Strona głównaWiadomościPolskaPiwowarczyk MOCNO o przeciwpowodziowym zarządzaniu: "Niewydolne i obarczone złośliwym rakiem"

Piwowarczyk MOCNO o przeciwpowodziowym zarządzaniu: „Niewydolne i obarczone złośliwym rakiem”

-

- Reklama -

Studiując zarządzanie kryzysowe wiedziałem, że mamy system zbudowany na piachu, ale nie spodziewałem się, że tak łatwo runie. Oczywiście rządowi łatwo jest zarzucić masę zaniedbań, jednak nie można tym przykryć problemu systemowego – tak to, co obserwujemy przy okazji wielkiej powodzi w południowej Polsce, skomentował na portalu X Radosław Piwowarczyk, wydawca nczas.info i publicysta „Najwyższego Czasu!”.

Piwowarczyk – w mocnych słowach – ocenił ogromny chaos i bałagan, który związany jest z działaniami prowadzonymi teoretycznie w celu niesienia oficjalnej „państwowej” pomocy powodzianom. Kompletny brak kontroli nad sytuacją wynika bowiem, jak trafnie zuważył autor książki „Kampania Konfederacji ’23. Brudna prawda” Radosław Piwowarczyk, nie tylko z braku kompetencji osób sprawujących władzę, ale jest wynikiem socjalistycznych rozwiązań systemowych obowiązujących w Polsce.

- Reklama -

Rak biurokratyzmu i chaos kompetencyjny

„Zarządzanie kryzysowe w Polsce jest toczone przez rak biurokratyzmu i chaos kompetencyjny. Różne osoby zajmują się praktycznie tym samym na różnych szczeblach administracji. W czasie powodzi słychać głosy z różnych miejsc, że właściwie nie wiadomo, kto podejmuje decyzje. Na każdym poziomie dochodzi do dublowania zadań. W połączeniu z powyższym wynikają z tego sytuacje, w których służby siedzą bezradnie i nie wiedzą, co mają robić – czytamy we wpisie Piwowarczyka.

„Wobec braku informowania na bieżąco, ludzie w poczuciu opuszczenia sami próbują działać, czasem łamiąc prawo. Mieszkańcy nie wiedzą oczywiście dokładnie, co mają robić. Kierowani intuicją często pomagają, ale nieraz dodatkowo przeszkadzają w działaniach ratowniczych. Te wszystkie błędy wynikają ze złej organizacji systemu, ale też z braku kompetentnych kadr”.

Brak podstawowych produktów

„Płace w zarządzaniu kryzysowym są marne. Trudno, żeby było inaczej, kiedy mamy przerośnięty system i osoby zajmujące się ZK przez większość czasu właściwie mogłyby nie pracować. W efekcie szefami zespołów często zostają byli wojskowi, którzy się nie przepracowują. W końcu, jak to w systemie socjalistycznym, brakuje podstawowych produktów. Można usłyszeć głosy o niewystarczającej liczbie worków na piasek i żołnierzach co prawda bez łopat, ale za to też bez gumofilców – opisuje publicysta „Najwyższego Czasu!”.

„To tylko kilka przykładów doniesień z powodziowego frontu. Nie ma powodu, by niewydolne i obarczone złośliwym rakiem zarządzanie kryzysowe było w naszym umęczonym kraju państwowe. Organizacja i wykonanie będą lepsze, kiedy zajmą się tym prywatne firmy, działające na podobnej zasadzie, co ubezpieczalnie i współpracujące ze służbami” – kończy swój wpis Radosław Piwowarczyk.

Najnowsze