29 czerwca łodzie, kutry, jachty i motorówki wyruszyły z Kuźnicy do Pucka, by wziąć udział w nabożeństwie na morzu. Kaszubscy rybacy praktykują ten zwyczaj od XIII wieku. Możliwe jednak, że tegoroczna morska pielgrzymka była ostatnią w tym kształcie.
To piękny widok: orszak stworzony z łodzi sunie przez Bałtyk, na wietrze powiewają flagi maryjne i papieskie oraz te czarno-złote, których mieszkańcy innych regionów mogą nie rozpoznawać. Na czele natomiast kuter przyozdobiony krzyżem stworzonym z gałęzi choinki – tą łodzią płynie kapłan.
W trakcie rejsu słychać rozmowy i śpiewy w ostatnim niewymarłym, północnosłowiańskim języku. W pewnym momencie jednak wszyscy milkną – rozpoczyna się nabożeństwo.
To tradycja, którą pomorscy autochtoni kultywują od XIII wieku. Niestety – tegoroczna pielgrzymka mogła być jedną z ostatnich w tym kształcie. Wszystko przez zieloną politykę UE.
„Niestety z roku na rok kutrów rybackich ubywa, a w najbliższym czasie duża część z nich zostanie poddana złomowaniu. Ma to związek z projektami unijnymi i odszkodowaniami za 'zaprzestanie działalności rybackiej’. Krajobraz nadmorskich miejscowości zmieni się nie do poznania, a z portów znikną kolorowe kutry” – opisuje strona FB B a ł t y k.
Wiele wieków tradycji może rozbić się o Zielony Ład. Morska pielgrzymka kultywowana była pod władzą różnych państw i ustrojów, ale Unii Europejskiej może nie przetrwać.