Strona głównaMagazynDrużyna Brauna do Eurokołchozu!

Drużyna Brauna do Eurokołchozu!

-

- Reklama -

Czy zbliża się rychły koniec Unii Europejskiej? Jakie szanse w wyborach do Parlamentu Europejskiego mają kandydaci ideowej prawicy? O tym redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer rozmawia z posłem Grzegorzem Braunem, liderem Konfederacji Korony Polskiej, który startuje z drugiego miejsca w okręgu świętokrzysko-małopolskim.

Tomasz Sommer: Najpierw nie chciałeś startować do Europarlamentu, w międzyczasie były różne koncepcje, a tu nagle startujesz, i to raptem w Krakowie. Co się zdarzyło?

- Reklama -

Grzegorz Braun: Proszę Państwa, zapewniam w imieniu własnym i komitetu politycznego Konfederacji Korony Polskiej, że była to – tak mi to uświadomił poseł Włodzimierz Skalik – być może jedna z najstaranniej i najdłużej wypracowywanych, dojrzewających decyzji politycznych. Kiedy została podjęta, to pozostało ją tylko ogłosić, i to się stało pod koniec kwietnia. Mówię o tym dlatego, że natychmiast w sieci – co zresztą było efektem oczekiwanym i pożądanym – zaobserwowaliśmy na ten temat szereg teorii spiskowych. I bardzo dobrze – niech to żyje swoim życiem i rozmnaża się. Grunt to nie dementować. Natomiast my podjęliśmy taką decyzję – mówię „my” jako komitet polityczny Korony – przy dużej dysproporcji sił, która występuje między Koroną i mną, jej prezesem, a resztą świata na zewnątrz i Konfederacją wewnątrz. Przy takiej dysproporcji sił, środków i możliwości komunikacyjnych nie należy prowadzić wojny pozycyjnej, bo ją przegramy. Statystyka w naszym przypadku musi prowadzić do entropii, wychłodzenia i co najmniej śmierci klinicznej, a wręcz politycznej. Jaka jest alternatywa dla wojny pozycyjnej? Wariant ofensywny, jakieś wyjście ofensywne z sytuacji, która jest w normalnych okolicznościach nie do rozegrania. Mamy bardzo trudną partię do rozegrania, próbujemy ugrać jak zwykle Wielkiego Szlema wyłącznie blotkami. Stąd właśnie wariant ofensywny – wojna partyzancka, a w jej ramach należy być tam, gdzie się nas nie spodziewają.

I jesteśmy – ja osobiście w Krakowie, ale kandydatów Korony jest łącznie trzynastka. Trzynasty wojownik, być może niektórzy pamiętają taki film. Trzynaścioro kandydatów Korony na wiodących miejscach w trzynastu okręgach. Szybko tu przypomnę: Lidia Perek jako dwójka – Pomorze, Gdańsk, Gdynia; doktor Sławomir Ozdyk jako jedynka – Toruń, Bydgoszcz, okręg kujawsko-pomorski; Jan Krysiak jako dwójka – Warmia, Mazury, Podlasie; Diana Ruchniewicz na trójce w Warszawie; Rafał Foryś jako jedynka – Radom, Siedlce, Płock, Mazowsze; Justyna Krasowicz jako dwójka – Łódź, Sieradz, Piotrków; prof. Mirosław Piotrowski jako jedynka – Lublin, Chełm; Karolina Pikuła jako dwójka – Rzeszów, Przemyśl, Podkarpacie; Roman Fritz jako dwójka na Śląsku; Marta Czech jako dwójka na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie; doktor Witold Tomczak jako dwójka – Wielkopolska, Poznań, Kalisz, Piła i Konin; doktor Marcin Sowiński jako dwójka – Zachodniopomorskie i Lubuskie; i ja niegodny w Krakowie, drugie miejsce. Sam się dziwię, jaki to jest piękny układ. Mamy aż dwóch europarlamentarzystów z poprzednich kadencji, ale i mam nadzieję, że następnych: prof. Mirosław Piotrowski i doktor Witold Tomczak. Mamy dwóch posłów bieżących na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej: Roman Fritz i Grzegorz Braun po sąsiedzku. Mamy aż pięć dam: Lidia Perek, Diana Ruchniewicz, Marta Czech, Karolina Pikuła i Justyna Krasowicz.

– Ale żadne z tych miejsc nie jest biorące! Gdybyś się rzucił na Wrocław czy nawet na Śląsk, to wyglądałoby to lepiej. A tak to zmierzasz się z tym kandydatem, który jest do Ciebie w pewnym sensie najbardziej zbliżony, no i najmocniejszy.

– Wszystko w Państwa rękach. Moja obecność w okręgu 10 – Kraków, Kielce, Ostrowiec, Opatów, Sandomierz, Miechów, Bochnia, Tarnów, Podhale, Nowy Targ, Nowy Sącz, Zakopane – to jest decyzja polityczna, a nie jakiś spontan, nie przypadek, nie jakaś reakcja niekontrolowana na bodźce zewnętrzne. Dlaczego tam? To największe zagłębie głosów, poza Śląskiem oczywiście, na którym Roman Fritz, mam nadzieję, zrobi znakomity i oszałamiający wynik. Między kolegą Sypniewskim na jedynce a Dobromirem Sośnierzem na ostatnim miejscu. Ciekawe, co z tego wyniknie. Podobnie Marta Czech – na jedynce poseł Stanisław Tyszka, a dalej na liście aż dwóch posłów: Grzegorz Płaczek i Ryszard Wilk, a także Robert Grzechnik, niedawno kandydat na prezydenta Wrocławia. Myślę, że Marta Czech zrobi świetny wynik. Wracając do Małopolski i Świętokrzyskiego – tam jest największy rezerwuar głosów. Liczę na to, że – nieskromnie – jakąś liczbę tych głosów zbiorę i zwiększę prawdopodobieństwo, że okręgi dziś, przy aktualnych noszeniach, nienależące do grupy biorących w pierwszej kolejności, staną się bardziej obiecujące. Na to liczę i to obiecuję. Już zacząłem kampanię, za chwilę w akcji, szereg spotkań przede mną. Może to nie jest decydujące dla decyzji politycznych, ale są to także kwestie sentymentalne. Jestem rodzinnie z tamtych stron i czuję się wyjątkowo na miejscu.

– Chcesz pokonać kolegę Konrada Berkowicza?

– Cel bardzo realistyczny, przez nas jako ogół realizowany, to wziąć dwa mandaty z tego okręgu – Krakowa i Kielc, Małopolski i Świętokrzyskiego.

– Na jakiej podstawie dwa mandaty?

– Po prostu trzeba wziąć dużo głosów na kandydatury w tym okręgu. Ordynacja działa tak, że najpierw bezlitośnie nas podliczają w skali kraju, ile procent weźmie Konfederacja i kandydaci Korony. To hurtem do jednego worka – wszystkie głosy w skali kraju, ile ich było i ile na ten komplet. Z tego wyniknie liczba mandatów do obsadzenia, do wzięcia. A kto je weźmie? Prosty rachunek. Słupek, w którym znajdą się nazwiska tych, którzy wzięli najwięcej głosów.

– Teoretycznie powinieneś startować tam, gdzie drugi najmocniejszy kandydat będzie od Ciebie słabszy, a okręg będzie największy. Wydaje się, że wtedy Śląsk byłby najlepszy.

– Na Śląsku mamy znakomitego kandydata – Romana Fritza, który, mam nadzieję, jest już posłem znanym i lubianym. Twórczość internetowa, sieciowa, memy rozmaite, rysunki i jakieś analogie – to jest miara sukcesu Romana, że postaci z filmów animowanych są używane do kryptonimowania jego jako polskiego polityka. Pamiętacie Państwo mowę Romana Fritza przeciwko nadawaniu gadce śląskiej statusu języka regionalnego? Wygłoszoną właśnie gadką śląską. Roman Fritz poza tym, że mówi po polsku i śląską gwarą, to włada też jeszcze kilkoma językami kontynentalnymi i jest jako członek komisji spraw zagranicznych wymarzonym, wspaniałym kandydatem na eurodeputowanego właśnie do tej misji ratowania Europy przed Eurokołchozem. To przedsiębiorca notabene – polecam, zachęcam. Zresztą Roman sam się rekomenduje. Byłoby wielkim błędem, gdybyśmy obydwaj kandydowali z tego samego okręgu, bo musimy nasze skromne siły dywersyfikować.

Marta Czech, jak już wspominałem, zajeżdżała na protesty rolnicze ciągnikiem z własnego, rodzinnego gospodarstwa. To chemik z wykształcenia, jest rolnikiem praktykującym, a nie tylko protestującym. Grotołaz, speleolog, taternik i rzecznik prasowy Korony oraz naszego komitetu politycznego. Rafał Foryś, fundacja Rolnik Handluje, dr Sławomir Ozdyk – specjalista do spraw bezpieczeństwa, który nie tylko teoretyzuje na ten temat jako pracownik akademicki, ale i praktykuje w firmie służącej ochroną i eskortą m.in. w Berlinie. To jest ambasador sprawy polskiej i wymarzony kandydat, aby w polskiej sprawie występować przeciwko zjednoczonym siłom Eurokołchozu. Profesor Mirosław Piotrowski – eurodeputowany przed laty, ale niewielu laty, nie tylko historyk, ale i polityk niezwykle ciekawy. Współpracujemy szereg lat, bywaliśmy na różnych spotkaniach europejskiej czarnej sotni – i w Berlinie, i w Bratysławie. To jest naprawdę świetny zespół. Przyjrzyjcie się Państwo tej trzynastce Korony i dokonajmy razem tego, co się dzisiaj wydaje bardzo trudne, do tego stopnia trudne, że nawet Pan Redaktor sądzi, że jest to niemożliwe. Ale to jest właśnie nasza specjalność. Nas w ogóle miało nie być, prawda? Korony w ogóle miało nie być w kolejnych rozdaniach.

– Ogłosiłeś również, że część czy całość partii Polska Jest Jedna (PJJ) weszła w koalicję z Konfederacją.

– Kandydaci rekomendowani przez PJJ będą na miejscach czwartych na listach Konfederacji. Będą razem z nami pracować w tej kampanii, i to we wszystkich okręgach. Myślę, że to piękna rzecz – przy tej demolce, która szerokie zatoczyła kręgi w prawackich bańkach, mamy tutaj jakiś ruch zjednoczeniowy. W kampanii samorządowej to byli Bezpartyjny Samorządowcy. Coś tam z tego wynikło, chociaż co prawda dalece poniżej moich oczekiwań, tęsknot, ale i realnych działań na rzecz zjednoczenia, łączenia wysiłków. Byli Bezpartyjny Samorządowcy, a teraz jest Polska Jest Jedna. Bardzo mnie to cieszy.

Wszystko rozstrzygnie się w niedzielę 9 czerwca, dlatego zachęcam do głosowania na Konfederację Wolność i Niepodległość, a przede wszystkim reprezentantów Konfederacji Korony Polskiej.

– Bardzo dziękuję za rozmowę.

Najnowsze