Strona głównaWiadomościPolskaTo było podpalenie? Kobieta zemdlała na widok płonącego dobytku. Tysiąc balotów poszło...

To było podpalenie? Kobieta zemdlała na widok płonącego dobytku. Tysiąc balotów poszło z dymem [FOTO]

-

- Reklama -

Gigantyczna łuna ognia nad Wójcinem i krzyk przerażonej matki – tak rozpoczął się dramat rodziny rolników, którym w nocy spłonęło ponad tysiąc balotów siana. Kobieta, która pierwsza zobaczyła płomienie, straciła przytomność. Jej syn nie ma wątpliwości: „To było celowe podpalenie”. Twierdzi, że to kulminacja wieloletniej gehenny, jaką zgotowali mu wrogowie.

Dramat rozegrał się w nocy. To właśnie wtedy matka rolnika, wstając do toalety, zobaczyła za oknem piekło.

„Zobaczyła ścianę ognia, zaczęła krzyczeć, że się pali i w tym wszystkim, z tego przerażenia, po prostu upadła” – relacjonuje zdruzgotany syn.

Na miejscu, oprócz spalonego dobytku, znalazł dowody zbrodni. „Były ewidentne ślady, że ktoś szedł dookoła i prawdopodobnie oblał baloty substancją łatwopalną” – mówi, wskazując na to, że podpalacz działał z premedytacją.

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

Koszmar rodziny miał rozpocząć się kilka lat temu od sporu o kawałek ziemi. Rolnik kupił działkę sąsiadującą z jego domem, o którą ubiegał się również jego sąsiad. Wkrótce potem, jak twierdzi poszkodowany, zaczęły się akty sabotażu. Ktoś celowo wrzucał metalowe pręty w pole kukurydzy, by zniszczyć warte setki tysięcy złotych maszyny rolnicze.

Mimo zgłoszenia sprawy na policję w Radziejowie i przesłuchania podejrzewanego, śledztwo umorzono z braku wystarczających dowodów.

Teraz rodzina żyje w ciągłym terrorze, obawiając się, że to dopiero początek. „Co będzie następne? Obora, w której stoi dwieście sztuk bydła? Nasz dom?” – pyta bezradnie rolnik.

Strata ponad tysiąca balotów to dla niego cios finansowy i logistyczny – zwierzęta zostały bez zapasów paszy na zimę. W obliczu tego, co nazywa bezczynnością lokalnych organów ścigania, czuje się osamotniony i bezsilny. Zapowiada, że nie odpuści i będzie walczył o sprawiedliwość, kierując pisma do wyższych instancji. „Nie pozwolimy się zniszczyć” – kończy z determinacją.

Historia poruszyła tysiące internautów. Organizowana jest pomoc. Jeden z przedsiębiorców zapewnił transport balotów, które uda się zebrać od ludzi dobrej woli. Miała powstać zbiórka finansowa, ale rolnik zaznaczył, że nie chce żadnych pieniędzy, a jedynie paszę dla bydła.

Najnowsze