YouTube oficjalnie twierdzi, że umożliwi powrót na platformę twórcom ocenzurowanym za prawdziwe acz „niepoprawne” treści w temacie wyborów lub Wielkiej Histerii. Tak przynajmniej wynika z pisma, które wysłano do przewodniczącego Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów Jima Jordana.
Daniel Donovan, prawnik Alphabet (spółka macierzysta YouTube’a) wysłał list w odpowiedzi na wezwanie sądowe Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów, której przewodzi Republikanin Jim Jordan. Jak przekonuje w piśmie, decyzja o przywróceniu zablokowanych kont „odzwierciedla zaangażowanie firmy na rzecz wolności słowa”.
Należy zaznaczyć, że „wolność słowa” i Google – a więc także YouTube – to od lat już oksymoron.
„Niezależnie od atmosfery politycznej, YouTube nadal będzie umożliwiał swobodę wypowiedzi na swojej platformie, szczególnie w odniesieniu do kwestii będących przedmiotem debaty politycznej” – przekonywano w liście.
Przyznano, że w latach 2023-2024 wiele kont zostało usuniętych za to, co nazwano „dezinformacją”. Często była to publicystyka, która uderzała w oficjalne stanowiska dużych koncernów czy lewicowych polityków.
Teraz YT deklaruje, że „zapewni wszystkim twórcom możliwość powrotu na platformę, jeśli firma zamknęła ich kanały z powodu powtarzających się naruszeń zasad dotyczących COVID-19 i uczciwości wyborów, które już nie obowiązują”. W liście przekonywano także, że „ceni konserwatywne głosy na swojej platformie i zdaje sobie sprawę, że ci twórcy mają szeroki zasięg i odgrywają ważną rolę w dyskursie obywatelskim”.
„YouTube dostrzega, że ci twórcy należą do tych, którzy kształtują dzisiejszą konsumpcję online, zapewniając wywiady, które trzeba koniecznie obejrzeć, dając widzom możliwość bezpośredniego wysłuchania polityków, celebrytów, liderów biznesu i nie tylko” – czytamy.
W liście podkreślono, że zmiana nie dotyczy wszystkich. Jest to projekt pilotażowy, otwarty dla „określonej grupy twórców” i kanałów zamkniętych „zgodnie z polityką, z której firma zrezygnowała”. Zapowiedziano też oddzielnie, że „wkrótce” zostanie uruchomiony nowy program przywracania usuniętych kont.
Donovan w liście przyznał, że część usuniętych materiałów została zbanowana, choć „technicznie rzecz biorąc nie naruszały zasad YouTube”. Winą obarczył jednak nie swoją firmę, tylko administrację prezydenta Josepha Bidena, która miała naciskać na takie działanie. Prawnik ocenił, że była to „niedopuszczalna i niesłuszna presja”.
Zapowiedziano też, że nie będą dopuszczani „zewnętrzni weryfikatorzy faktów” do moderowania treści w serwisie i będzie zapewniona „wolność wypowiedzi”.
Kwestia deklaracji wywołuje też poruszenie w Polsce.
„YouTube przyznaje, że cenzurowali użytkowników podczas COVID i robili to ze względów politycznych. Oferują zbanowanym twórcom powrót na platformę. No popatrz pan. Któż by się spodziewał” – ironicznie podsumował na X użytkownik PapJeż p0lak.
Z kolei redaktor nczas.info Dominik Cwikła uważa, że może być to jedynie nic nie znaczące stanowisko na potrzeby polityczne.
„To w sumie pismo/stanowisko dla przewodniczącego Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów. Może i przywrócą, ale równie dobrze może być jak z wypowiedziami Zuckerberga, że wcale cenzury na Fb nie ma i nie było, a potem myk wszyscy konserwatyści bany, jak było np. w 2018. Czyli że pierdololo oficjalne dla uspokojenia na chwilę polityków” – ocenił Cwikła.
To w sumie pismo/stanowisko dla przewodniczącego Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów. Może i przywrócą, ale równie dobrze może być jak z wypowiedziami Zuckerberga, że wcale cenzury na Fb nie ma i nie było, a potem myk wszyscy konserwatyści bany, jak było np. w 2018. Czyli że… https://t.co/dTEwi0BdqW
— Dominik Cwikła (@Dominik_Cwikla) September 25, 2025