Ze Strategii zarządzania długiem publicznym w latach 2026-2029 Ministerstwa Finansów wynika, że wszelkie hamulce puściły. Według unijnej rachuby, dług publiczny już w 2029 roku ma wynosić 75,3 proc. PKB.
Ministerstwo Finansów opublikowało Strategię zarządzania długiem publicznym na lata 2026-2029. Przewiduje ona gigantyczny wzrost zadłużenia państwa.
Według metodologii unijnej, dług publiczny w relacji do PKB ma wzrosnąć z 58,9 proc. w 2025 r. do 75,3 proc. w 2029 r. Z kolei według polskiej definicji państwowego długu publicznego (PDP) relacja ta osiągnie 59,5 proc. PKB w 2029 r., przekraczając próg ostrożnościowy 55 proc. w 2028 r.
Może to wymusić działania naprawcze od 2030 r., takie jak równoważenie budżetu, zamrożenie płac czy waloryzacja emerytur tylko o inflację.
Koszty samej obsługi długu wzrosną z 1,94 proc. PKB w 2025 r. do 2,64-2,68 proc. w kolejnych latach. Prognozy relacji długu do PKB są bardziej pesymistyczne niż rok wcześniej, gdy szacowano 61,2 proc. PKB w 2028 r., a teraz przewiduje się 72 proc..
Jakub Borowski z Credit Agricole, określa sytuację jako niepokojącą, podobnie jak inni ekonomiści. Wskazują oni na monotoniczny wzrost długu mimo zakładanego 3 proc. wzrostu gospodarczego.
– Bez wątpienia ta strategia kreśli niepokojący obraz finansów publicznych w najbliższych latach. Tu nie ulega wątpliwości. To, co składa się na ten niepokojący obraz, to jest monotoniczny wzrost relacji długu do PKB do 2029 roku, który osiąga w 2029 r. 75 proc. PKB i rośnie znacząco w każdym z wymienionych lat – powiedział Borowski.
Zaznaczył, że jednak nie musi to być definitywny scenariusz i jako rozwiązanie wskazuje działania konsolidujące.
– Mamy świeże doświadczenia Rumunii, która znalazła się na podobnej trajektorii długu publicznego w relacji do PKB. Co zaowocowało tym, że pod presją agencji ratingowych rząd wprowadził dość bolesną konsolidację finansów publicznych, polegającą na zamrożeniu płac, podniesieniu VAT-u, wzroście cen nośników energii – radykalnym, kilkudziesięcioprocentowym. Efekt jest taki, że mamy w tej chwili inflację niemal dziesięcioprocentową w Rumunii i będziemy mieć do czynienia z silnym wyhamowaniem wzrostu gospodarczego – kontynuował.
Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych z kolei ocenił, że „Strategia ma wydźwięk alarmujący, zapaliły się wszystkie czerwone lampki”.
– Ministerstwo Finansów w uczciwy sposób pokazuje, jaki jest stan finansów publicznych. To powinno zostać potraktowane jako ostrzeżenie przez wszystkie strony politycznego sporu: Koalicję, opozycję i prezydenta. Przekaz jest prosty: Plan naprawy finansów zbudowany w politycznym konsensusie potrzebny jest od zaraz – apelował.
Ciekawy zabieg zastosowało money.pl. Mianowicie, zacytowano… anonimowego ekonomistę, który w sumie też dostrzegł coś istotnego.
„Zastanawia się, czy tak wysokie liczby pokazane w Strategii zarządzania długiem nie mają zacząć dyskusji na temat stanu finansów publicznych, żeby uświadomić polityków różnych stron, że sytuacja jest bardzo poważna” – czytamy.
– Jak ktoś ładnie powiedział, tego „Czarnego Piotrusia” albo wyciągnie w roku wyborczym obecny rząd, albo przyszły zacznie rządzenie od cięć wydatków i podnoszenia podatków. Chodzi o konieczność podjęcia mało popularnych decyzji w finansach publicznych – mówił z kolei wcześniej członek RPP Ludwik Kotecki.
Temat, który w artykule na money.pl nie padł w tym kontekście, to imigranci i tzw. uchodźcy. Czy przypadkiem drastyczny wzrost zadłużenia nie wynika z faktu, że utrzymujemy Ukraińców już przez drugi rząd?