Sporo mówi się o ewentualnej koalicji Konfederacji i PiS. Ci pierwsi zaprzeczają, a niektórzy przedstawiciele tych drugich twierdzą, że sprawa jest dogadana. W tle tego wszystkiego są zaś tarcia wewnątrz PiS i rozjuszony Jarosław Kaczyński, który chyba traci już kontrolę nad swoim ugrupowaniem.
Pod koniec stycznia, w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim, Przemysław Czarnek powiedział, że w PiS szykują się na opcję przedterminowych wyborów. Jak twierdzi Czarnek, na stole jest opcja koalicji z Konfederacją. Co ciekawe, padła sugestia, że wszystko zostało już w tej kwestii ugadane.
Konfederacja i PiS dogadane?
– Już ich dawno przekonałem, ale niech to zostanie między nami – powiedział Przemysław Czarnek.
Dalej przekonywał, że niemal codziennie rozmawia z „przyjaciółmi” z Konfederacji. Jednak nie chciał ujawnić konkretnych nazwisk. Jeśli chodzi o spory między PiS a Konfederacją, Czarnek odparł, że „koalicja polega na tym, żeby się różnić”. Krótko potem o tej sprawie, w Radiu ZET, mówił Krzysztof Bosak. Zaprzeczył, by były jakiekolwiek rozmowy o koalicji, a tym bardziej, aby cokolwiek zostało dogadane.
– Ton wypowiedzi posła Czarnka jasno wskazywał, że sobie ironizował i robił śmieszki. To w ogóle nie jest wypowiedź poważna, która niosłaby jakąkolwiek treść polityczną – powiedział Bosak. – Nie toczą się żadne rozmowy polityczne pomiędzy Konfederacją a innymi partiami o jakichkolwiek politycznych współpracach. Trwa kampania wyborcza, okres rywalizacji politycznej między Konfederacją a innymi sztabami wyborczymi – przekonywał Wicemarszałek Sejmu.
Tak więc ze strony PiS pada deklaracja o umówionej koalicji w razie wspólnych rządów. Ze strony Konfederacji zaś padło zaprzeczenie, aby tak było. Jednak w co faktycznie uwierzą wyborcy Konfederacji?
Blokada informacyjna prawicy
Samodzielny start Grzegorza Brauna i wyjaśnienie, dlaczego się go podjął, znacząco wzmocniło opinie, że w Konfederacji „coś się popsuło”. Gdzieś w tle obecnej sytuacji wciąż też rozbrzmiewa echo postulatu Jarosława Kaczyńskiego, który wskazywał, że dopóki w Konfederacji są Janusz Korwin-Mikke i Grzegorz Braun, koalicja nie będzie możliwa… Narracja samej Konfederacji zaś mocno się zmieniła.
Polexit już nie jest pożądany, a niektórzy twierdzą nawet, że takiego postulatu nigdy nie było. Gdy wybuchła wojna rosyjsko-ukraińska, obecne kierownictwo Konfederacji stawało murem za obcym państwem, porzucając postawę propolską, na której budowano ugrupowanie. Swego czasu porzucono nawet zdrowy rozsądek, chociażby w przypadku słynnej Wyspy Węży, w sprawie której politycy uwierzyli w propagandowy przekaz ukraińskich służb (zresztą narracja krótko później runęła). Okazało się bowiem, że rzekomo kilku obrońców stanowiło o wiele większą grupę, która nie zginęła, a w całości poddała się Rosji. Potem wrócili na Ukrainę w ramach wymiany więźniów.
Nawet w czasie Wielkiej Histerii nazywanej pandemią widać było posłuszeństwo wobec władzy – wtedy zresztą PiS. Niejeden mówił, że „to tylko maseczka” czy też, że państwo w obliczu narracji i doniesień medialnych „ma prawo” ograniczyć wolności obywatelskie ludzi. Całość kumulowała i samodzielnie wystartował Grzegorz Braun.
Obecnie ma słabe sondażowe wyniki. Aczkolwiek wobec niego – w przeciwieństwie do politpoprawnej części Konfederacji – trwa typowa blokada informacyjna. Jeśli już się o nim mówi, to w tonie skandalu. Nawet wśród niedawnych wyborców Konfederacji, szczególnie w starszym wieku, jego start nie jest powszechnie wiadomy. Około miesiąc temu rozmawiałem z przedstawicielem pokolenia 60+, który zamierzał głosować na Konfederację. Wówczas nadal nie dotarła do niego wiadomość o oddzielnym starcie Grzegorza Brauna. Był też przekonany, iż Konfederacja jest za wyjściem z UE. Takich ludzi w skali kraju, którzy w gorszym stopniu orientują się w aktualnej sytuacji, jest oczywiście całe mrowie. Jeśli nie większość.
Wspólna narracja
Wracając do kwestii koalicji PiS-Konfederacja i zaprzeczeń, jakoby była dogadana, widać dramatyczne podobieństwa w części przekazu obu formacji. Jest ono jednak innego typu niż wcześniej. Konfederacja pierwotnie odwoływała się do postulatów PiS, które to jednocześnie deptało. Teraz jednak chodzi o „cele” wśród polityków. Oficjalny profil Konfederacji na X, jeśli przedstawia jakąś krytykę, to przede wszystkim KO i koalicjantów. Niewiele jej jeśli chodzi o PiS. Nawet kwestie bezpośrednio związane z poprzednim rządem, jak Zielony Ład czy Centra Integracji Cudzoziemców, są albo łączone z rządem KO, albo są „bezpartyjnie” wskazywane jako aktualny problem. Nie ma jednak wówczas wskazania winnego.
Przeglądając wpisy poszczególnych polityków w odpowiedziach do innych ugrupowań, widzimy zdecydowane natężenie krytyki rządu. Krytyki kandydata PiS Karola Nawrockiego – samego przedstawiającego się jako kandydat „bezpartyjny”, w co nie muszę wierzyć, podobnie jak nie muszę wierzyć, że mężczyzna czujący się kobietą jest kobietą – właściwie nie dostrzegłem, choć oczywiście mogły mi te nieliczne przypadki uciec.
Co do stylu takich wpisów – gdyby nie wyświetlanie się nazwy użytkownika wskazującego na przynależność do Konfederacji, można by uznać, że to ktoś z Suwerennej Polski lub inny około pisowski działacz. Np. Ewa Zajączkowska-Hernik wprost twierdzi, że Donald Tusk „to najgorszy premier w historii Polski”. Najwyraźniej ukrainizacja państwa, masowa cenzura mediów oraz Wielka Histeria w wykonaniu Mateusza Morawieckiego takie straszne nie były.
Duda, Kaczyński, Mentzen i koalicja KO
Kwestia koalicji PiS-Konfederacja może być efektem wewnętrznych tarć w PiS. „Newsweek” poinformował, że prezydent Andrzej Duda ma angażować się w promowanie pozycji Mentzena. Prezydent chciałby, by kandydat Konfederacji zdobył trzecie miejsce. Dla Jarosława Kaczyńskiego to swego rodzaju akt zdrady.
„Prezes PiS uważa otoczenie Dudy za zdrajców, wścieka się, że cokolwiek mogłoby zależeć od dworzan prezydenta, a już zwłaszcza od jego nadwornego giermka” – napisał „Newsweek”.
Marcin Mastalerek z otoczenia Dudy uważa, iż Konfederacja może być koalicjantem PiS, jak twierdzi „Newsweek”. Co ważne, wspierając Mentzena, Duda osłabia pozycję Jarosława Kaczyńskiego.
– Sławomir Mentzen walczy moim zdaniem o to, żeby zostać Jarosławem Kaczyńskim Konfederacji, tzn. tym dla Konfederacji, czym dla Prawa i Sprawiedliwości jest Jarosław Kaczyński, oraz walczy o to, żeby byli trzecią siłą i to oni przy kolejnych wyborach parlamentarnych decydowali o tym, kto będzie rządził, tak jak Hołownia – mówił w Polsat News Mastalerek.
Ponadto Duda – według „Newsweeka” – zamierza przedstawiać się w najbliższym czasie jako faktycznie niezależny prezydent. Dzięki temu może zyskać wpływ na przyszłe decyzje polityczne, co bardzo nie podoba się Kaczyńskiemu. Szef PiS – być może jako kontratak – w telewizji wPolsce24 twierdził, iż obecny rząd może się rozpaść. Co prawda dosłownie nic na to nie wskazuje, ale w rzeczonym medium to nie jest problem. Wychodząc od tej sytuacji, Kaczyński ogłosił możliwość koalicji z politykami Polski 2050 oraz PSL-u.
– Po wyborach, jeżeli by wygrał nasz kandydat, to to jest z całą pewnością możliwe, chociaż wcale nie takie niełatwe. I to nie tylko niełatwe dla tych dwóch formacji, które mogłyby wchodzić w grę, to znaczy mówię z jednej strony o Polsce 2050, a z drugiej strony o PSL-u, ale niełatwe także dla nas, bo jest pytanie, w jaki sposób można byłoby w tej sytuacji rządzić skutecznie, odwrócić całą tę sytuacje, ten stan, który został w tak krótkim czasie stworzony, stan bardzo niedobry – mówił Jarosław Kaczyński.
– Jeżeli chodzi o chęć współpracy z PiS-em, a w szczególności z tutaj siedzącym, to takich sygnałów na razie nie słyszę. Specjalnie na te sygnały nie wyczekuję, ale jakby się pojawiły, to potraktuję je poważnie – dodał.
Ze strony Jarosława Kaczyńskiego więc wyraźnie nie ma chęci do współpracy z Konfederacją. A przynajmniej w deklaracjach. Wszystko to prowadzi do innego pytania – czy Konfederacja nie jest wykorzystywana do tego, by po prostu obalić Kaczyńskiego?