły. Okazało się, że te zasoby umożliwiają bezcennemu Izraelowi rozpoczęcie eksportowania gazu do Unii Europejskiej, przede wszystkim – do Niemiec. Jest to przykład, że historia – owszem – powtarza się, ale niedokładnie. Żyją jeszcze ludzie pamiętający, jak to Niemcy nie żałowali Żydom gazu, no a teraz Żydzi podsyłają gaz Niemcom. Co Niemcy z tym gazem zrobią – tego jeszcze nie wiemy, ale na pewno im się przyda – jak nie do jednego, to do drugiego.
Wtedy Amerykanie zaczęli przekonywać Niemców, żeby tego całego Putina i w ogóle – to całe strategiczne partnerstwo z Rosją, puścili w trąbę – bo żadnego gazu z tego nie będzie. Na razie nikt gazociągów nie naprawia, a nawet gdyby komuś się to udało, to znowu zostaną wysadzone – i po krzyku. Na takie dictum Niemcy zaczęły się zastanawiać. Skoro – pomyślały sobie – Amerykanom tak na tym zależy, to spróbujmy postawić im jakieś warunki. Bo tylko nasi mężykowie stanu nikomu żadnych warunków nie stawiają, tylko – jak to w podsłuchanej u „Sowy i Przyjaciół” rozmowie zauważył Książę-Małżonek – „robią laskę za darmo”.
Nawiasem mówiąc, Książę-Małżonek był niedawno w Kijowie, ale nie słychać, by parafowana przez złowrogiego Antoniego Macierewicza umowa z 2 grudnia 2016 roku o nieodpłatnym udostępnianiu Ukrainie zasobów państwa polskiego, została wypowiedziana, czy choćby uzupełniona jakimiś warunkami. Słowem – czy to Antoni Macierewicz, czy Wielce Czcigodny Władysław Kosiniak-Kamysz – nadal robimy laskę.
Wróćmy jednak do bezcennego Izraela. Dwa z tych złóż gazowych: „Noa” i Mari”, leżą tuż przy Strefie Gazy w której dokazywał złowrogi Hamas. Tedy nie było rady; trzeba było zorganizować prowokację gliwicką, by stworzyć pretekst do uderzenia na Strefę Gazy, co rozpoczęło operację ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej. Jak pamiętamy, prezydent Józio Biden, w porywie serca gorejącego, natychmiast pogalopował do Tel Awivu, by paść do nóg premierowi Netanjahu, który stanął na czele rządu jedności narodowej. Teraz, gwoli pokazania, że USA miłują pokój, trochę kręci nosem, czy izraelskie bomby mają aby prawidłowe kalibery – ale przykładnie stoi na świecy, pilnując, by bezcennemu Izraelowi nikt w dokończeniu tej operacji nie przeszkadzał.
Skoro tedy Izrael będzie mógł zaopatrywać Niemcy w gaz, to po co im jeszcze jakieś strategiczne partnerstwo z Rosją, od której żadnego gazu tak czy owak nie dostaną? Zatem w marcu 2023 roku kanclerz Scholz w Białym Domu zadeklarował zerwanie z Putinem i amikoszonerię z Izraelem, w zamian za co zachwycony Józio Biden w nagrodę pozwolił Niemcom organizować Europę po swojemu. Toteż Niemcy już nie zważają na żadne pozory, tylko próbują proklamować IV Rzeszę jeszcze przed listopadem przyszłego roku, kiedy to w USA odbędą się wybory prezydenckie, których Józio może nie wygrać. Jednym z elementów budowy IV Rzeszy jest podmianka na scenie politycznej naszego bantustanu, tym razem zorganizowana po stalinowsku: po jednej stronie niemiecki agent i po drugiej też. Alternatywa prawidłowa – a że żarłacze wymieniają się przy korytkach, to w tej sytuacji rzecz zwyczajna – podobnie jak i to, że spuszczony przez Amerykanów z wodą Naczelnik Państwa drapuje się właśnie w kostium męczennika świętej sprawy niepodległości – no bo co jeszcze może w tej sytuacji zrobić?
Słowem – Amerykanie jak zwykle nas sprzedali, tylko tym razem nie Stalinowi, a Niemcom, więc teraz zamiast PRL będziemy mieli Generalne Gubernatorstwo.