Poseł Konfederacji WiN Grzegorz Płaczek wysłał zapytania do Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczące weryfikacji niekaralności imigrantów pracujących w Polsce w przewozach na aplikację. Jak się okazuje, obcy realnie nie muszą posiadać takowego zaświadczenia, gdyż – jak przyznaje ministerstwo – nie ma takich możliwości technicznych ani prawnych. Obcokrajowcy więc, nawet karani, funkcjonują dla państwa jako osoby niekarane.
„Nieodpowiedzialne i niebezpieczne! Jak powszechnie wiadomo, osoby nieposiadające obywatelstwa polskiego, składając wniosek o licencję na przewóz osób, muszą przedłożyć 'zaświadczenie o niekaralności’ z Krajowego Rejestru Karnego (KRK). Ale czy możliwe jest, że państwo polskie, wydając takie zaświadczenie, NIE KORZYSTA z żadnych zagranicznych rejestrów karnych? Czy możliwe jest, że potencjalny kierowca Ubera lub Bolta był skazany we własnym kraju za poważne przestępstwa, a mimo to otrzymuje w Polsce dokument potwierdzający… niekaralność?” – zapytał na X poseł Płaczek.
Podkreślił, że „taki stan rzeczy byłby kuriozalny i groźny”.
„Oznaczałoby to, że osoba prawomocnie skazana w swoim kraju mogłaby pracować w Polsce jako kierowca, a państwo polskie oficjalnie uznawałoby ją za osobę niekaraną. W sytuacji, w której w największych miastach ponad połowa kierowców współpracujących z platformami Uber i Bolt to cudzoziemcy, taka sytuacja to realne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego” – zaznaczył.
Następnie poseł Płaczek wyjaśnił, że zwrócił się w trybie interwencji poselskiej do ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Wnioskowało „pilne wyjaśnienie” kilku kwestii.
„Czy Krajowy Rejestr Karny ma dostęp do danych o karalności cudzoziemców w ramach unijnych lub międzynarodowych systemów wymiany informacji? Czy zaświadczenia o niekaralności wydawane cudzoziemcom uwzględniają dane z zagranicznych rejestrów, czy jedynie z polskiego KRK? Czy cudzoziemiec ubiegający się o licencję taksówkarską musi obecnie przedstawić także zaświadczenie o niekaralności z kraju pochodzenia lub ostatniego miejsca zamieszkania?” – zapytał Płaczek.
„Odpowiedź, którą otrzymałem, jest druzgocąca. Okazuje się, że Polska NIE SPRAWDZA absolutnie niczego. Biuro Krajowego Rejestru Karnego, wydając zaświadczenie osobie przybyłej spoza UE (i Wielkiej Brytanii), nie ma ani uprawnień prawnych, ani odpowiednich narzędzi technicznych, aby zweryfikować, czy osoba ta była kiedykolwiek skazana w swoim państwie. Inaczej mówiąc: ktoś może być przestępcą we własnym kraju, ale dla państwa polskiego będzie figurował jako… OSOBA NIEKARANA i spokojnie przewoził osoby w Polsce. Polskim przewoźnikom i kierowcom taki numer by nie przeszedł” – napisał poseł Grzegorz Płaczek.
„Jednocześnie resort sprawiedliwości spokojnie poinformował mnie, że aby zmienić obecną sytuację, potrzebna byłaby… nowelizacja przepisów” – podkreślił.
„Mogę w takim razie spytać – na co Państwo czekacie? Macie Państwo władzę! Działajcie! Bo w obecnym kształcie to jest państwo z papieru. Musi dojść do tragedii, żeby ktoś się obudził?” – podsumował swój wpis Płaczek.
Do wpisu załączył fragmenty odpowiedzi z ministerstwa.
„Podkreślenia wymaga fakt, że Biuro nie ma ani możliwości prawnych, ani technicznych, by do informacji o osobie z Krajowego Rejestru Karnego dołączać informacje z rejestrów karnych państw trzecich […], w przypadku, gdy obywatele tych państw wnioskują o wydanie zaświadczenia z Krajowego Rejestru Karnego” – przekazało MS w odpowiedzi posłowi Płaczkowi.
❌ Ktoś w tym państwie zwariował?! Nieodpowiedzialne i niebezpieczne! Jak powszechnie wiadomo, osoby nieposiadające obywatelstwa polskiego, składając wniosek o licencję na przewóz osób, muszą przedłożyć „zaświadczenie o niekaralności” z Krajowego Rejestru Karnego (KRK). Ale czy… pic.twitter.com/14Sz7rlD0O
— Grzegorz Płaczek (@placzekgrzegorz) November 27, 2025

