Jeden z liderów Konfederacji, prezes Nowej Nadziei Sławomir Mentzen był w środę Gościem Radia Zet. W programie prowadzonym przez Bogdana Rymanowskiego odpowiadał m.in. na pytania o wariatów w Konfederacji, lokalny sojusz z Prawem i Sprawiedliwością oraz sytuację Janusza Korwin-Mikkego.
W ramach tzw. krótkiej piłki, w której gość może odpowiedzieć jedynie tak lub nie, Rymanowski zapytał, czy „w Konfederacji jest za dużo wariatów?”. Mentzen zareagował na to śmiechem i stwierdził, że „uchyli się od odpowiedzi”.
– Dlaczego? – dopytywał Rymanowski.
– Bo ciężko byłoby zdefiniować to pytanie dobrze, musiałbym się potem długo tłumaczyć, więc wolę się uchylić – stwierdził poseł.
– Nie powiedział Pan jednoznacznie nie, czyli ma Pan wątpliwości – zauważył dziennikarz
– Pytanie jest niejednoznaczne – ocenił Mentzen.
Czytaj także: Zmanipulowane argumenty i kpiny z własnego środowiska. Przykry występ Mentzena u Mazurka [VIDEO]
„Co jest większym wariactwem?”
Rymanowski zadał pytanie od radiosłuchaczki Sandry. „W ostatnich wywiadach stale powtarza Pan, że nie możecie brać na listy płaskoziemców czy antyszczepionkowców, bo wychodzicie na wariatów. Co jest większym wariactwem: latanie po Sejmie z gaśnicą, czy pójście do wyborów samorządowych z partią, która jest kompletnie skompromitowana?” – odczytał Rymanowski.
– Nie bardzo rozumiem do czego referuje druga część pytania – powiedział Mentzen.
– Ja mam wrażenie, że p. Sandra myśli o Waszym sojuszu w Bydgoszczy z Prawem i Sprawiedliwością – wyjaśnił prezesowi Nowej Nadziei Rymanowski.
– My nie mamy sojuszu w Bydgoszczy z Prawem i Sprawiedliwością – zapierał się Mentzen.
– Na PiS-ie nie zostawialiście suchej nitki, dzisiaj idą Wasi ludzie, ludzie Konfederacji, razem z p. [Łukaszem] Schreiberem – odparł dziennikarz.
Przypomnijmy, że w Bydgoszczy na czas wyborów samorządowych Konfederacja – z wyłączeniem partii Grzegorza Brauna – zawarła sojusz z Prawem i Sprawiedliwością. W lutym na wspólnej konferencji prasowej wystąpili lokalni politycy PiS-u, Konfederacji i miejskich ruchów prawicowych. Przekazali, że wystartują wspólnie w wyborach samorządowych pod nazwą Bydgoska Prawica.
Czytaj więcej: Partia Grzegorza Brauna nie weszła w układ z PiS-em. „Przeciwko temu protestowaliśmy”
– Mieszkańcy Bydgoszczy zawiązali lokalny, oddolny komitet, który nie jest komitetem partyjnym, do którego weszli lokalni, niezależni działacze, do którego weszli członkowie Konfederacji oraz członkowie PiS-u. Natomiast nie jest to żadna koalicja z PiS-em – tłumaczył Mentzen.
– Nie pytali Was o zgodę? Góry Konfederacji – dopytywał Rymanowski, ale prezes Nowej Nadziei na to pytanie nie odpowiedział, zamiast tego zaczął opowiadać, że „co ciekawe w Szczecinie mieliśmy bardzo zaawansowane rozmowy, żeby startować z Trzecią Drogą”.
– Zgodnie z taką logiką bylibyśmy równocześnie w koalicji i z Szymonem Hołownią i z PSL-em i jeszcze z PiS-em – powiedział Mentzen.
– Może jesteście świetną partią obrotową? – pytał Rymanowski.
– Nie, po prostu w samorządach są zupełnie inne reguły, one nie mają nic wspólnego z polityką centralną – odparł poseł Konfederacji.
Wcześniej, goszcząc u Roberta Mazurka na Kanale Zero, Mentzen wyjaśniał, że „nie mają żadnego biznesu z PiS-em, tylko jest wspólny niezależny komitet, do którego weszły różne siły”. – Według mnie PiS się sprzedał nam, ponieważ oni dostali paciorki. Łukasz Schreiber dostał nasze poparcie, ale i tak nie wygra, a my za to będziemy mieli miejsca w Radzie Miasta. My dostaliśmy konkret, oni dostali paciorki – tłumaczył wówczas polityk Nowej Nadziei.
Czytaj więcej: Mentzen o regionalnej koalicji z PiS-em: „My dostaliśmy konkret, oni dostali paciorki”
Sytuacja Korwin-Mikkego
Inny ze słuchaczy pytał o to, „czy Janusz Korwin-Mikke zostanie definitywnie wyrzucony z Konfederacji?”. – To zależy, co przyszłość przyniesie. Na razie był tylko zawieszony w prawach członka na miesiąc – powiedział Mentzen.
– Czyli na razie trzymacie go w odwodzie? – dopytywał Rymanowski.
– Jest jak najbardziej członkiem Konfederacji – wyjaśnił poseł
– A będzie startował z własnym ugrupowaniem do Parlamentu Europejskiego? – pytał dziennikarz.
– To już trzeba zapytać Janusza Korwin-Mikke – powiedział Mentzen, ale dopytywany przez redaktora, stwierdził, że „spodziewa się, że będzie próbował startować”.
Przypomnijmy, że po wyborach parlamentarnych Korwin-Mikke najpierw został zawieszony przez sąd partyjny Konfederacji. Niedługo później Mentzen przekazał w mediach społecznościowych, że w kolejnych wyborach nie znajdzie się na listach ugrupowania.
O tym, jak Mentzen skreślił Korwin-Mikkego pisze w swojej debiutanckiej książce „Kampania Konfederacji 23. Brudna prawda” Radosław Piwowarczyk. „28 października odbyła się Rada Krajowa Nowej Nadziei, podczas której następca Korwin-Mikkego poinformował swego poprzednika, że w kolejnych wyborach zabraknie dla niego miejsca na listach wyborczych. W obszernym wpisie w mediach społecznościowych Mentzen ubolewał, że Korwin-Mikke »swoimi wypowiedziami szkodzi już przede wszystkim sobie«, a także »ośmiesza swoją legendę, niszczy swój pomnik«” – przypomina Piwowarczyk.
„W przytaczanym – niezwykle cynicznym oświadczeniu – pisanym przez Mentzena, podobnież »z wielkim smutkiem«, lider Konfederacji żałował, że »to musiało tak się skończyć«. No a skoro musiało, to pomimo wzięcia na siebie odpowiedzialności za tę decyzję przez prezesa, nie można nikogo za nią obwiniać. W końcu rzeczy, które zdarzyć się muszą, nie sposób uniknąć″ – kontynuuje autor.
„W tekście znalazło się wiele zwrotów, mogących trafić do naiwnych serc. Mentzen pisał, iż wielokrotnie przestrzegał Korwin-Mikkego, że swoimi wypowiedziami sobie szkodzi, a skoro tak, to starał się pomóc staremu politykowi, który »rozum stracił«. Mimo skreślenia założyciela KORWiN-y Mentzen ciągle podpierał się jego autorytetem, uznając, że »on zrobiłby na jego miejscu dokładnie to samo«, czego zdawały się nie potwierdzać komentarze Korwin-Mikkego″ – dodaje Piwowarczyk.