Europejscy producenci samochodów zostali zmuszeni do powiększania puli produkowanych przez siebie „elektryków”. Niewywiązywanie się z tych „celów” grozi karami finansowymi, cele wyznaczone przez KE są dalekie od osiągnięcia, bo europejski lud jakoś ciągle trzyma się kupowania aut tradycyjnych.
Dla uniknięcia kar, kilka firm próbuje kupić „kredyty węglowe” od amerykańskiej Tesli, która produkuje wyłącznie „elektryki”. W kolejce ustawiło się kilka firm. Grupa Stellantis, ale także Toyota, Ford, Mazda i Subaru. Firmy te są gotowi kupić od Tesli uprawnienia do emisji CO2, aby uniknąć kar.
Tych sześciu producentów samochodów ma nadzieję uniknąć w ten sposób szykan związanych z zaostrzeniem norm emisji CO2 w Europie w 2025 r. Tak wygląda rzeczywistość „pro-ekologicznych” przepisów i zmian w prawie unijnym.
Problemy maja praktycznie wszystkie firmy produkujące w Europie. Mercedes z tych samych względów zdecydował się np. na utworzenie unii z Volvo i Polestar. To europejskie marki, które akurat mają wysoki wskaźnik „elektryfikacji” swoich produktów, ale są z kolei kontrolowane przez chińską grupę Geely. Do grupy dołączy Smart (spółka joint venture Mercedes-Geely).
Sześć firm starających się o łaskę Tesli reprezentuje razem jedną trzecią europejskiego rynku sprzedaży nowych samochodów. Zaostrzenie europejskich norm emisji CO2 w 2025 r., oznacza dla nich kary sięgające nawet 15 miliardów euro w ciągu kilku lat. Są to skutki rozporządzenia „CAFE” (Corporate Average Fuel Economy), które zmusza producentów do sprzedawania przynajmniej jednego samochodu elektrycznego na cztery sprzedawane modele.
W 2024 r. sprzedaż pojazdów elektrycznych rosła jednak wolniej, niż oczekiwano. Pomysłem na uniknięcie kar jest tworzenie grup z producentami specjalizującymi się w pojazdach opartych na energii elektrycznej i kupowanie od nich uprawnień do emisji.
Tak właśnie postanowiły zrobić na rok 2025 firmy Stellantis (Peugeot, Citroën, Fiat i Alfa Romeo), Toyota-Lexus (4. grupa w Europie), czy Ford oraz japońskie marki Mazda i Subaru, łącząc siły z pionierem samochodów elektrycznych Teslą (2,2% rynku). Zarobią Chińczycy i Amerykanie…
Stellantis potwierdził już partnerstwo z Teslą i obiecuje „optymalizację” oraz „skupienie się na rozwijaniu innowacyjnych technologii niskoemisyjnych”, co jednak niezbyt podoba się w Brukseli. Podobną strategię przyjęły firmy Jaguar i Honda. Niektórzy producenci domagają się jednak wprost obniżenia nporm unijnych, i argumentują, jak jeden z dyrektorów Renault, że tworzenie takich aliansów celem uniknięcia kar oznacza „finansowanie wrogów”.
Były szef Stellantis, Carlos Tavares, który został odwołany w grudniu, zapewniał, że jego firma jest „na bieżąco” ze zmianami norm dotyczącymi CO2. Do końca jednak nie wiadomo, czy lider europejskiego rynku Volkswagen i zajmujący tam trzecie miejsce Renault, podejmą podobne „alianse klimatyczne” jak inni producenci.
Przepisy CAFE zostały zaostrzone i obowiązują od 1 stycznia 2025 r. Wymagają średnio emisji 93,6 gramów CO2/km, podczas gdy podstawowy silnik spalinowy z Renault Clio emituje np. 120 g. Cały handel emisjami pokazuje, że zamiast „celów klimatycznych” niszczona jest zasada konkurencyjności, którą zastępują raczej „pseudoklimatyczne geszefty”.
Tesla, dzięki swojemu postępowi technologicznemu pozostaje tu znaczącym graczem i jak się okazuje nie tylko jeśli chodzi o produkcję. Nowy model powinien pojawić się w tym roku i będzie to w 100% elektryczny i kompaktowy Model Q. Amerykańska firma musi jednak wprowadzać także tańsze modele, a przede wszystkim poprawić jakość, która ostatnio nie jest najlepsza. Modele S i X, które były punktami odniesienia dla innych, nie spełniają już obecnych oczekiwań rynku.
Być może Renault skorzysta na swoich inwestycjach. Model Renault 5 wzbudził sensację i wróży się mu sukces. Volkswagen, który był jednym z pionierów masowej produkcji samochodów elektrycznych w Europie, powoli się uczy i przebojem jest tu model ID.3 dostosowany do potrzeb konsumentów.
Problemem jest rynek i powolne odwracanie się konsumentów od „elektryków”. Poza tym i tak to chiński BYD jest obecnie największym producentem pojazdów elektrycznych na świecie i jest w stanie ominąć barierę celną w Europie. Firma BYD planuje właśnie otwarcie fabryki na Węgrzech i przewiduje się, że w nadchodzących latach to ten producent stanie się kluczowym graczem na rynku europejskim.