W Polsce mamy do czynienia z plagą udarów, a choroba atakuje coraz młodszych. Jeszcze kilkanaście lat temu udar kojarzył się z seniorami, dziś już co ósmy hospitalizowany pacjent to osoba przed 45. rokiem życia. Neurolodzy nie mają wątpliwości, że winny jest nasz styl życia – zła dieta, brak ruchu i przewlekły stres.
Statystyki są niepokojące. Łącznie aż 30 procent pacjentów z udarem nie przekroczyło 65. roku życia. Wyraźny wzrost zachorowań widać nawet w grupie wiekowej 20-35 lat, a liczba udarów wśród dzieci i młodzieży poniżej 19. roku życia przekroczyła w 2022 roku 350 przypadków.
Winne nadciśnienie, otyłość i stres
Głównym sprawcą rosnącej liczby udarów u młodych jest współczesny styl życia. Siedząca praca, dieta bogata w przetworzoną żywność, sól i cukier oraz brak aktywności fizycznej prowadzą do rozwoju tzw. chorób cywilizacyjnych. Nieleczone nadciśnienie tętnicze, cukrzyca typu 2 i otyłość – schorzenia, które kiedyś dotyczyły głównie osób starszych – dziś są coraz częściej diagnozowane u trzydziestolatków.
Do tego dochodzi intensywne tempo życia, stres, a także palenie papierosów. Problem pogłębia fakt, że młodzi ludzie rzadko kontrolują ciśnienie tętnicze i bagatelizują badania profilaktyczne, nieświadomi zagrożenia. Wśród nietradycyjnych czynników ryzyka u młodych wymienia się także stosowanie doustnych środków antykoncepcyjnych, migreny, a nawet narkotyki.
Jak rozpoznać udar? Liczy się każda minuta
Objawy udaru mózgu pojawiają się nagle i wymagają natychmiastowej reakcji. Do najczęstszych należą:
- silny, nagły ból głowy,
- bełkotliwa mowa lub trudności ze zrozumieniem innych,
- drętwienie lub osłabienie kończyn po jednej stronie ciała,
- zaburzenia równowagi i zawroty głowy,
- problemy ze wzrokiem (np. podwójne widzenie lub ślepota w jednym oku).
System leży i kwiczy
Przeżycie udaru to jednak często dopiero początek walki. Jak wynika z danych, w Polsce dramatycznie kuleje system rehabilitacji neurologicznej. Tylko 22,4 proc. pacjentów rozpoczyna ją w ciągu 14 dni od wypisu ze szpitala, a w niektórych województwach wskaźnik ten nie przekracza 15 procent.
Szacuje się, że 30-40 proc. osób po udarze wymaga rehabilitacji w warunkach szpitalnych, ale liczba miejsc na oddziałach jest znikoma. W niektórych regionach kraju czas oczekiwania na kontynuację terapii wynosi nawet 16 miesięcy.
Eksperci ostrzegają, że „rehabilitacja rozpoczęta późno to rehabilitacja straconej szansy”. Każde opóźnienie skutkuje nieodwracalnymi problemami ruchowymi i poznawczymi. Ciężar opieki spada na rodziny, które często muszą rezygnować z pracy i ponosić koszty prywatnej terapii. Obecnie z następstwami udaru żyje w Polsce ponad 200 tysięcy osób.

