Rząd Tuska pochylił się nad losem Żydów w Polsce i zaprojektował uchwałę ws. przyjęcia dokumentu, który nosi miano „Krajowej Strategii przeciwdziałania antysemityzmowi i wspierania życia żydowskiego na lata 2025-2030”. Oto, co znalazło się w rządowym projekcie.
„Krajowa Strategia przeciwdziałania antysemityzmowi i wspierania życia żydowskiego na lata 2025-2030” to dokument programowy, który definiuje „priorytety aktywności rządu w obszarze przeciwdziałania zjawisku antysemityzmu”. Projekt został opracowany przez resort sprawiedliwości – z udziałem MSWiA, MEN, MNiSW, MKDiN, MSiT, uczelni wyższych oraz Narodowego Instytutu Wolności. Nie ma charakteru legislacyjnego – zaznaczono.
Wśród celów rządowego projektu znalazło się m.in.: „budowanie świadomości na temat specyfiki zjawiska antysemityzmu oraz związanych z nim zagrożeń”.
W praktyce miałoby to oznaczać prowadzenie badań i analiz „dotyczących stanu świadomości społecznej na temat antysemityzmu w Polsce”, a następnie opracowanie wytycznych dot. definiowania przejawów antysemityzmu – oczywiście „oparte na wiedzy naukowej o charakterystyce antysemickich uprzedzeń w Polsce”.
„Antysemityzm” – szerokie pojęcie
Rząd chciałby także przeprowadzenia kampanii społecznej na temat „antysemityzmu i związanych z nim zagrożeń” oraz na temat jego zwalczania i „wspierania życia żydowskiego w Polsce”. Dodatkowo „edukowani” w tym temacie mieliby być politycy, urzędnicy i inne kategorie osób zatrudnionych w sektorze publicznym. Pojawia się w tym kontekście m.in. promocja definicji IHRA „jako narzędzia do zwalczania antysemityzmu”. A definicja ta jest niezwykle szeroka.
Przypomnijmy, że Polska pod rządami PiS, w październiku 2021 roku, uznała tę definicję. Resort kultury, kierowany wówczas przez Piotra Glińskiego, podkreślał, że „Polska jako członek Międzynarodowego Sojuszu na rzecz Upamiętnienia Holokaustu (International Holocaust Remembrance Alliance – IHRA) poparła w 2016 r. przyjęcie przez Sojusz roboczej prawnie niewiążącej definicji antysemityzmu”.
Dodano też, że nasz kraj uznał „roboczą prawnie niewiążącą definicję antysemityzmu IHRA za ważny i oczywisty punkt odniesienia w przeciwdziałaniu temu zjawisku”. Definicja ta została przyjęta 26 maja 2016 roku.
„Antysemityzm to określone postrzeganie Żydów, które może się wyrażać jako nienawiść do nich. Antysemityzm przejawia się zarówno w słowach, jak i czynach skierowanych przeciwko Żydom lub osobom, które nie są Żydami, oraz ich własności, a także przeciw instytucjom i obiektom religijnym społeczności żydowskiej” – czytamy w definicji IHRA.
Bodnar spotkał się z Żydami. „Konieczność przyjęcia w prawie definicji antysemityzmu”
Więcej przestępstw antysemickich
Ponadto rząd Tuska chce uczynić Polskę krajem „bez przestępstw motywowanych antysemityzmem”. Z tego powodu aparat państwowy ma skuteczniej ścigać „przestępstwa o charakterze antysemickim”.
W tym celu Rada Ministrów postuluje:
- „Zwiększenie skuteczności karania i przeciwdziałania przestępstwom o charakterze antysemickim na poziomie Policji i Prokuratury oraz wsparcie sytuacji ofiar”.
- „Zwiększenie skuteczności karania i przeciwdziałania przestępstwom o charakterze antysemickim na poziomie sądownictwa”.
- „Zapewnienie właściwej ochrony przed przestępstwami o charakterze antysemickim w polskim prawie”.
- „Usprawnienie procedur monitorowania i gromadzenia danych na temat przestępstw o charakterze antysemickim”.
W projekcie wprost założono „zwiększenie liczby wszczynanych przez Policję dochodzeń oraz prowadzonych przez Prokuraturę postępowań dotyczących przestępstw o charakterze antysemickim poprzez zwiększenie świadomości i wiedzy wśród policjantów i prokuratorów na temat specyfiki takich przestępstw, uzyskiwanych dzięki właściwym szkoleniom, dystrybucji materiałów informacyjnych oraz kontaktom z przedstawicielami mniejszości żydowskiej w Polsce”.
A zatem można założyć, że definicja przestępczego „antysemityzmu” ma się poszerzyć. Pod tym kątem ma być przeanalizowana praktyka sądów wobec takich przestępstw w ciągu ostatnich 10 lat. Policja i resort sprawiedliwości mają nieustannie monitorować statystyki dotyczące takich przestępstw i związanych z nimi postępowań.
Swoją rolę w tym procesie mają także odegrać „sygnaliści”, bowiem rząd chce informować obywateli, jakie procedury obowiązują przy zgłaszaniu takich przestępstw, a także ma szkolić organy ścigania z potrzeb i sytuacji ofiar lub zgłaszających.
„Stosowanie Wytycznych Prokuratora Generalnego w zakresie prowadzenia postępowań o przestępstwa motywowane uprzedzeniami, w szczególności w zakresie legitymacji do składania zawiadomień z art. 256, 257 czy 119 KK oraz właściwej kwalifikacji określonych czynów jako spełniających znamiona przestępstw określonych w tych przepisach prawa, jak również podnoszenie świadomości w polskiej Policji w tym obszarze” – czytamy dalej.
Co więcej, ma zawiązać się międzynarodowa współpraca w obszarze wymiany wiedzy i doświadczeń orzeczniczych, w tym przede wszystkim dobrych praktyk. Sądy mają też pozyskiwać „wiedzę ekspercką” od „kompetentnych, specjalizujących się w tej tematyce biegłych”.
Żaden „antysemita” się nie prześliźnie
Rząd chce też zlikwidować wszelkie „luki prawne” w zakresie nie tylko zwalczania i przeciwdziałania przestępstwom o charakterze antysemickim, lecz także szerzej – przepisów dotyczących antysemityzmu w ogóle.
Luki te mają być niwelowane w porozumieniu z Żydami. „Przeprowadzanie konsultacji z przedstawicielami mniejszości żydowskiej w Polsce oraz organizacjami pozarządowymi zajmującymi się problemem antysemityzmu podczas projektowania właściwych nowych lub nowelizowania istniejących przepisów prawa” – czytamy.
Polska ma też implementować wszelkie przepisy unijne. „Pełna implementacja najnowszych instrumentów prawa unijnego w obszarze nowych technologii oraz AI w odniesieniu do przeciwdziałania przestępstwom o charakterze antysemickim” – napisano.
Na celownik zostaną wzięte „grupy skrajne dopuszczające się przestępstw o charakterze antysemickim” – będą pod lupą „właściwych organów państwa, przy współpracy z organizacjami żydowskimi, w tym w szczególności żydowskimi gminami wyznaniowymi”.
Tropienie i walka z antysemityzmem ma rozszerzyć na inne państwowe ośrodki. „Wykorzystanie potencjału instytucji publicznych do realizacji zadań w zakresie monitorowania tego typu przestępstw (działania Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza, Instytutów PAN, uczelni) poprzez uruchomienie i finansowanie konkretnych projektów i programów grantowych” – czytamy.
Prowadzone mają być także sondaże „umożliwiające wczesne przeciwdziałanie przestępstwom o charakterze antysemickim (analiza grup ryzyka narażonych na radykalizację antysemicką, grup narażonych na antysemicką mowę nienawiści, itp.)”.
Autocenzura mediów
Działania mają być także zintensyfikowane na linii mediów i internetu, które mają być „wolne od antysemityzmu oraz zniekształcania Holokaustu”. W tym punkcie rząd chce skupić się na „opracowaniu i wdrożeniu rozwiązań zapobiegania mowie nienawiści oraz antysemityzmowi” w:
- radiofonii, telewizji oraz na platformach audiowizualnych,
- prasie i mediach internetowych,
- internecie
oraz na „przeciwdziałaniu zaprzeczaniu i zniekształcaniu Zagłady w mediach oraz internecie”.
Media publiczne i koncesyjne mają być „monitorowane” pod kątem treści antysemickich i przeciwdziałania im. Jako podstawę wskazano art. 18 pkt. 1 ustawy o RTV oraz przepisów wynikających z dyrektywy UE o świadczeniu audiowizualnych usług medialnych.
Dalej jest jeszcze ciekawiej, bowiem rząd Tuska zakłada m.in. „inicjowanie i wspieranie samoregulacji w zakresie tworzenia mechanizmów przeciwdziałających antysemityzmowi w usługach medialnych”, co może przywodzić na myśl po prostu autocenzurę.
Dalej rządzący projektują „edukację medialną, we współpracy ze społecznością żydowską”. Chodzi o tworzenie treści „uwrażliwiających na kwestie antysemityzmu i mowy nienawiści” oraz o „przeciwdziałanie stereotypom i uprzedzeniom, zwłaszcza w mediach publicznych”.
„Wprowadzenie odrębnych przepisów dotyczących zwalczania różnych przejawów mowy nienawiści w prasie drukowanej i internetowych portalach informacyjnych” – czytamy dalej ambitne cele rządu.
„Aktywne kontrolowanie największych platform internetowych w zakresie raportowania i usuwania przejawów antysemityzmu” – dodano, choć nie wiadomo, na czym owa kontrola miałaby polegać.
Tutaj również pojawia się instytucja „sygnalisty”, czy jak się kiedyś mówiło – „donosiciela”. „Stała współpraca z zaufanymi podmiotami sygnalizującymi w zakresie zwalczania antysemityzmu w sieci” – czytamy.
Oczywiście policja i prokuratura mają „efektywnie” ścigać przestępstwa o charakterze antysemickim w internecie.
Edukowani z antysemityzmu mają być właściciele portali i platform. Będą uczeni „dobrych praktyk w zakresie samoregulacji oraz usuwania treści antysemickich”.
Ponadto „wspierane” będą inicjatywy mające na celu „przeciwdziałanie zaprzeczaniu/zniekształcaniu Holokaustu w sieci, w tym ściślejsze współdziałanie w ramach UE i organizacji międzynarodowych nad stworzeniem nowych, skutecznych mechanizmów przeciwdziałania tym zjawiskom oraz potencjalnych zagrożeń związanych z dezinformacją lub będących konsekwencją rozwoju AI”.
Edukacja kluczem do formatowania umysłów
Cały odrębny punkt poświęcono także „edukacji o antysemityzmie i Holokauście”. Chodzi o edukację w szkołach na poziomie podstawowym i ponadpodstawowym, na uczelniach wyższych, a także o „edukację publiczną”. I tu rząd projektuje utworzenie Zespołu ds. Edukacji o Holokauście i Antysemityzmie, w którym mieliby się znaleźć „eksperci i nauczyciele”. Ma on działać w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Nauka o antysemityzmie ma być wdrożona w ramach podstawy programowej – już w bieżącym roku.
„Poruszanie tematyki antysemityzmu i teorii spiskowych w ramach wprowadzonego w 2025 przedmiotu Edukacja Obywatelska” – czytamy.
„Rekomendacje podręczników oraz materiałów edukacyjnych do nauczania historii i kultury Żydów oraz Holokaustu przez MEN jako książki pomocnicze do nauczania historii” – napisano dalej.
Nauczyciele mają mieć możliwość odbycia szkoleń z zakresu tematyki żydowskiej oraz dostęp do polskich wersji materiałów dydaktycznych dla nauczycieli stworzonych przez Radę Europy, OBWE/ODIHR i UNESCO. Z kieszeni podatników finansowane mają być również działania mające na celu edukację o lokalnych społecznościach żydowskich.
„Monitorowanie efektów kształcenia o Holokauście, antysemityzmie i dziedzictwie polskich Żydów dzięki systematycznym badaniom sprawdzającym poziom wiedzy i przekonań polskiej młodzieży” – czytamy dalej. Dzieci mają się uczyć, że zagłada Żydów była „konsekwencją uprzedzeń antysemickich”.
Pieniądze będą przepalane także w inny sposób. „Uruchomienie w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki ścieżki finansowania projektów dotyczących dziedzictwa żydowskiego, historii i kultury Żydów, problematyki antysemityzmu i jego następstw” – czytamy.
„Wsparcie dla organizacji pozarządowych w zakresie kampanii informacyjnych przeciwdziałających antysemityzmowi i jego konsekwencjom” – zapowiada rząd.
Na uczelniach wzmocnione ma być natomiast działanie „instytucji antydyskryminacyjnych”, które będą „przeciwdziałać radykalizacji” oraz „obecności treści o charakterze antysemickim”.
„Stworzenie mechanizmów szybkiego reagowania na zdarzenia o charakterze antysemickim (integracja działań wewnętrznych uczelni, ew. policji, straży miejskiej) przy pełnym zachowaniu autonomii akademickiej” – czytamy dalej.
Antysemityzm nie uchowa się także w sporcie. „Wypracowanie i wdrożenie mechanizmów systemowego monitorowania i skutecznego reagowania na incydenty antysemickie w sporcie, przy współpracy ze środowiskiem sportowym, w tym z PZPN” – napisano.
Czego (tylko) Żydom potrzeba
Z troską natomiast traktowane będą „potrzeby oraz bezpieczeństwo społeczności żydowskiej i jej dziedzictwa”. Wzmocnione mają być „niezbędne środki bezpieczeństwa”, by chronić Żydów i instytucje żydowskie, w tym miejsca kultu. Co to oznacza w praktyce, nie wiadomo.
Instytucje państwa polskiego oraz służby mają stale współpracować z organizacjami żydowskimi oraz instytucjami, fundacjami, stowarzyszeniami zajmującymi się historią i kulturą Żydów. Ma to na celu „przeciwdziałanie i skuteczne reagowanie w przypadku potencjalnych zagrożeń wymierzonych w społeczność polskich Żydów, incydentów o charakterze antysemickim, dewastacji miejsc pamięci lub kultu (w tym synagogi, cmentarze) w tym mowy nienawiści i przestępstw z nienawiści”.
„Regularne, przynajmniej raz w roku wystąpienie MSWiA, Ministra ds. Równości oraz Ministra Sprawiedliwości podczas posiedzeń Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych Sejmu RP, podejmujące stan bezpieczeństwa społeczności żydowskiej oraz kwestiom przeciwdziałania antysemityzmowi w Polsce” – zapowiedziano.
Co więcej, „wzmacniana” ma być pamięć o holokauście i polskich Żydach – m.in. poprzez „wsparcie inicjatyw oraz projektów społecznych i edukacyjnych upamiętniających Żydów oraz Zagładę”. Mają temu służyć także badania nad holokaustem i współpraca międzynarodowa.
„Wsparcie dla istniejących jednostek badawczych oraz instytucji zajmujących się upamiętnianiem Holokaustu i społeczności żydowskiej w Polsce, w tym dla polskich instytucji działających w ramach European Research Infrastructure Consortium-European Research Holocaust Infrastructure.
Gwarancje niezależności naukowej dla osób zajmujących się tematami polsko-żydowskich relacji, historyków etc. Instytucjonalna ochrona przed procesami typu SLAPP za badania w tym obszarze, świadczona przez pracodawców (uczelnie publiczne, instytuty PAN)” – zaplanowano. Procesy typu SLAPP to „strategiczne postępowanie sądowe przeciwko udziałowi społecznemu”, czyli obciążanie niewygodnych ludzi procesami sądowymi, ich kosztami, by zniechęcić ich do dalszej działalności.
„Ścieżka finansowa na działania lokalne na rzecz ochrony dziedzictwa żydowskiego i pamięci o Żydach (dedykowany program grantowy; warunkiem uzyskania finansowania działań dotyczących cmentarzy opinia Komisji Rabinicznej ds. Cmentarzy przy biurze Naczelnego Rabina RP)” – zapowiedziano.
„Dążenie do włączenia przedstawicieli społecznych organizacji żydowskich działających w sferze polityki pamięci oraz badań historycznych dotyczących dziedzictwa żydowskiego oraz badań nad Holokaustem – w trybie obowiązujących przepisów prawa dotyczących muzeów i instytucji kultury – do procesu decydowania o instytucjach kultury i miejscach pamięci dotyczących społeczności żydowskiej (opiniowanie dyrektorów, włączenie ekspertów delegowanych przez społeczność do rad) w celu uniknięcia zawłaszczania kulturowego” – dodano.
Ma odbywać się także „facylitacja współpracy samorządów lokalnych z organizacjami żydowskimi”.
Ponadto rząd chce „szeroko zakrojonej” cyfryzacji archiwów zawierających dokumenty na temat życia żydowskiego i Zagłady w Polsce.

