Strona głównaGŁÓWNYWielka afera na Ukrainie. Miller OSTRO: "Państwo polskie wystawia się na pośmiewisko...

Wielka afera na Ukrainie. Miller OSTRO: „Państwo polskie wystawia się na pośmiewisko – i to dobrowolnie”

-

- Reklama -

Były premier Leszek Miller zabrał głos ws. afery korupcyjnej na Ukrainie. Jedna z głównych postaci w nią zamieszanych niedawno pojawiła się bowiem w Polsce. Polityk postawił szereg niewygodnych pytań odnośnie do stanu naszego państwa.

Przypomnimy, że niedawno ujawniono na Ukrainie proceder korupcyjny, zakrojony na szeroką skalę, w sektorze energetycznym. W śledztwie figuruje nazwisko Timura Mindicza, biznesmena i współpracownika prezydenta Zełenskiego. Uważany jest on za organizatora całego procederu.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

Media poinformowały, że wyjechał on za granicę na kilka godzin przed przeszukaniami u uczestników afery. Jak się okazało, mężczyzna najpierw udał się do Polski, a potem do Izraela.

Rozległy system korupcyjny na Ukrainie. Dymisje ministrów. W tle nazwisko współpracownika Zełeńskiego

- Prośba o wsparcie -

Do sprawy odniósł się we wpisie na portalu X były premier Leszek Miller. „Według ukraińskich źródeł, Timur Mindicz – postać centralna w świeżo ujawnionej aferze korupcyjnej i przyjaciel prezydenta Zełenskiego – przekroczył granicę ukraińsko-polską w nocy z 9 na 10 listopada o godzinie 2:09. Podróż odbył czarnym Mercedesem S-350, wynajętym w lwowskiej firmie transportowej specjalizującej się w dyskretnych przewozach dla klientów unikających niepożądanej uwagi. Został wcześniej ostrzeżony o zbliżającej się rewizji w jego domu prowadzonej przez agentów antykorupcyjnej ukraińskiej NABU, co pozwoliło mu uciec, zanim służby zdążyły zapukać do drzwi” – napisał.

„10 listopada Mindicz spędził w Warszawie: zameldował się w luksusowym hotelu Raffles Europejski, modlił się w synagodze Chabad-Lubawicz, a następnie – jakby była to rutynowa podróż biznesowa odleciał do Tel Awiwu Boeingiem 737-800 czarterowej izraelskiej linii Sundor” – czytamy dalej.

W dalszej części wpisu Miller zaznaczył, że lot musiał odbyć się z lotniska Chopina w Warszawie. „Na Okęciu Mindicz przeszedł standardową odprawę paszportową, a system Straży Granicznej rejestruje dane pasażerów z taką precyzją, że nawet gdyby ktoś próbował wylecieć gołębiem pocztowym, system i tak by go odnotował. Ukraińskie władze nie złożyły oficjalnego żądania zatrzymania Mindicza, dlatego dla SG był on zwykłym podróżnym, a nie osobą poszukiwaną. To zrozumiałe. Gorzej, że milczenie polskich władz w tej sprawie budzi poważne wątpliwości – nie wynika ono z braku informacji, lecz z nadmiernej ostrożności, nierozumienia interesu publicznego i nonszalancji wobec własnych obywateli. Tu kryje się istota problemu” – ocenił Miller.

Zdaniem byłego premiera „państwo polskie wystawia się na pośmiewisko – i to dobrowolnie”. „Osoba podejrzana o udział w kradzieży dziesiątek milionów dolarów wjeżdża do Polski, nocuje w sercu Warszawy, przechodzi odprawę na naszym lotnisku i odlatuje do Izraela bez najmniejszej przeszkody. Nikt nie zadaje pytań, a wszyscy zachowują się, jakby nic się nie wydarzyło” – wskazał.

Zdaniem Millera należy postawić kluczowe pytanie „Czy Polska została poinformowana przez Ukrainę o ucieczce osoby zamieszanej w jedną z najgłośniejszych afer korupcyjnych ostatnich lat? Czy też wręcz przeciwnie – otrzymała prośbę o zapewnienie bezpiecznego korytarza tranzytowego dla kogoś, kogo zniknięcie jest dla Kijowa politycznie bardzo wygodne?”.

Były premier podkreślił, że jeśli nasze państwo otworzyło „korytarz tranzytowy” dla zamieszanego w największą aferę korupcyjną na Ukrainie, to „mówimy już nie o naiwności, lecz o współudziale”. „A współudział w cudzej aferze zawsze kończy się jedną rzeczą: własnym skandalem” – skwitował.

Źródło:X/NCzas

Najnowsze