Francuski Senat zamówił nowy fotel dla swojego przewodniczącego Gérarda Larchera. Jak podają tubylcze media, jego koszt to 40 000 euro. Gérard Larcher zlecił wykonanie nowego siedliska w Pałacu Luksemburskim, bo stare się już zużyło.
Dostawa fotela planowana jest na czerwiec, ale cena siedziska wywołała spore zamieszanie. Fotel stoi na podwyższeniu sali obrad Pałacu Luksemburskiego i stamtąd marszałek oraz jego ośmiu zastępców przewodniczą obradom izby wyższej.
Senat tłumaczy zakup „intensywnym użytkowaniem” poprzedniego fotela, który uległ zniszczeniu i pomimo wielokrotnych napraw, urąga już powadze Senatu. Gérard Larcher pełni funkcję przewodniczącego Senatu od października 2014 r., a wcześniej piastował to samo stanowisko w latach 2008–2011.
Dostarczeniem mebla zajmuje się specjalna instytucja „Mobilier National”. Podobno przewodniczący Larcher nie znalazł modelu odpowiadającego jego gustom w zbiorach należących do państwa i w związku z tym, jeszcze w czerwcu ubiegłego roku rozpoczęto procedurę przetargu.
Cena wybranego modelu stała się jednak przyczyną kontrowersji. Larcher jest krytykowany, bo ten kosztowny zakup odbywa się w sytuacji deficytu budżetowego, kiedy to francuski rząd ciągle mówi o oszczędnościach i obarcza tym wysiłkiem zwykłych podatników. Nie po raz pierwszy okazuje się, że zastąpienie monarchii republiką, wcale nie wyklucza zamiłowania do przepychu…