Strona głównaGŁÓWNYStart Brauna, czyli Warzecha na wojnie

Start Brauna, czyli Warzecha na wojnie

-

- Reklama -

Ogłoszenie startu w wyborach prezydenckich przez europosła Grzegorza Brauna sprawiło, iż znany publicysta Łukasz Warzecha ruszył na wojnę. Nie tyle z samym Braunem, ile z przyjętym przez niego stylem uprawiania polityki, a także z jego zwolennikami, z którymi Warzecha wszedł w gorącą dyskusję w swych mediach społecznościowych. Ostatecznie redaktor podsumował działalność środowiska „ruchu gaśnicowego”, jaki powstał wokół Brauna po tzw. incydencie gaśnicowym w Sejmie w grudniu 2023 roku, pisząc na platformie X: „Twardzi wyborcy Brauna: »Jesteśmy całkowicie racjonalni«. Również twardzi wyborcy Brauna: »Żydzi, Żydzi, Żydzi, Żydzi, a ty to też jakiś Żyd«”.

Była to jedynie pointa kilkudniowej dyskusji w Internecie, jaką zapoczątkowały komentarze Warzechy dotyczące zapowiedzi startu w wyborach prezydenckich Brauna oraz wyrzucenia go z Konfederacji, co ogłosili na konferencji prasowej dwaj pozostali liderzy ugrupowania – Krzysztof Bosak oraz Sławomir Mentzen. Chociaż od kilku tygodni wszyscy dobrze wiedzieli, że lider Konfederacji Korony Polskiej zdecyduje się na rzucenie rękawicy prezesowi Nowej Nadziei i jego start był tajemnicą poliszynela, to jednak początek kampanii w wykonaniu Brauna może zaskakiwać. Polityk ogłosił decyzję niezbyt spektakularnie, bo podczas wywiadu na youtubowym kanale „Sprawki”.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

Następnego dnia, już po tym, jak poinformowano o złożeniu wniosku do sądu partyjnego celem wykluczenia Brauna z Konfederacji, reprezentująca jego partię Marta Czech wprawiła wiele osób w osłupienie, oznajmiając, iż „komitet Grzegorza Brauna nie został zarejestrowany” i „nie ma też jego jednoznacznej deklaracji”, dodając, że decyzja pozostałych przywódców Konfederacji zapadła „na podstawie doniesień medialnych, a nie na podstawie faktów”, jakby odcinając się od tego, co lider jej ugrupowania powiedział dzień wcześniej. Na brak zorganizowania i chaos wokół decyzji Brauna wskazywać może także to, iż polityk nie zapewnił sobie możliwości stworzenia własnego koła poselskiego w Sejmie. Korona, oprócz Romana Fritza i Włodzimierza Skalika, wprowadziła do parlamentu także prof. Andrzeja Zapałowskiego, który jednak nie jest członkiem tej partii. Jak się okazuje, poseł Konfederacji o zamiarach Brauna dowiedział się z prasy, a w wyborach prezydenckich popiera niezmiennie wskazanego w sierpniu przez Radę Liderów Mentzena.

Europa Suwerennych Narodów

Polityk kompromisu

Po ogłoszeniu decyzji przez Brauna, jak i związanych z tym reperkusjach ze strony Konfederacji, w sieci rozgorzała dyskusja, w której po raz kolejny potwierdziła się słuszność obserwacji Winstona Churchilla, który trafnie zauważył, że „wrogowie z własnej partii są najgroźniejszymi wrogami, jakich można mieć”. Co prawda politycy Nowej Nadziei i Ruchu Narodowego postanowili, póki co, nie pozbywać się z klubu posłów należących do Korony, ale strategia otaczania ich „kordonem sanitarnym” trwa, co dobitnie pokazuje przykład z ostatniego programu „Młodzież Kontra”, gdzie próbowano uniemożliwić zabranie głosu przedstawicielowi Korony Młodych. Nie zabrakło także komentarzy ze strony dziennikarzy i publicystów, a szczególnie szerokim echem odbiły się opinie Warzechy, szerzej wyłożone w tekście „Bezkompromisowy performans Grzegorza Brauna” na portalu Salon24. Artykuł zilustrowano – a jakżeby inaczej – zdjęciem Brauna po zgaszeniu chanukii.

Już na początku swojego tekstu Warzecha stawia błędną tezę, jakoby Braun był politykiem „bezkompromisowym”, zgodnie z oczekiwaniami swych sympatyków, którzy chcą „polityki bez kompromisów”, której to realnie nie da się prowadzić. Problem w tym, że obecny europoseł, a dawniej poseł nie prowadzi polityki bezkompromisowej, a przynajmniej nie w takim znaczeniu, jak próbuje to przedstawić wolnościowy publicysta. Konfederacja, w której Braun od kilku lat pełnił funkcję akcjonariusza mniejszościowego, powstała właśnie dlatego, że zarówno Robert Winnicki, jak i Janusz Korwin-Mikke i Grzegorz Braun byli w stanie pójść na kompromis i zawrzeć koalicję, co dla każdego z połączonych środowisk oznaczało schowanie pewnych postulatów, a wyeksponowanie na pierwszy plan tych, które je łączyły, co wcale nie było tak łatwe i oczywiste.

To właśnie Braun, pozycjonujący się poglądowo pomiędzy korwinistami a narodowcami odgrywał rolę spoiwa prawicowej koalicji. Rację miał niezwykle wpływowy poseł Przemysław Wipler, wskazując, że Braun jest patriotą Konfederacji. W dużej mierze to dzięki działaniom, a także powstrzymaniu się od pochopnych ruchów przez lidera Korony, ugrupowanie przetrwało tak długo jako sojusz trzech partii. Do utworzenia nowego komitetu, w którym wystartowałby wspólnie z Korwin-Mikkem oraz Stanisławem Michalkiewiczem, Braun był namawiany już na początku 2024 r. przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. O tym, jak wówczas był traktowany przez swoich koalicjantów, świadczy wpis Pawła Wyrzykowskiego, w którym wieloletni działacz ruchów wolnościowych opisał, jak w Płocku „Braun był zmuszony zrobić osobny wiec w innym miejscu i o innej godzinie, tego samego dnia”, co określił mianem „skrajnej potwarzy”.

Wirusy i czystość

Błędnie postawiona teza ciąży na całym tekście Warzechy, w którym redaktor stwierdził, że postawa Brauna, który konsekwentnie odmawiał założenia maski, „nie miała najmniejszego wpływu na cokolwiek”. Nieprzejednane stanowisko Brauna, które – dzięki zdjęciom niezamaskowanego polityka stojącego naprzeciw sejmowego strażnika – stało się symbolem i przyniosło posłowi popularność, którą spożytkował m.in. w wyborach do unijnego parlamentu. Twarda i bezkompromisowa postawa Brauna przyczyniła się do powstania szerszego ruchu oporu, który sprzeciwiał się prezentowanym w Power Poincie nakazom i zakazom, dzięki czemu sytuacja nad Wisłą była do zniesienia, w przeciwieństwie do niektórych państw Zachodu. Polityk Konfederacji był także liderem społecznych protestów oraz interwencji poselskich związanych z nieprzestrzeganiem przez obywateli bezprawnie wprowadzanych restrykcji. Sprowadzanie postawy Brauna jedynie do „odmowy noszenia maseczki w Sejmie”, skutkować musi błędną oceną wpływu jego działalności na rzeczywistość w czasie ogłoszonej pandemii koronawirusa.

Polemizując ze zdecydowanie fałszywą tezą, jakoby Braun był „jedyną osobą, protestującą przeciwko restrykcjom covidowym”, Warzecha ogłasza, iż „wszyscy ówcześni posłowie Konfederacji podejmowali działania przeciwko covidowemu bezprawiu – pan Braun oczywiście także”. Twierdzenie dziennikarza jest rzecz jasna prawdziwe, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż wydźwięk tego zdania jest taki, jakoby inni protestowali, a Braun działał „przy okazji”, a w najlepszym razie jedynie w takim samym stopniu, jak inni, co byłoby nieuczciwą oceną rzeczywistości.

W krótką polemikę z redaktorem Warzechą wszedłem już na portalu X, gdzie odnosząc się do jego tezy o tym, iż w Konfederacji jest aż nadto ideowego fundamentu, napisałem, że ugrupowanie przesunęło się z prawicy do bagna, a wywieranie wpływu na rzeczywistość poprzez potencjalną możliwość przesunięcia przecinka w ustawie o PIT, „może cieszyć tylko koniunkturalistów bez kręgosłupa ideowego”. Wpis spotkał się z dość luźną interpretacją publicysty, który w swym tekście oznajmił czytelnikom, że „jeden z braunistów napisał mu z pasją, że jeśli Konfederacja dojdzie kiedyś do władzy, to może zmieni przecinek w ustawie o VAT, a tymczasem pan Braun oferuje czystość ideową”. Pomijając niechlujność i pomylenie podawanych jedynie jako przykład ustaw, redaktor odnalazł we wpisie także ocenę czystości europosła, o którym nie wspomniałem ani słowem. Błyskawiczne zakwalifikowanie interlokutora po wyrażeniu jednej opinii przeciwnej jako „braunisty”, pokazuje, że w tej sprawie Warzecha równie łatwo, jak plemiona popisowej walki, przykleja dyskutantom, z którymi się nie zgadza, stygmatyzujące „łatki”.

Błędy Konfederacji

Przesunięcie przecinka albo zmniejszenie stawki podatku PIT może oczywiście wywołać pozytywny efekt, ale nie powinno być podnoszone do rangi postulatu, ani wywoływać szczególnej radości. Środowiska wolnościowe przez lata oraz Konfederacja w 2019 roku szły z hasłem likwidacji podatku dochodowego, co sprawiało, że w przypadku wejścia w potencjalną koalicję dawały sobie szansę na wynegocjowanie więcej. Nie jest bowiem tak, że polityka Brauna jest bezkompromisowa w działaniu. Polityka Brauna jest bezkompromisowa na gruncie głoszenia poglądów i szerzenia idei. Jeśli zaś idzie o zdolność koalicyjną, to błąd w tej sprawie popełniła Konfederacja, kiedy na jej czele stanął duet Bosak – Mentzen i rozpoczęło się odżegnywanie od przymierza zarówno z Prawem i Sprawiedliwością, jak i Koalicją Obywatelską, o czym więcej pisałem w tekście „Sejmowa układanka, czyli rzecz o błędzie Konfederacji”.

W swoim tekście Warzecha podkreśla też, że „sztuka polega na tym, żeby dobrze dobrać proporcje pragmatyzmu i ideowości, uwzględniając także oczekiwania własnego elektoratu” i ocenia, iż „nie wiadomo”, czy Konfederacja będzie to potrafiła, gdyby kiedyś doszła do władzy. O tym, że Konfederacja nie będzie potrafiła zachować odpowiedniego balansu, można było przekonać się już w 2023 r., kiedy mamione historycznym wynikiem wyborczym ugrupowanie skręciło do centrum, odżegnując się od części swych wcześniejszych postulatów i rozczarowując „twardy elektorat”. Wydaje się jednak, że dla części wyborców problemem nie jest to, iż partia skręciła do centrum, ale że część jej polityków rżnie głupa i udaje, iż taki proces nie miał miejsca.

Emocjonalna śmieszność

W wywiadzie dla „Nowego Ładu” Warzecha przytoczył postulat wyjścia z Unii Europejskiej, który środowisko Brauna ciągle podnosi. Publicysta pytał, jak to zrobić, wobec faktu, że większość Polaków ciągle popiera obecność naszego kraju we Wspólnocie, co oznaczałoby przegraną w potencjalnym referendum. Zagłębiając się w głosy zwolenników Polexitu widać wyraźnie, że ich celem nie jest wyjście z UE tu i teraz, choć pewnie niejeden by o tym marzył, ale rozpoczęcie rozmowy o tym procesie i przeprowadzenie go w najbliższym możliwym terminie. Odrzucanie możliwości opuszczenia sojuszu osłabia polską pozycję negocjacyjną w relacjach z Brukselą. Natomiast oczywistym efektem niepodnoszenia postulatu Polexitu będzie to, iż nie pojawi się on w debacie publicznej, a co za tym idzie, do opuszczenia UE nigdy nie dojdzie. Tymczasem wszelkie nadzieje dotyczące możliwości zachowania socjalizmu bez wypaczeń są jedynie przedłużaniem agonii. Unijny socjalizm nie zmieni się dzięki mikroskopijnym reformom stu aktów prawnych, lecz upadnie w sposób spektakularny – również dzięki takim działaniom, jakie podejmowali Korwin-Mikke oraz Braun przez lata zmieniając świadomość społeczeństwa.

W tej samej rozmowie Warzecha snuł rozważania, czy jeżeli Braun – już jako prezydent – natrafiłby na spotkaniu międzynarodowym na izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, to „będzie się kierował interesem Polski”, czy też „podejdzie do Netanjahu i napluje mu na buty”. Ów strach związany z nieprzewidywalnością zachowań europosła nie jest nieuzasadniony, bowiem jak można usłyszeć w brukselskich kuluarach, za każdym unijnym komisarzem podąża asystent ze ściereczką, aby w razie nieprzyjemnego spotkania raz-dwa zetrzeć z butów brunatny płyn europosła.

W związku ze startem Brauna w wyborach prezydenckich i wyrzuceniem go z Konfederacji Warzecha ruszył na wojnę, której pierwszą ofiarą padł zdrowy rozsądek, zazwyczaj zachowywany przez wolnościowego publicystę. Wydaje się bowiem, że tym razem górę wzięły osobiste sympatie i antypatie oraz emocje, na co wskazywać mogą niektóre niemerytoryczne wpisy redaktora w mediach społecznościowych oraz absurdalne wypowiedzi, jak ostatnia z przytaczanych. O ile można Brauna krytykować za pewne rzeczy, a z innymi się nie zgadzać, o tyle warto zachować przy tym pewną miarę, aby nie popaść w śmieszność. Tymczasem publicysta zdumiewająco dużo czasu i energii poświęcił na dyskusje na temat polityka, który w jego narracji nie ma żadnej znaczącej roli do odegrania i może liczyć co najwyżej na wynik sięgający 2,5 proc. poparcia.

Najnowsze