Strona głównaWiadomościPolskaKielce. Policjanci ukarali emerytkę, a teraz się tłumaczą. "To pół mojej emerytury...

Kielce. Policjanci ukarali emerytkę, a teraz się tłumaczą. „To pół mojej emerytury na jedzenie” [VIDEO]

-

- Reklama -

Policjanci z kieleckiej drogówki ukarali staruszkę za przejście przez jezdnię na czerwonym świetle. Zrozpaczona kobieta tłumaczyła im, że kwota, na którą opiewa mandat, to połowa jej pieniędzy na jedzenie w miesiącu. Wszystko się nagrało i mundurowi się teraz tłumaczą.

Na samym początku warto napisać, że karanie za przechodzenie na czerwonym świetle to antywolnościowy absurd.

- Reklama -

Jak można ukarać kogoś za to, że przeszedł przez jezdnię, gdy nie jechał żaden samochód? Polacy przyzwyczaili się już do tego głupiego prawa, ale dla dużej części cywilizowanego świata jest ono niezrozumiałe – wystarczy pojechać na Zachód Europy, by zaznać normalności przynajmniej w tej jednej kwestii.

Ofiarą absurdalnych przepisów padła ostatnio w Kielcach starsza pani. Za przejście na czerwonym świetle policjanci wlepili jej mandat w wysokości 200 złotych.

Staruszka była zrozpaczona i tłumaczyła mundurowym, że to dla niej ogromna kwota. – To pół mojej emerytury na jedzenie – mówiła.

Na nieszczęście policjantów całe zajście zostało nagrane, a internauci wzięli stronę seniorki.

Wówczas mundurowi zaczęli się tłumaczyć, a ich tłumaczenia jeszcze wyraźniej obnażyły głupotę tego systemu.

– Policjanci na służbie mają obowiązek reagowania między innymi na wykroczenia. Jeżeli chodzi o kwotę mandatu karnego za niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej przez pieszego, to taryfikator przewiduje jedną i równą dla wszystkich uczestników ruchu drogowego – 200 złotych – powiedziała mł. asp. Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy KMP w Kielcach w rozmowie z o2.pl.

Dalej rzeczniczka policja mówiła: – W przypadku zdarzenia drogowego z udziałem pieszego i pojazdu, to człowiek zwykle odnosi poważne obrażenia, a w najbardziej tragicznych zdarzeniach traci życie. Analizując tę sytuację, należy położyć na szali życie, zdrowie i mandat. Nie trudno zgadnąć, co jest ważniejsze. Tym bardziej, że zdarza się, że do sygnalizacji świetlnej nie stosują się niektórzy kierujący, co mogłoby doprowadzić do tragedii.

Czyli ukarano kobietę za to, że rzekomo zaryzykowała własnym życiem – nie dlatego, że naraziła kogoś, tylko dlatego, że, zaznaczmy jeszcze raz, rzekomo naraziła siebie. Co więcej – ukarano ją już po tym, jak wiadomo było, że nic się nie stało, czyli jednak potrafiła ocenić sytuację i przeszła bezpiecznie. To nie ma najmniejszego sensu.

Dodatkowo okazało się, że seniorka wcale nie musiała dostać mandatu. Insp. Wojciech Pasieczny, emerytowany policjant stołecznej drogówki w rozmowie z o2.pl powiedział, że ta sytuacja mogła skończyć się pouczeniem. Mundurowi postanowili jednak odebrać starszej kobiecie połowę pieniędzy, które miała na jedzenie za to, że w teorii coś mogła sobie zrobić, choć wiadomo już było, że nic sobie nie zrobiła. Paranoja.

Źródło:o2.pl

Najnowsze