Europejski Komitet Regionów wezwał niedawno tworzącą się nową Komisję Europejską do prac nad Europejska Strategią Wodną i powołania komisarza odpowiedzialnego za zasoby wodne w UE. Impulsem do planowania zmian w tym obszarze ma być Blue Deal, czyli Niebieski Ład – inicjatywa stworzona w ubiegłym roku na wzór Zielonego Ładu – pisze agencja Newseria.
Na stronie polskiego rządu czytamy, że Niebieski Ład jest „odpowiednikiem Green Deal (Zielony Ład) i jest prowadzony pod hasłem „Call for Blue Deal””.
Na rządowej stronie czytamy, że główne założenia Niebieskiego Ładu, to:
- dostęp do wody rozumiany jako walka z ubóstwem wodnym i jego konsekwencjami dla polityki społecznej;
- zrównoważona i odporna infrastruktura wodna i sieci dystrybucyjna;
ekonomia Blue Deal; - wodochłonne gałęzie przemysłu i wodooszczędnych technologii;
- zrównoważona gospodarka wodna i kryzys klimatyczny: rozwiązania o obiegu zamkniętym i inne rozwiązania dla unijnego systemu rolno-spożywczego w ramach przyszłego Blue Deal;
- efektywne zużywanie wody.
To, co na pierwszy rzut oka wygląda niegroźnie, może w przyszłości oznaczać nowe ograniczenia i podatki – tak samo, jak było w przypadku Zielonego Ładu.
„Europejski Komitet Regionów wezwał w czerwcu unijne instytucje do prac nad ambitną i międzysektorową Europejską Strategią Wodną oraz powołania komisarza odpowiedzialnego za zasoby wodne” – informuje portal Newseria.
Propozycje forsowane w Niebieskim Ładzie obejmują praktycznie wszystkie dziedziny życia: przemysł, rolnictwo czy gospodarstwa domowe.
Poza propozycjami nieszkodliwymi, jak magazynowanie wody deszczowej, znajdziemy również takie, które brzmią niebezpiecznie etatystycznie jak wprowadzenie etykiety zużycia wody na rynku.
Mając na uwadze to, w jakim złym kierunku szli unijni urzędnicy w przypadku Zielonego Ładu, można zacząć się obawiać, że po wprowadzeniu Niebieskiego, będą mierzyć nam, ile wody zużywamy we własnych domach. Na ten moment oczywiście nikt nie podnosi takich postulatów głośno, ale sam „Niebieski Ład” jest póki co stosunkowo nową ideą.
Po raz kolejny uważać na to, co będzie wprowadzane, muszą rolnicy, bo zaraz może się okazać, że ich działalność zużywa zbyt wiele wody i znów będą poszkodowani przez nowe restrykcje.