Śmierć nastolatka po użyciu przez mundurowych pałki teleskopowej i gazu pieprzowego wstrząsnęła mieszkańcami Elbląga. Prokuratura bada, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy.
Noc z 15 na 16 sierpnia miała być dla 19-letniego Oliwiera powodem do radości. Młody mężczyzna świętował właśnie swoją pierwszą wypłatę za wakacyjną pracę. O godzinie 3 w nocy opuścił mieszkanie, by spotkać się z kolegą.
Po spotkaniu chłopak próbował wrócić do domu, jednak nie mógł dostać się do bloku. Sąsiedzi odmówili wpuszczenia go do klatki schodowej. Zamiast pomocy, 19-latek doczekał się telefonu na policję.
Według relacji nadkom. Krzysztofa Nowackiego z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu, mundurowi otrzymali zgłoszenie o głośno zachowującym się i agresywnym nastolatku. Na miejscu jeden ze świadków pokazał policjantom nagrania dokumentujące zachowanie Oliwiera.
Policja próbowała okiełznać nastolatka, ale podobno – jak zapewniają funkcjonariusze – nie dało się po dobroci. Użyli więc pałki teleskopowej i gazu pieprzowego. W pewnym momencie 19-letni Oliwier zaczął tracić oddech.
Na miejsce wezwano karetkę. Według policji, chłopak został przekazany medykom z zachowanymi funkcjami życiowymi i oddychający. Trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Aleksandra Bartosik, matka 19-latka, twierdzi – nieco inaczej niż policja – że jego stan był bardzo poważny. – Nie mogłam powstrzymać łez. Leżał na łóżku z respiratorem, z rurką w gardle cały pobity, podrapany, miał rozwaloną skroń. Powiedzieli mi, że przywieźli go w takim stanie z interwencji, że miał zatrzymanie akcji serca – wspomina w rozmowie z Polsat News.
Następnego dnia Oliwier zmarł w szpitalu.
Sprawą zajmuje się prokuratura. Śledczy sprawdzają, czy podczas zatrzymania nie doszło do przekroczenia uprawnień przez mundurowych. Jak przekazała rzecznik prasowa prokuratury okręgowej w Elblągu prok. Ewa Ziębka, sekcja zwłok nie pozwoliła jednoznacznie ustalić przyczyny zgonu.