Jeżeli z projektu o związkach partnerskich zniknie przysposobienie i adopcja dzieci przez pary jednopłciowe, to jesteśmy otwarci na jego poparcie – podkreślił poseł Jarosław Rzepa (PSL). Z kolei poseł PSL Marek Sawicki oświadczył, że nie popiera związków partnerskich.
Projekt ustawy o związkach partnerskich ma poparcie KO i Polski 2050. W czwartek mają o nim rozmawiać przedstawiciele Lewicy i PSL. Minister ds. równości Katarzyna Kotula zapowiedziała skierowanie projektu do wykazu prac legislacyjnych. Jednak nadal nie został on tam wpisany.
– Czekamy tylko na decyzję PSL, aby projekt o związkach partnerskich został wpisany do wykazu prac legislacyjnych rządu – powiedziała wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Katarzyna Ueberhan. Jak podkreśliła, najwięcej wątpliwości w PSL budzi możliwość przysposobienia dzieci partnera w związkach jednopłciowych.
– Ministra Kotula jest otwarta na daleko posunięty kompromis co do ostatecznego kształtu ustawy i jest gotowa na rozmowę również o przewidzianej tam formie przysposobienia, najważniejsze by uzgodnić stanowisko wspólne z PSL-em, tak by ten projekt mógł być procedowany jako rządowy – mówiła Ueberhan.
W kwietniu szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył, że nie zagłosuje za statusem małżeństw dla związków homoseksualnych i nie zagłosuje za przysposobieniem dzieci i za adopcją dla takich związków.
PAP zapytała posłów Stronnictwa, czy jeśli w projekcie tej ustawy nie znajdzie się zapis o przysposobieniu wewnętrznym (możliwość przysposobienia dzieci partnera w homozwiązkach) oraz adopcji dzieci przez takie związki, to czy PSL jest w stanie go poprzeć.
– Jeżeli z tego projektu zniknie przysposobienie i adopcja, to my jesteśmy otwarci na poparcie tego, co w życiu przeszkadza, a nie jest dla nas czymś czego nie można zaakceptować, czyli sprawy majątkowe, dziedziczenia, dostęp do informacji medycznych. Takie zwykłe życie osób jednopłciowych jest tematem, które rozumiemy i wiemy, że trzeba też tym ludziom dać możliwość funkcjonowania – podkreślił poseł Jarosław Rzepa. Natomiast – jak dodał – „na pewno nie jesteśmy za przysposobieniem ani też za adopcją”.
– Myślę, że jeżeli minister Kotula będzie się twardo upierać przy swoim, to na pewno naszej zgody mieć nie będzie. A jeżeli zrezygnuje z czegoś, co z punktu widzenia dzisiejszej naszej postawy nie jest do osiągnięcia, to i tak – moim zdaniem – będzie dla niej to sukces – zaznaczył Rzepa.
Poseł ludowców zwrócił jednocześnie uwagę, że do wejścia w życie tej ustawy potrzebny jest jeszcze podpis prezydenta Andrzeja Dudy, który – jak mówił – „przy bardzo skrajnym podejściu na pewno tego nie podpisze”. – Uważam, że tylko i wyłącznie łagodna formuła sprawi, że może się zastanowić przy ewentualnej decyzji – dodał poseł Stronnictwa.
Innego zdanie jest poseł Marek Sawicki. – Ja jestem w tej części społeczeństwa, która akurat nie popiera związków partnerskich – zaznaczył polityk.
Według niego, nie trzeba wprowadzać związków partnerskich, żeby pewne rzeczy uregulować. – Każdy może sobie u notariusza zapisać co chce – kto go ma odwiedzać, kiedy ma odwiedzać, komu przekazać spadek, komu nie przekazywać spadku. To wszystko można sobie zapisać. Więc, jeśli ktoś mi tłumaczy, że związki partnerskie są po to, żeby uzyskiwać łatwiej rozwód, to niech się nie żeni i tyle, nie będzie musiał później uzyskiwać rozwodu – powiedział Sawicki.
Wprowadzenie ustawy o związkach partnerskich było jednym ze stu konkretów na pierwsze sto dni rządów, jakie w czasie kampanii wyborczej ogłosiła Koalicja Obywatelska. Poparcie dla związków partnerskich deklarowały w kampanii również inne partie wchodzące w skład obecnej koalicji, a Lewica opowiadała się także za „małżeństwami” jednopłciowymi.
Kotula zapowiadała na początku stycznia 2024 r. w rozmowie z TVN24, że projekt przepisów będzie gotowy do marca. Powiedziała wtedy, że punktem wyjścia do prac nad ustawą są projekty ustaw w tej sprawie, jakie powstały w ostatnich latach. Swoje propozycje przepisów złożyły do Sejmu w 2018 r. Nowoczesna, a dwa lata później Lewica. Znalazły się w nich m.in. zapisy o: prawie do udzielania partnerowi informacji o stanie zdrowia, wspólnym rozliczeniu podatkowym, dziedziczeniu w pierwszej linii, rencie po zmarłym i zasiłku opiekuńczym w przypadku sprawowania opieki nad partnerem oraz prawo do przysposobienia dziecka partnera.
Polska jest wśród pięciu państw członkowskich Unii Europejskiej, które nie dają homoparom przywileju formalizacji związków. Kwestia ta nie jest uregulowana poza tym w Bułgarii, Rumunii oraz na Litwie i Słowacji. W grudniu 2023 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok w sprawie przeciwko Polsce wytoczonej przez pięć polskich par tej samej płci, które domagały się prawnego uznania ich związków. W orzeczeniu stwierdzono, że Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka i ma obowiązek wprowadzenia „ochrony prawnej” par tej samej płci. Tymczasem podejście wolnościowe zakłada, że państwo w ogóle nie powinno zajmować się związkami zawieranymi przez obywateli.
W Polsce żyje ok. 50 tys. tzw. tęczowych rodzin, czyli takich, w których dzieci wychowywane są przez rodziców o orientacji innej niż heteroseksualna. Z badania Ipsos z czerwca 2023 r. wynika, że w ciągu dekady poparcie dla legalizacji „małżeństw” jednopłciowych wzrosło z 21 do 32 proc. Jednocześnie 67 proc. uważa, że pary homoseksualne powinny mieć możliwość zawarcia „małżeństwa” lub zalegalizowania związku w inny sposób.