Strona głównaWiadomościPolskaNawrocki podjął ważną decyzję. Chodzi o syna. "Na to nie może być...

Nawrocki podjął ważną decyzję. Chodzi o syna. „Na to nie może być zgody”

-

- Reklama -

Prezydent RP Karol Nawrocki oświadczył w mediach społecznościowych, że jego syn nie będzie uczestniczył w lekcjach edukacji zdrowotnej. Jak zaznaczył, to przede wszystkim rodzice mają prawo do decydowania o edukacji swoich dzieci.

„Podjęliśmy decyzję o wypisaniu naszego syna z zajęć «Edukacji Zdrowotnej»” – oświadczył na portalu X prezydent Karol Nawrocki.

„Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać do polskich szkół ideologię i politykę, a na to nie może być zgody” – stwierdził.

„Szkoła to przede wszystkim miejsce nauki, ale także przestrzeń budowania szacunku do kultury, tradycji i wartości chrześcijańskich, z których wyrasta nasza cywilizacja” – zaznaczył.

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

„W pierwszej kolejności to my, rodzice, mamy prawo do decyzji w sprawie edukacji naszych dzieci i to jest ten moment, kiedy z tego prawa warto skorzystać” – podkreślił Nawrocki.

Rodzice mają czas do 25 września na wypisanie dzieci z edukacji zdrowotnej.

– Dyrekcja jest odpowiedzialna za to, jaki kontekst nadaje przedmiotowi. Ale chcę przestrzec rodziców, ażeby nie dawali się wprowadzać w błąd, ponieważ rozpowszechniane są po prostu kłamliwe informacje, bardzo niebezpieczne – mówiła w rozmowie z Julią Gubalską Hanna Dobrowolska, koordynator Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły.

Wskazała, że jedna z manipulacji to „umieszczenie edukacji zdrowotnej w środku zajęć lekcyjnych, pomimo że jest to przedmiot nieobowiązkowy”.

I tak jak religia powinien zawsze być na początku czy na końcu. Tymczasem edukacja zdrowotna pojawia się w środku. Po pierwsze jest to bezprawie, ponieważ przedmioty nieobowiązkowe powinny być na pierwszej czy ostatniej lekcji. Po drugie jest to wywieranie presji na to, ażeby dzieci zostały w klasie i brały w pośredni sposób udział w tej lekcji, bo nie ma ich co posyłać do świetlicy. Zaprotestować mogą trójki klasowe na wywiadówkach, rady rodziców do dyrektora szkoły, ewentualnie poinformować ostatecznie kuratorium, bo jest to działanie niezgodne z prawem – zaznaczyła.

– Nawet jeżeli rodzic jeszcze nie złożył deklaracji, bo się zastanawia i takie jest jego święte prawo, to dziecko również nie powinno uczestniczyć w tych lekcjach, ponieważ są to lekcje nieobowiązkowe. A presja również jest stosowana jako marketingowy chwyt: „zobacz, przekonaj się, właściwie cała klasa tam jest, więc wszyscy idziemy”. Jest to próba wywierania presji na rodzicach przez dzieci, które będą chciały tam chodzić – mówiła Dobrowolska.

Czas leci, ratujmy dzieci! Rewolucja neomarksistowska w polskiej szkole

Najnowsze