Ciężkie naruszenia prawa – tak nieprawidłowości w śledztwie dotyczącym Zdzisława Kurskiego, syna byłego prezesa TVP i europosła PiS, ocenił audyt w gdańskiej prokuraturze. „Chodziło o podejrzenie gwałtu na dziecku” – pisze poniedziałkowa „Gazeta Wyborcza”.
– Liczba i kaliber wykrytych nieprawidłowości wskazują, że śledztwo „skręcono” – mówi informator „GW”.
Kłopoty mogą mieć m.in. prokurator-referent umorzonej sprawy Grażyna Wawryniuk (wieloletnia rzecznik gdańskiej Prokuratury Okręgowej) oraz jej szefowa w latach rządów Zjednoczonej Prawicy – Teresa Rutkowska-Szmydyńska.
„Prokuratura zawiadomiła o możliwości popełnienia przez nie przestępstwa” – informuje gazeta.
„Sprawę Magdaleny Nowakowskiej opisaliśmy w 'Wyborczej’ w 2020 r. Opowiedziała nam, jak półtora dekady temu, gdy miała dziewięć-jedenaście lat, starszy od niej o osiem lat Zdzisław Kurski wielokrotnie ją zgwałcił. Miało do tego dochodzić w leśniczówce w Danielinie na Warmii, gdzie zaprzyjaźnione wówczas rodziny Kurskich i Nowakowskich regularnie spędzały wspólne wakacje. Dobrze się znały – Lucjan Nowakowski, ojciec Magdy, był asystentem Jacka Kurskiego w czasie, gdy ten był europosłem” – pisze „Gazeta Wyborcza”.
„GW” podaje, że „lista 'nieprawidłowości’ w śledztwie jest długa”. Dotyczą one m.in. „oddalania prawidłowo złożonych wniosków dowodowych pełnomocnika pokrzywdzonej, pomijania niekorzystnych dla Zdzisława dowodów oraz manipulowania konkluzjami biegłego, który uznał Magdę za wiarygodną”.
„A także zlekceważenia zawiadomienia o kilkakrotnym gwałcie, które pokrzywdzona tydzień po opublikowaniu reportażu 'Wyborczej’ – już jako osoba pełnoletnia – złożyła w gdańskiej prokuraturze. Śledczy schowali je do szuflady, bo przecież 'śledztwo już się odbyło’. W trakcie postępowania nie przesłuchano ważnego świadka – kobiety, która mogła mieć informacje o tym, co się działo w leśniczówce” – pisze „GW”.