Strona głównaMagazynWojna o Europę

Wojna o Europę

-

- Reklama -

Rok 2023 nie był dla środowiska wolnościowego czasem sukcesu. Wielkie nadzieje związane z rokiem wyborczym zepsuła nieudana kampania wyborcza zakończona bolesną porażką, ale na szczęście nie klęską.

Były też jednak chwile, gdy zza chmur wyglądało słoneczko – okazało się na przykład, że radykalnie wolnościowa Konfederacja może osiągnąć w sondażu poparcia nawet prawie 17 proc., a pomiarów powyżej 15 proc. było kilka.

- Reklama -

To poparcie zostało wprawdzie zniszczone, ale ustanowiło nowy poziom odniesienia jasno wskazujący, że polskie środowisko wolnościowe może osiągać takie same wyniki, jakie osiągają podobne ugrupowania w innych krajach europejskich, czyli ponad 20 proc. poparcia.

W rozpoczynającym się roku 2024 dwukrotnie będziemy mieli okazję sprawdzić prawdziwość powyższej tezy. Najpierw odbędą się wybory samorządowe, najprawdopodobniej w kwietniu. Muszą być one przygotowaniem do gry o prawdziwą stawkę, czyli walki o miejsca w Parlamencie Europejskim.

W przypadku osiągnięcia poparcia na poziomie 20 proc. oznacza to nawet 12 mandatów. Jest to o tyle istotne, że może dojść do istotnych przetasowań w składzie tego parlamentu, które to przetasowania mogą doprowadzić do zmiany balansu władzy w całej Unii. Udział polskich wolnościowców w tej układance może doprowadzić do tego, czego nie udało się osiągnąć w Polsce, czyli pozycji języczka u wagi.

Wolnościowcy są też potrzebni w parlamencie UE po to, by jasno głosić tezę o potrzebie wyjścia Polski z tej organizacji, jeśli ma się ona nadal zajmować przeprowadzaniem po cichu rewolucji komunistycznej na Starym Kontynencie. Z tego też powodu szczególnie istotne jest, by wolnościowi kandydaci nie mieli tzw. zniuansowanego poglądu na temat UE, tylko jednoznacznie rozumieli, jakim złem dla Polski jest ta organizacja.

Sytuacja naszego środowiska nie jest obecnie łatwa. Gwałtowne ruchy, czystki, napięcia i konflikty powodują, że atmosfera wewnątrz organizacji jest zepsuta, co promieniuje na zewnątrz.

Czas w końcu zniwelować te konflikty, nawet za cenę usunięcia osób, które nie rozumieją, że w środowisku wolnościowym nigdy nie będzie dyktatury, zwłaszcza dyktatury prowadzącej w stronę niejasnych celów, za którymi kryją się rzekomo jakieś wartości, których jednak nie wolno głośno definiować.

Nie na tym polega wolność. Można się spierać, nawet ostro, można podejmować decyzję, które nie zadowolą wszystkich, ale nie wolno nikogo kneblować. Czasu na uświadomienie sobie tych faktów i posprzątanie po wyborczym bałaganie nie jest przecież dużo – tak naprawdę kilka tygodni.

Mam nadzieję, że na koniec 2024 roku, gdy będę pisał noworocznego wstępniaka, nastroje będą dużo weselsze. Wszystkim Czytelnikom, Przyjaciołom naszej Redakcji, Współpracownikom i Redaktorom życzę Do siego Roku Pańskiego 2024!

Najnowsze