Ocena poczynań JE Donalda Trumpa jest bardzo zróżnicowana. Ludzie uważający się za Prawicę (na tej zasadzie, że nie znoszą obecnych rządów) pochwalają Go bezkrytycznie – podczas gdy Lewicowcy unisono potępiają Go w czambuł, przy czym rej wodzi p. Bernard Sanders. Ponieważ nie wszyscy pamiętają lub wiedzą, kto to, przypominam:
P. Bernard Sanders, to człowiek o poglądach typowego żydokomunisty z Galicji. Mieściłby się tak gdzieś między śp. Grzegorzem Znowjewem (czyli Hirszem Apfelbaumem), a Lwem Trockim, czyli Leonem Bronsteinem. I w samej rzeczy: wywodzi się z Galicji. Gdy jednak okazało się, że śp. Józef Stalin nie darzy żydokomuny życzliwym uczuciem – a nawet wręcz przeciwnie – rodzice Benia wybrali wolność w Ameryce, gdzie do dziś żydokomuna usiłuje powtórzyć sukcesy bolszewików.
Na niejakie szczęście p. Hilaria Clintonowa była dobrze okopana w szeregach Partii Demokratycznej, i tow. Benio przegrał z Nią prawybory – bo gdyby wygrał, praktycznie na pewno zostałby prezydentem USA. Ale przegrał – i obecnie szczeka na JE Donalda Trumpa.
Prawica z ulgą przyjęła klęskę p. Kamali Devy Harrisowej – natomiast ocena postępków JE Donalda Trumpa jest zróżnicowana. Jedni twierdzą, że po prostu zwariował. Inni, że jest rosyjskim agentem. Jeszcze inni, że w pogoni za swymi wyborcami wymyśla najdziksze posunięcia. Jeszcze inni, że to przebiegły gracz, mający dobrze ukryte cele – a to, co robi, to tylko maskowanie się. A jeszcze inni, że to jeszcze jeden agent Deep State – a ten hałas, co robi, to udawanie, że z Deep State walczy.
Tę ostatnią hipotezę od razu odrzucam: otoczył się takimi ludami, że ten numer by nie przeszedł. Aczkolwiek długo obiecana „lista Epsteina” ukazała się z licznymi nazwiskami i całymi akapitami starannie zamalowanymi… Hm… Ktoś jednak ma pełną listę śp. Godfryda Epsteina… i może tych ludzi szantażować. I waśnie dlatego najważniejszych nazwisk z tej listy się nie ujawnia.
Nas jednak mało interesują klienci króliczków – bardziej interesuje nas np. Ukraina. I tu nikt naprawdę nie wie, o co Prezydentowi USA chodzi. Gdyby był rosyjskim agentem, zapewne zachowywałby się bardziej dorzecznie. Tymczasem JE Donald Trump raz domaga się, by Europa zbroiła się po zęby – a raz ogłasza, że chce się spotkać z JE Włodzimierzem Putinem i JE Jìn-Píngiem Xí – i uchwalić redukcję zbrojeń o połowę. Raz twierdzi, że pokój na Ukrainie jest w zasięgu ręki – a raz, że nadciąga III Wojna Światowa. Raz dochodzi do porozumienia z JE Włodzimierzem Zełenskim – a raz na oczach całego świata strofuje Go jak dzieciaka – zresztą bez poważnego powodu. Raz twierdzi (i rusofobowie cytują Go z przerażeniem) że świetnie Mu się rozmawia z JE Włodzimierzem Putinem – by za chwile ogłosić, że planuje nałożenie na Rosję nowych sankcyj – i to takich, że ho-ho!
Tymczasem JE Włodzimierz Putin traktuje to wszystko z uśmiechem pobłażania. Dziś dowiedziałem się dlaczego – bo wpadło mi w ręce opracowanie „Belfer Center” na temat gospodarki Rosji. Wynika z niego, że gospodarka Rosji rośnie w tempie 1,7 proc. (czyli tyle, ile w kraju UE bez żadnej wojny…) podczas gdy ukraińska leci na zbity pysk (-20 proc.). Więc JE Włodzimierz Putin może te wojnę ciągnąć jeszcze pięć czy piętnaście lat – do zupełnego wycieńczenia Ukrainy… i państw, które ją wspierają.
Tu z kolei też panuje panika. Z jednej strony lecą buńczuczne zapewnienia, że niech sobie Stany robią, co chcą, my tu sami damy sobie radę z tym niedźwiedziem – by potem zaznaczyć, że na końcu tego zdania musi być uwaga: „pod warunkiem, że wesprą nas Stany Zjednoczone”.
Więc Prezydent Rosji śmieje się do rozpuku. Ja się nie śmieję – bo być może poczynania Wielkiej ongiś Brytanii, Niemiec i Francji nie doprowadzą do wybuchu III Wojny Światowej – ale wydamy masę pieniędzy nie tylko na miny przeciw-piechotne.
To jest zresztą pokazowe łajdactwo. Proszę sobie wyobrazić, że Rurytania podpisuje konwencję, że na każdym statku kosmicznym załoga musi otrzymywać trzy razy dziennie gorący posiłek – a na pół roku przed wystrzeleniem własnego statku kosmicznego Rurytania się z tej konwencji wycofuje! Niestety: żyjemy w d***kracji, więc 80 proc. tzw. „obywateli” nie widzi w tym zapewne niczego niewłaściwego. Podpisała – bo wypadało, bo wszyscy podpisywali – a teraz mogą na nas napaść Rosjanie czy Ukraińcy – no, to trzeba te miny na granicy zamontować… No, i co z tego, że się podpisało? Wycofa się podpis – i po sprawie…
Tymczasem całe Stany Zjednoczone się trzęsą. Jednego dnia Pan Prezydent nakłada na coś 50 proc. (!) cła, przemysł natychmiast podejmuje odpowiednie decyzje – np. właściciele wręczają wymówienia 500 tys. pracowników – a po tygodniu Pan Prezydent jakby nigdy nic cła odwołuje…
P. Elon Musk ma dobre doświadczenia – bo wywalił z roboty masę ludzi z Twittera. Teraz wywala ludzi z administracji USA. Protestują związki zawodowe, zaprotestował jakiś sędzia, JE Donald Trump zaprotestował przeciwko protestowi tego sędziego, Prezes Sądu Najwyższego zaprotestował przeciwko protestowi Pana Prezydenta – i prawnicy mają teraz pełne łapki roboty.
A na froncie giną ludzie. Po stronie ukraińskiej: często tacy, którzy wcale na froncie nie chcieli być!
Prezydent USA po konsultacji z Prezydentem Ukrainy zaproponował 30-dniowy rozejm. Prezydent Rosji roztropnie poradził im, by puknęli się w głowy, bo to tylko dałoby Zachodowi czas na dozbrojenie Ukrainy. Zaproponował po prostu zakończenie wojny. Stanęło na tym, że przez 30 dni nie będzie się atakować energetyki. Wszyscy się zgodzili (Rosja chętnie, bo już wiosna i bez centralnego ogrzewania i tak daje się przeżyć…) – i JE Włodzimierz Putin zawrócił drony, które już leciały nad Ukrainę.
A Ukraińcy na początek rozejmu rozwalili Rosjanom jakąś całkiem sporą instalację gazową.