Według ustaleń CNN, rozmowy radiowe i SMS-y funkcjonariuszy wskazują, że mieli oni świadomość, że na wiecu Donalda Trumpa pojawił się potencjalny zamachowiec, ale stracili go z oczu.
Kandydat Partii Republikańskiej w tegorocznych wyborach prezydenckich został postrzelony w ucho podczas wiecu wyborczego w miejscowości Butler w Pensylwanii. Zginęły dwie osoby, w tym zamachowiec, a dwie kolejne zostały poważnie ranne.
Federalne Biuro Śledcze (FBI) poinformowało, że 20-letni mieszkaniec stanu Pensylwania Thomas Matthew Crooks to „osoba zamieszana” w nieudany zamach na byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Mężczyzna zginął na miejscu.
Teraz śledztwo telewizji CNN ujawnia, że służby ochraniające spotkanie Donalda Trumpa, przekazywały informacje o „podejrzanym mężczyźnie” już na 90 minut przed serią strzałów.
„Wypatrzyłem go dalmierzem, patrzył w stronę sceny. Dla Twojej wiadomości. Jeśli chcesz, zaalarmuj snajperów SS, żeby uważali. Straciłem go z oczu” – pisali do siebie funkcjonariusze lokalnej policji.
O 17:14, a więc na niecałą godzinę przed zamachem, jeden z policjantów zrobił nawet zdjęcie Crooksowi.
CNN twierdzi, że Trumpa na niebezpieczeństwo naraziła fatalna komunikacja między agentami Secret Service a policją.