Zaprzysiężony w grudniu prezydent Argentyny Javier Milei po raz kolejny złagodził swój projekt przebudowy państwa, rezygnując z niektórych propozycji dotyczących uprawnień władzy wykonawczej. Zmiany mają ułatwić przyjęcie projektu przez Kongres – podały w poniedziałek media.
Z projektu wykreślono zapisy, które pozwalałyby szefowi państwa kreować politykę fiskalną i emerytalną przy pomocy dekretów – powiedział rzecznik prezydenta Manuel Adorni, cytowany przez portal telewizji TN.
Nie były to pierwsze zmiany w projekcie szeroko zakrojonych reform, oceniane jako ustępstwa wobec opozycji. W piątek administracja Mileia wykreśliła już z projektu zapisy dotyczące polityki fiskalnej i zaciskania pasa.
Adorni oświadczył, że usunięcie rozdziału o polityce fiskalnej może doprowadzić do większych cięć finansowania dla prowincji, ponieważ celem rządu jest osiągnięcie zerowego deficytu budżetowego. Wyjaśnił, że ustępstwa poczyniono, by przyspieszyć przyjęcie projektu.
Wycofanie się z części propozycji agencja Bloomberga określiła tymczasem jako najwyraźniejszy jak dotąd sygnał, że plany gospodarczej „terapii szokowej” kreślone przez libertariańskiego prezydenta napotykają poważne trudności polityczne.
Partia Mileia, Libertad Avanza (Wolność Postępuje), dysponuje niewielką liczbą mandatów w obu izbach parlamentu i musi liczyć na poparcie kilku innych ugrupowań. W poniedziałek przedstawiciele tych partii dyskutowali na temat zmian w projekcie, a na środę zwołano pierwsze poświęcone mu posiedzenie Izby Deputowanych.
Najnowsza wersja projektu, którą Bloomberg analizował w poniedziałek, zawiera niecałe 400 artykułów, podczas gdy pierwotna wersja miała ich prawie 700. Projekt w dalszym ciągu przewiduje zielone światło dla prywatyzacji dziesiątek państwowych spółek – poza koncernem naftowym YPF – a także możliwość zniesienia przez administrację dotacji do energii czy transportu.
Milei, który sam siebie określa jako anarchokapitalistę, zapowiadał przejście na model ultraliberalny. Jego zdaniem radykalne zmiany są konieczne, by powstrzymać szalejącą inflację, która wyniosła w 2023 roku ponad 200 proc. Reformom sprzeciwiają się związki zawodowe i środowiska lewicowe.