Jacek Majchrowski skomentował wyniki wyborów w swoim mieście. Uznał, że Łukasz Gibała „ma nad sobą szklany sufit, bo krakowianie, jak wielokrotnie pokazali, nie akceptują stylu uprawiania polityki, który jest oparty na populizmie, krytyce, braku szacunku do kontrkandydatów, szukaniu wrogów, tropieniu spisków i na agresji, którą było słychać w jego wystąpieniu tuż po ogłoszeniu wyników”.
Majchrowski w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego” zwrócił uwagę, że „Łukasz Gibała nie pierwszy raz zrobił sam siebie liderem sondaży, ponieważ zaczął takie wyniki rozpowszechniać na długo przed rozpoczęciem kampanii wyborczej. Efekt był taki, że przede wszystkim media zaczęły go pokazywać w roli lidera, wielu krakowian w to uwierzyło i nikt tej pozycji nie podważał, co stało się trochę samospełniającą się przepowiednią w kolejnych sondażach”.
Ma to tłumaczyć „niespodziankę”, że kandydat PO Aleksander Miszalski zdecydowanie wyprzedził Łukasza Gibałę czego nie pokazał żaden sondaż. Dalej, długoletni prezydent Krakowa dodał, że w dobrym wyniku Miszalskiego widzi nie tylko trend poparcia dla PO, ale też „premię za zapowiedź współpracy z różnymi środowiskami, niekoniecznie związanymi z partiami politycznymi”.
W wyborach samorządowych w Krakowie, bój o prezydenturę miasta, w pierwszej turze wygrał Aleksander Miszalski z liczbą głosów 110 556 głosów (37,21%). Za nim uplasował się Łukasz Gibała z wynikiem 79 580 (26.79%), a trzeci był Łukasz Kmita (19.79%).
Kandydat Konfederacji na prezydenta Krakowa, Konrad Berkowicz otrzymał 5%, czyli trochę mniej, niż wynik listy Konfederacji do Rady Krakowa (6%).
Źródło: Dziennik Polski