Były szef ukraińskiego rządu Mykoła Azarow ocenił, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez drony w nocy z 9 na 10 września 2025 r. nie było działaniem rosyjskim. Zdaniem polityka była to operacja pod fałszywą flagą, zorganizowana przez Kijów. Słowa te padły podczas rozmowy z rosyjskim radiem.
Według agencji informacyjnej TASS, Azarow na antenie rosyjskiego radia stwierdził, że drony, które wleciały do Polski, nie były rosyjskie. Cała operacja miała być zaś – jego zdaniem – operacją pod fałszywą flagą, spreparowaną przez władze Ukrainy.
– Jestem całkowicie przekonany, że nie były to rosyjskie drony atakujące Polskę. Rosja nie ma żadnego interesu w takich prowokacjach. Jasne jest, że mogło to zostać zorganizowane przez ukraińskich urzędników, którzy są ekspertami w operacjach pod fałszywą flagą. Są w stanie produkować własne drony, udając, że są rosyjskie i umieszczać na nich dowolne oznaczenia. Reżim ma charakter terrorystyczny, specjalizuje się w kłamstwach, oszustwach i prowokacjach – grzmiał były premier Ukrainy.
Według Azarowa takie podejrzenia wyjaśniają również fakt, że NATO zachowuje ostrożność w przypisywaniu sprawstwa konkretnemu państwu. – Nie mają całkowitej pewności, że były to rosyjskie bezzałogowce celowo wysłane na terytorium Polski – wskazał.
Mykoła Azarow to były premier Ukrainy z lat 2010-2014. Był także bliskim współpracownikiem byłego prezydenta tego kraju Wiktora Janukowycza. W styczniu 2014 r., w obliczu tzw. Euromajdanu, Azarow zrezygnował ze stanowiska. Po obaleniu Janukowycza wyjechał do Rosji, gdzie działa w przestrzeni medialnej. W Moskwie współtworzył Komitet Ocalenia Ukrainy.
Za Azarowem wystawiono czerwoną notę Interpolu. Ukraińska prokuratura zarzuca mu korupcję, sprzeniewierzenie środków publicznych i zdradę stanu. Sankcjami objęły go także Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Kanada i Szwajcaria.