Kibice Maccabi Hajfa podczas meczu eliminacji europejskich pucharów z Rakowem Częstochowa wywiesili skandaliczny transparent, obarczając Polaków odpowiedzialnością za mordowanie Żydów od 1939 r. Wbrew temu, co mówili oburzeni warszawscy politycy i izraelska ambasada, nie była to jednak ani głupota, ani wyjątek, ale celowa prowokacja wynikająca wprost z żydowskiej narracji historycznej, powtarzanej przez polityków, instytuty i media.
O tym, że w sierpniu wokół częstochowskiej drużyny będzie gorąco, było wiadomo już pod koniec lipca, kiedy stało się jasne, że jeżeli „medaliki” pokonają słowacką MŠK Žilinę, to w kolejnej rundzie trafią na zwycięzcę dwumeczu pomiędzy białoruskim Torpedo Żodzino oraz izraelskim Maccabi Hajfa. Ostatecznie dzięki wysokiej wygranej w rewanżu to reprezentanci kraju położonego w Palestynie awansowali do kolejnego etapu i w czwartek 7 sierpnia przyjechali Częstochowy. Piłkarze Rakowa co prawda zawiedli, ale w mediach głośniej niż o porażce piłkarzy Marka Papszuna było o transparencie, który przypominał o tym, iż „Izrael morduje, a świat milczy”. Napis zniknął po zaledwie kilku minutach i można było odnieść wrażenie, że fani częstochowskiej ekipy i tak dość łagodnie przedstawili działania izraelskiego reżimu, który w Strefie Gazy dokonuje ludobójstwa.
Trudno bowiem inaczej opisać blokowanie transportów z żywnością, ataki na pojazdy pomocy humanitarnej, czy strzelanie do oczekujących na wydanie pożywienia Palestyńczyków. O dramatycznej sytuacji w enklawie, do jakiej doprowadziły celowe działania rządu Benjamina Netanjahu, mówią liczne raporty poprawnych politycznie organizacji, takich jak Amnesty International. Po blisko dwóch latach niewspółmiernej odpowiedzi na ataki Hamasu kolejne kraje, choć ciągle nieśmiało, zaczynają potępiać politykę izraelskiego gabinetu, lecz dopóki ma on wsparcie Stanów Zjednoczonych, nie dojdzie do żadnego przełomu. O wpływach żydowskiego lobby w Ameryce i tym, dlaczego USA bezwarunkowo popierają Izrael, często wbrew własnemu interesowi, mogą Państwo przeczytać w moim artykule „Żydowska tajemnica poliszynela”, opublikowanym w numerze 27–28 z 2025 roku „Najwyższego Czasu!”, który jest także dostępny on-line na stronie nczas.info.
Jednocześnie pomimo niehumanitarnych i nieprzystających do cywilizowanego świata działań izraelskiego reżimu, Unia Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA) nie ma problemu z dopuszczeniem tamtejszych drużyn do zawodów piłkarskich na Starym Kontynencie. Stoi to w sprzeczności z działaniami UEFA, która w 2022 r. po ataku Rosji na Ukrainę, błyskawicznie wykluczyła Moskali z pucharów. Izraelskie zespoły, podobnie jak ukraińskie, swoich meczów domowych nie mogą jedynie rozgrywać we własnym kraju. Stąd drużyny znad Dniepru niejednokrotnie rywalizują w roli gospodarza w Polsce, z kolei Maccabi podejmowało Raków w węgierskim Debreczynie. Do pierwszych napięć doszło już dzień przed meczem, kiedy obie drużyny miały możliwość zapoznania się z murawą. Żydowskie media twierdziły, że piłkarze oraz personel Rakowa wszedł „na boisko bez pozwolenia i okazując brak szacunku, co doprowadziło do bójki i kłótni między zawodnikami obu drużyn”, z kolei rzecznik częstochowskiej ekipy Damian Markowski napisał w mediach społecznościowych, że „to piłkarze Rakowa zostali zaatakowani, kiedy rozpoczynali zgodny z harmonogramem UEFA walkaround po stadionie w Debreczynie”.
Oburzenie i skargi
Już podczas meczu, w odpowiedzi na transparent kibiców Rakowa, fani Maccabi wywiesili na trybunach napis w języku angielskim: „Mordercy od 1939 roku”. Jeżeli ktoś miał wątpliwości, do czego w ten sposób nawiązywano, z pomocą przyszedł żydowski portal Ynet, który relacjonując te zdarzenia, obwieścił, że była to prowokacja wobec Polaków „za ich udział w mordowaniu Żydów podczas Holokaustu”. Ze strony przedstawicieli polskich władz posypały się głosy oburzenia. Prezydent Karol Nawrocki, któremu izraelskie media chętnie przypinają łatkę „negacjonisty Holocaustu”, określił transparent jako „skandaliczny” i podlizując się tym, którzy na nasz kraj pluli, dodał, że hasło obraża „pamięć o obywatelach polskich – ofiarach II wojny światowej, wśród których było 3 mln Żydów”. Ponadto głowa naszego państwa umniejszyła znaczenie celowego aktu zniewagi, pisząc o „głupocie, której nie tłumaczą żadne słowa”. Do ogłoszenia na portalu X, że „nie ma akceptacji dla skandalicznego zachowania izraelskich kibiców wobec Polek i Polaków” nie ograniczył się natomiast minister sportu i turystyki Jakub Rutnicki. Polityk Koalicji Obywatelskiej już nazajutrz przystąpił do działania i skierował pismo do prezydenta UEFA, domagając się „pilnej reakcji i wyciągnięcia surowych konsekwencji względem kibiców i klubu winnych tego wydarzenia”.
Wystąpienie do UEFA „o zajęcie stanowiska i wyciągnięcie konsekwencji” zapowiedział także prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza, oznajmiając przy tym, iż „nie ma zgody na prowokacje i fałszowanie historii”. Do akcji przystąpił również Raków, ogłaszając, że „nie zgadzają się na fałszowanie prawdy historycznej” i przypominając, iż nasi rodacy – z narażeniem życia – ratowali żydowskich sąsiadów, a jako dowód przytoczono tysiące nieszczęsnych tytułów „Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata” przyznawanych przez Yad Vashem. W oficjalnej skardze złożonej do piłkarskiej Unii zawnioskowano o wykluczenie izraelskiego klubu z rozgrywek pucharowych w kolejnym sezonie w związku z wielokrotnym naruszaniem regulaminu.
To, czy zdanie któregoś ze skarżących podziela UEFA, okaże się dopiero za jakiś czas, a póki co federacja wszczęła postępowanie „ze względu na niewłaściwe zachowanie zespołu” oraz „przekazanie komunikatu nieodpowiedniego dla wydarzenia sportowego”, które dotyczyło zarówno Maccabi, jak i Rakowa. Czytając oświadczenie UEFA, dało się odnieść wrażenie, że trzeba było w całą sprawę wplątać również klub z Częstochowy, gdyż ukaranie tylko żydowskiego zespołu zahaczałoby o niewybaczalny antysemityzm. W momencie pisania tego tekstu piłkarska Unia poinformowała jedynie o ukaraniu Rakowa grzywnami w łącznej wysokości aż 40 tysięcy euro za użycie środków pirotechnicznych oraz prezentowanie treści „niewłaściwych dla wydarzenia sportowego”. W sprawie napisu zaprezentowanego przez fanów Maccabi wciąż nie zapadły ostateczne decyzje i mimo zrobienia pierwszego kroku, nie należy spodziewać się szczególnie represyjnych środków wobec izraelskiej drużyny, a wręcz można było przypuszczać, iż sprawa rozejdzie się po kościach.
W ubiegłym roku, podczas meczu Omonii Nikozja z Legią Warszawa, kibice cypryjskiego zespołu przedstawili oprawę ze skandalicznym hasłem głoszącym, że „17/1/1945 Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”, a ponadto wywiesili flagi z sierpem i młotem. UEFA co prawda ukarała klub z Nikozji, ale jedynie grzywną w wysokości 12 tys. euro za rzucanie rac na boisko. Dla porównania, w 2017 roku, kiedy kibice Legii zaprezentowali oprawę z młodym powstańcem i niemieckim żołnierzem, przypominając, że „podczas Powstania Warszawskiego Niemcy zabili 160 tysięcy ludzi”, a „tysiące z nich stanowiły dzieci”, UEFA wymierzyła zespołowi ze stolicy Polski blisko trzykrotnie wyższą karę.
Żydowska wersja historii
Zachowanie fanów z Hajfy potępiła także Ambasada Izraela w Polsce, podkreślając, że „na takie słowa i czyny żadnej ze stron nie ma miejsca ani na stadionie, ani nigdzie indziej”, a „haniebne incydenty nie odzwierciedlają ducha większości izraelskich kibiców”. Reakcja żydowskiej placówki dyplomatycznej zachęciła do zabrania głosu milczącego dotychczas ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który ucieszył się z wpisu obcej ambasady. Szef MSZ, zdradzając naiwność niegodną dyplomaty, wyraził nadzieję, iż „izraelska młodzież jest uczona, że w 1939 to hitlerowskie Niemcy napadły na Polskę i zaczęły mordować jej obywateli wszystkich wyznań i narodowości”. O ile w żydowskich szkołach faktycznie naucza się o odpowiedzialności Niemiec za zaplanowanie i przeprowadzenie Holocaustu, o tyle w 2018 roku izraelskie ministerstwo edukacji ogłosiło nowy obowiązkowy program, który skupia się na roli Polaków oraz innych europejskich narodów w mordowaniu Żydów w czasie II wojny światowej.
Program był przygotowany w kooperacji z Yad Vashem, na którego stronie ciągle można przeczytać artykuł „Czy byli to zwykli Polacy?”, opisujący wydarzenia w Jedwabnem na podstawie skompromitowanej książki „Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa. Podczas prezentacji nauk dla młodzieży ówczesny minister żydowskiej oświaty Naftali Bennett przedstawiał jako „fakt historyczny” to, iż wielu Polaków pomagało w mordowaniu jego rodaków, wydawało ich, a nawet samemu zabijało zarówno podczas II WŚ, jak i po jej zakończeniu. Dyrektor generalny w resorcie edukacji Samuel Abuav opowiadał natomiast, że w czasie Holocaustu Polacy zamordowali około 200 tys. Żydów i przekonywał, że „izraelscy studenci powinni poznać i zrozumieć ten fakt”.
Skoro kłamstwo jedwabieńskie powszechnie funkcjonuje w przestrzeni publicznej, a nawet jest powtarzane dzień po meczu Maccabi z Rakowem na łamach „New York Times”, to trudno oczekiwać, by izraelscy kibice mieli inną świadomość historyczną. Antypolska narracja stosowana przez amerykańskie media, żydowskie instytuty czy tamtejszych polityków, nie wynika jednak z niczego, ale często opiera się na wspomnianej publikacji Grossa, a także przeprosinach wygłoszonych w Jedwabnem przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Zdaniem redaktora naczelnego „Najwyższego Czasu!” Tomasza Sommera „kłamstwo jedwabieńskie musi być urzędowo odwołane, tak samo jak zostało urzędowo ustanowione. Ekshumacja musi być wznowiona, fakty przywrócone, a prezydent RP powinien przeprosić mieszkańców Jedwabnego za lata defamacji”. Wbrew przekazowi izraelskiej ambasady, debreczyński transparent nie był zatem odosobnionym przypadkiem, ale wynikał wprost z głównej linii żydowskiej polityki historycznej.