Szczegółowe dane o transakcjach osób handlujących w sieci, a także np. wynajmujących mieszkania, trafią do skarbówki. Dodatkowo nasze konta na Allegro, OLX czy Vinted będą mogły być zablokowane, a wypłaty wstrzymane. Oto szczegóły nowych przepisów – poinformowała czwartkowa „Gazeta Wyborcza”.
Gazeta opisała przegłosowaną 5 czerwca przez Senat ustawę, która wprowadzi rewolucyjne rozwiązania w handlu internetowym. „W ciągu kilku dni ustawę ma podpisać prezydent, który według naszych informacji nie ma do nowego prawa żadnych zastrzeżeń. A to oznacza, że nowe przepisy wejdą w życie od 1 lipca” – poinformowano w tekście.
Wdrażająca unijną dyrektywę DAC7 ustawa ma zapobiegać wyłudzeniom podatkowym.
Wprowadza mechanizm polegający na tym, że e-platformy proszą o dane sprzedających, następnie przekazują je skarbówce, a ta sprawdza, czy dana osoba, handlująca np. na Allegro, odprowadza należne podatki czy ich unika. „Sprawdzane mają być zarówno osoby mające zarejestrowaną własną działalność gospodarczą, jak i zwykli Kowalscy” – podkreśliła „GW”.
E-platfromy do 31 grudnia 2024 r. muszą „dopełnić procedur należytej staranności”, czyli ustalić szczegóły, w jaki sposób i od kogo będą zbierały informacje. Konkretne raporty o sprzedających muszą przekazać skarbówce do 31 stycznia 2025 r. „Jeśli e-platforma nie przekaże danych o handlujących do skarbówki, grożą jej kary” – powiedział Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w inFakt.
„GW” wyjaśniła, że obowiązkiem raportowym zostaną objęci ci sprzedawcy, którzy w ciągu roku sprzedadzą lub udostępnią na danej platformie co najmniej 30 ofert. „Obowiązek obejmie również tych, którzy w ciągu roku dokonają sprzedaży towarów na łączną kwotę przekraczającą 2 tys. euro na danej platformie, bez względu na liczbę transakcji czy wystawionych ofert” – podkreślono.
W praktyce oznacza to, że jeśli np. wystawimy po 10 ofert sprzedaży w ciągu roku na OLX, Allegro i Vinted, nasze dane nie trafią do skarbówki (oczywiście pod warunkiem, że wartość sprzedaży na danej platformie nie przekroczy 2 tys. euro) – wyjaśniła „GW”.
„Skarbówka skontroluje nas natomiast, gdy tylko na jednej z platform zamieścimy co najmniej 30 ofert sprzedaży. I nie będzie miało znaczenia, czy te transakcje zostaną zrealizowane” – czytamy w artykule.
Ustawa zakłada, że do fiskusa mają spływać również dane osób, które na platformach cyfrowych oferują najem pokoi, mieszkań czy domów oraz garaży i parkingów.
Poza tym pod lupą skarbówki znajdą się „usługi świadczone osobiście”. Chodzi np. o osoby przeprowadzające remonty czy kierowców, którzy swoje usługi proponują za pośrednictwem e-platform.
„Wyborcza” podkreśliła, że w sytuacji, gdy dany sprzedawca nie przekaże potrzebnych danych platformie, ta w pierwszej kolejności zablokuje wypłatę wynagrodzenia za sprzedawane towary czy usługi. „Gdy sprzedający wciąż nie będzie chciał przekazać danych, e-platforma zablokuje konto sprzedającego” – dodano.
Gazeta zacytowała Roberta Nogackiego, partnera zarządzającego z Kancelarii Prawnej Skarbiec, który tłumaczy w kontekście nowych przepisów, że skarbówkę interesują zwłaszcza takie osoby, które handlują w sieci, ogłaszają swoje usługi na portalach społecznościowych, ale nie mają zarejestrowanej działalności gospodarczej.
– Generalnie za działalność gospodarczą uznaje się działalność prowadzoną w sposób zorganizowany, ciągły i w celach zarobkowych. Jeśli więc podatnik regularnie wykonuje usługę, np. sprząta mieszkania czy udziela korepetycji, albo kupuje i sprzedaje produkty, to wypełnia tę definicję. Definicji działalności gospodarczej nie wypełni natomiast ktoś, kto wyprzedaje swój majątek prywatny po pół roku od jego nabycia: używane meble, książki czy ubrania – powiedział rozmówca „GW”