W Niemczech wkrótce ma zeznawać główny podejrzany o wysadzenie nitek gazociągu Nord Stream 2. Oczy wszystkich zwracają się ku niemu oraz ku Radosławowi Sikorskiemu, który chciał nie ukarania, a azylu dla terrorysty. Być może Ukrainiec „wsypie” też ówczesnego prezydenta Andrzeja Dudę.
Zniszczenie Nord Stream
26 września 2022 roku nastąpiła eksplozja na dnie Bałtyku. Zniszczono trzy z czterech nitek rurociągów Nord Stream, którymi gaz płynął do Niemiec.
Cztery tygodnie wcześniej Rosja wstrzymała wszelkie dostawy tą drogą. Oczywiście, narracja rządu była taka, że to Rosjanie wysadzili rurociąg, a kto twierdził inaczej, ten „ruska onuca”. Zupełnie bez znaczeniu w pisiorskiej propagandzie było, że rurociąg był szalenie opłacalny zarówno dla Rosji jak i Niemiec.
Niemieccy śledczy ustalili, że sprawcami ataku byli Ukraińcy. Była to siedmioosobowa grupa, którą wykazała federalna prokuratura generalna, policja federalna i Federalny Urząd Kryminalny (BKA). Prokuratura nazwała atak „antykonstytucyjnym sabotażem”. W 2024 roku sprawę zaczęli badać niemieccy dziennikarze. Szybko dotarli do polskiego wątku.
PO-PiSowski wątek w zamachu
Polska pomogła Wołodymyrowi Ż., jednemu z ukraińskich sprawców ataku. To trener nurkowania i technik urządzeń klimatyzacyjnych. Mieszkał w Pruszkowie pod Warszawą.
„Na dodatek działo się to w ważnym dla stosunków polsko-niemieckich czasie. Wtedy, gdy miały się one poprawić po latach rządów PiS. Jak pisał w jednym z tekstów śledczych poświęconych wybuchowi tygodnik 'Der Spiegel’, Niemcy zajmujący się tą sprawą, zakładali, że mogą liczyć na pomoc Polski, 'bo u władzy jest znowu Donald Tusk, którego uważali za poważnego i przede wszystkim skłonnego do współpracy'” – podaje „Rzeczpospolita”.
Finałem „dobrych relacji” miało być spotkanie ówczesnego kanclerza Niemiec Olafa Scholza z władzami III RP w Warszawie 2 lipca 2024 roku. Wypadła jednak „blado”. Według niektórych komentatorów, „na postawę niemieckiego kanclerza wpływ miała sprawa Wołodymyra Ż.”
Zarzuty Niemiec wobec rządu III RP
„’Der Spiegel’ twierdził, że w czasie spotkania Tuska z Scholzem (precyzyjniej 'na marginesie konsultacji międzyrządowych’) stało się dla Niemców jasne, że Polska nie chce im pomóc, mimo że wystawili za Ukraińcem europejski nakaz aresztowania. 'A nawet więcej: Polacy najwyraźniej ostrzegli stronę ukraińską'” – relacjonuje rp.pl.
Dziennikarze z publicznej telewizji ARD wprost ogłosili, że władze w Warszawie „miesiącami” blokowały współpracę z niemieckimi śledczymi. Innymi słowy, rząd KO krył Ukraińców.
Europejski nakaz aresztowania za Ukraińcami
Kilka dni przed wizytą kanclerza w Warszawie niemiecka prokuratura wystawiła europejski nakaz aresztowania za Ukraińcami. Do Polski wysłano nakaz 21 czerwca ws. Wołodymyra Ż.
„Kilka dni po wizycie Olafa Scholza, 6 lipca o świcie, Wołodymyr Ż. uciekł na Ukrainę. Zdaniem niemieckich śledczych przekroczył granicę w samochodzie na dyplomatycznych ukraińskich numerach, za którego kierownicą siedział attaché wojskowy. Polska prokuratura zapewniała później agencję Reuters, że nakaz aresztowania miał do niej dotrzeć po 6 lipca” – czytamy.
Niemieckie służby były wściekłe. Według „Der Spiegel”, polskie władze miały zapytać, „dlaczego mielibyśmy go zatrzymywać” i że „dla nas to bohater”.
Azyl dla Ukraińca w Polsce
„Rzeczpospolita” powołując się na „dobrze poinformowane źródła” podała, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski „powtarzał w rozmowach, że byłby gotowy przyznać Wołodymyrowi Ż. azyl w naszym kraju i nagrodzić go orderem”.
„Jednocześnie polskie władze podkreślają, że Wołodymyrowi Ż. niczego jeszcze nie udowodniono, wciąż jest jednym z podejrzanych” – podaje redakcja.
Sikorski wymijająco odpowiadał na pytania, kto miał stać za atakiem, zanim pojawił się jego wątek. Redakcja „Rzeczpospolitej” zapytała, „czy mogą za tym stać Ukraińcy?”.
– Uważam, że zrobił to ten, kto miał interes – odpowiedział Radosław Sikorski, jednocześnie sugerując, że to Amerykanie stali za atakiem, bo mieli wiedzieć o planach wysadzenia Nord Stream, ale nic z tym nie zrobili.
Ekstradycja szefa zamachowców do Niemiec
Obecnie na ekstradycję z Włoch do Niemiec czeka Serhij K. Został zatrzymany w tym kraju miesiąc temu. Jest uważany za członka grupy, która wysadziła nitki Nord Stream.
„Jeden z podejrzanych, Wsiewołod K., nie żyje – zginął, walcząc na froncie przeciw Rosjanom. On był najlepiej znany Niemcom, bo brał udział w szkoleniu wojskowym w Bawarii. Za pozostałą szóstką rozesłano nakazy aresztowania” – podaje redakcja.
Serhij K. pojechał do Włoch z rodziną na wakacje. Dotarł tam przez Polskę, co podkreślają niemieccy dziennikarze. W połowie września włoski sąd zgodził się na ekstradycję S. do Niemiec.
Nie wiadomo, kiedy jednak ekstradycja będzie miała miejsce. Adwokat Ukraińca zapowiedział zaskarżenie decyzji do wyższej instancji. Z kolei w niemieckich mediach jest wyraźnie wyrażane oczekiwanie, że ekstradycja odbędzie się w przyspieszonym trybie. Organy prawne Niemiec i Włoch mają bowiem dobrą współpracę.
Niemieccy śledczy nie mają dowodów, że Ukraińcy działali na zlecenie ukraińskiego rządu. Natomiast jasne są dla nich powiązania z wojskiem i ukraińską esbecją. Według nich, Serhij K. – koordynator akcji wysadzenia gazociągów – był oficerem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
„Były szef niemieckiego wywiadu BND August Hanning rzucił w 2024 r. oskarżenie na prezydentów Wołodymyra Zełenskiego i Andrzeja Dudę. Mówił w 'Die Welt’, że mieli się porozumieć w sprawie zamachu na rurociąg” – wskazuje „Rzeczpospolita”.
Premier Donald Tusk na X odpowiadając na ten komentarz stwierdził, że wszyscy „inicjatorzy i patroni Nord Stream 1 i 2” powinni dziś „przepraszać i siedzieć cicho”.
Serhijj K. może zostać skazany w Niemczech na 15 lat więzienia. Może liczyć na niższy wyrok, jeśli ujawni szczegóły operacji. A to z kolei może uderzyć w osoby rządzące III RP, zarówno dziś jak i wówczas, gdy rządził PiS.