Przewodniczący Komisji Nadzoru Izby Reprezentantów James Comer ogłosił, że Departament Sprawiedliwości administracji Trumpa przygotowuje się do udostępnienia w piątek członkom Kongresu dokumentów dotyczących Jeffreya Epsteina. Republikanin podkreślił, że potrzeba będzie sporo czasu, by m.in. „zapewnić identyfikację ofiar” oraz „usunąć wszelkie materiały dotyczące wykorzystywania seksualnego dzieci”.
– Urzędnicy Departamentu Sprawiedliwości poinformowali nas, że Departament rozpocznie przekazywanie Komisji Nadzoru dokumentacji związanej z Epsteinem w tym tygodniu, w piątek – powiedział Comer cytowany przez „Daily Wire”.
– W posiadaniu Departamentu Sprawiedliwości znajduje się wiele dokumentów. Departament będzie potrzebował czasu, aby je wszystkie udostępnić i zidentyfikować ofiary oraz usunąć wszelkie materiały dotyczące wykorzystywania seksualnego dzieci. Doceniam zaangażowanie administracji Trumpa w transparentność i wysiłki mające na celu dostarczenie Amerykanom informacji w tej sprawie – dodał Kongresmen.
Materiały miały zostać udostępnione na podstawie decyzji sądu. Termin wykonania wyroku upłynął wczoraj.
Jeffrey Epstein to kontrowersyjny bogacz. Zginął w swojej celi w nowojorskim Metropolitan Correctional Center (MCC) w sierpniu 2019 roku.
Według oficjalnych komunikatów, Epstein popełnił samobójstwo. Wśród Amerykanów jednak panuje taka wiara w samobójstwo Epsteina, jak wśród Polaków w samobójstwo Andrzeja Leppera.
Epstein został zatrzymany pod zarzutem handlu nieletnimi dziewczętami i wykorzystywania ich seksualnie. Miał „udostępniać” je wpływowym i bogatym ludziom z całego świata.
„Sprawa od dawna budzi niepokój ze względu na tajemnice otaczające prywatną karaibską rezydencję miliardera i finansisty (nazywaną przez miejscowych 'Wyspą Pedofilów’), bliskie powiązania Epsteina z ważnymi osobistościami publicznymi, takimi jak były prezydent Bill Clinton, prezydent Donald Trump i współzałożyciel Microsoftu Bill Gates; a także nieudane procesy i łagodne kary za jego wcześniejsze przestępstwa. Śmierć Epsteina położyła kres wszelkim możliwościom ujawnienia przez niego nazwisk osób publicznych” – podaje lifesitenews.com.
Wielu wyborców Trumpa liczyło na ujawnienie szczegółów skandalu i osób związanych z niewolnictwem seksualnym.
„Zamiast tego kwestia ta stała się politycznym problemem dla administracji” – przekazała redakcja.
„Po miesiącach sporów i sprzecznych oświadczeń urzędników administracji na temat tego, kto jest w posiadaniu czego i jaki jest stan przeglądu, w lipcu Departament Sprawiedliwości i FBI opublikowały wspólną notatkę, w której ogłosiły zakończenie przeglądu, potwierdziły, że Epstein jednak popełnił samobójstwo, odmówiły ujawnienia wcześniej zapieczętowanych materiałów i, co najbardziej kontrowersyjne, ogłosiły, że 'ten systematyczny przegląd nie ujawnił żadnej obciążającej »listy klientów«. Nie znaleziono również wiarygodnych dowodów na to, że Epstein szantażował wpływowe osoby w ramach swoich działań. Nie znaleźliśmy dowodów, które mogłyby uzasadniać wszczęcie śledztwa przeciwko nieoskarżonym osobom trzecim'” – czytamy.
Oświadczenie to wywołało wielkie niezadowolenie wśród wyborców, którzy poparli Republikanów w ostatnich wyborach.
Trump i Epstein w przeszłości mieli ze sobą kontakt. Gdy obecny prezydent nie wchodził oficjalnie w politykę, Donald Trump latał prywatnym odrzutowcem Jeffrey’a Epsteina. Nie ujawniono jednak nigdy żadnych dowodów łączących go z przestępstwami seksualnymi na wyspie Epsteina. Trump zaś w pewnym momencie zakazał Epsteinowi wstępu do klubu Mar-a-Lago ze względu na napaść na nieletnią, jak twierdził kiedyś Trump. Kilka miesięcy temu zaś zaczął mówić, że Epstein podkradał mu pracowników i to było powodem zakazu wstępu.
W ubiegłym miesiącu „Wall Street Journal” podał, że Trump miał być jedną z kilku osób, które napisały „nieprzyzwoity list” do albumu z okazji 50 urodzin Epsteina. Wśród „pikantnych szczegółów” listu Trumpa znalazły się frazy, że obaj „mają pewne wspólne cechy” oraz życzenie, aby „każdy dzień był kolejną cudowną tajemnicą”.
Oryginał omawianego listu nie został jednak nigdy opublikowany. Sam Trump zaprzecza, by podpisywał taki list.