„Zarząd Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników wystosował list do minister zdrowia, w którym apeluje o potwierdzenie interpretacji sformułowania 'przerywanie ciąży’ w przypadku wystąpienia przesłanki zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. W tle jest sprawa pacjentki, która zdecydowała się na aborcję w 36. tygodniu ciąży” – podaje portal „Rzeczpospolitej”.
Dopuszczalność zamordowania dziecka w Polsce
Według polskiego prawa można legalnie i na koszt podatników zamordować nienarodzone dziecko w dwóch przypadkach. W praktyce przepisy są nieegzekwowane i realnie istnieje niemalże dobrowolność w mordowaniu dzieci, gdyż władza ani poprzednia ani obecna nie reagują na doniesienia o oficjalnym łamaniu przepisów.
Pierwszym formalnie legalną sytuacją do zamordowania nienarodzonego dziecka jest zagrożenie dla zdrowia lub życia kobiety. Drugim przypadkiem jest podejrzenie, iż ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
Wcześniej ustawa – wbrew konstytucji – zapewniała też możliwość zamordowania dziecka, jeśli wykryto u niego chorobę. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jednak tę formalną możliwość uznał za niekonstytucyjną.
Lekarze pytają o interpretację
Zarząd główny Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników (PTGiP) w liście z 10 kwietnia zwrócił się do minister zdrowia Izabeli Leszczyny z prośbą o potwierdzenie prawidłowości rozumienia określenia „przerwanie ciąży” z art. 4a ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
„Art. 4a w ust. 2 – względem uchylonej przesłanki embriopatologicznej – zakreślał czasową granicę zabiegu do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, natomiast w przypadku, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, przerwanie ciąży jest możliwe, jeżeli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni. Jeżeli chodzi natomiast o przesłankę zagrożenia dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, ustawodawca nie przewidział żadnego terminu, do upływu którego zabieg jest możliwy” – napisano w liście.
Zarząd PTGiP wskazał, że „po osiągnięciu przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki i po zaistnieniu przesłanki w postaci zagrożenia życia lub zdrowia matki zabieg przerwania ciąży, jakkolwiek całkowicie legalny, nie może jednak polegać na celowym uśmierceniu płodu”.
„W przeciwnym razie zachowanie lekarza przeprowadzającego zabieg może podlegać ocenie w świetle art. 152 § 3 kodeksu karnego, zgodnie z którym kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8” – zaznaczono w piśmie.
Według ustaleń „Rzeczpospolitej”, minister Leszczyna na razie nie udzieliła odpowiedzi. Takowa jest dopiero w trakcie opracowywania.
Morderstwo w 9 miesiącu ciąży w szpitalu w Oleśnicy
„W tle wniosku skierowanego przez zarząd PTGiP do minister zdrowia jest przypadek pani Anity, która jesienią ubiegłego roku chciała dokonać aborcji w 36. tygodniu ciąży na podstawie przesłanki zagrożenia życia lub zdrowia pacjentki” – przypomina „Rzeczpospolita”.
Sprawa była opisywana w mediach z różnych stron, choć duże media powołują się wyłącznie na „Gazetę Wyborczą”. Podaje się wersję, że nienarodzone jeszcze dziecko „może cierpieć na wrodzoną łamliwość kości”.
„Gdy Anita zaczęła rozważać aborcję, lekarze zamknęli ją w izolatce na oddziale psychiatrycznym wbrew jej woli. Odrzucili jej wniosek o »udzielenie gwarantowanego świadczenia opieki zdrowotnej w postaci przerwania ciąży z uwagi na występowanie zagrożenia dla jej zdrowia fizycznego i psychicznego«, mimo zaświadczenia od lekarki psychiatrii z tego samego szpitala, że pacjentka »wyraża myśli rezygnacyjne«” – napisała „GW”.
W szpitalu w Łodzi pacjentce zaproponowano „zakończenie ciąży” przez cesarskie cięcie pod narkozą, lekarze odmówili jednak dokonania zabiegu metodą indukcji asystolii u płodu. Polega ona na wstrzyknięciu płodowi chlorku potasu.
W 36. tygodniu ciąży zabójstwa dziecka dokonała dr Gizela Jagielska ze szpitala w Oleśnicy. Okoliczności sprawy zbada Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy, co w ubiegłym tygodniu potwierdziła w rozmowie z „Wyborczą” Karolina Stocka-Mycek, rzecznik wrocławskiej Prokuratury Okręgowej.
„Niebezpieczny precedens”
Z kolei Fundacja Pro – Prawo do Życia przedstawia sytuację z innej strony.
„37-tygodniu ciąży (9 miesiąc) gotowemu już do porodu Felkowi, u którego podejrzewano łamliwość kości, wbito w serce igłę i zabito go zastrzykiem z chlorku potasu. W tym przypadku należało zakończyć ciążę poprzez cesarskie cięcie, aby Felek mógł bezpiecznie urodzić się żywy i aby następnie mógł zostać objęty specjalistyczną pomocą. To wszystko proponowano mamie Felka w szpitalu w Łodzi, jednak kobieta za namową aktywistów aborcyjnych pojechała do Oleśnicy, gdzie dokonano intencjonalnego, świadomego i celowego zabójstwa 9-miesięcznego Felka” – czytamy na stronazycia.pl.
Fundacja przytoczyła również list, który w związku ze sprawą nadesłał pan Adam, który od 33 lat choruje na wrodzoną łamliwość kości, którą podejrzewano u zabitego Felka. Również dwaj jego synowie cierpią na to schorzenie.
„Z wielkim zdumieniem i złością przeczytałem o aborcji w Oleśnicy. Dla mnie to niespotykane, tym bardziej, że sam mam od 33 lat chorobę i mam dwóch synów z tą samą chorobą co to dziecko. Wrodzoną łamliwość kości. Chciałbym nakreślić kilka ważnych kontekstów i w miarę możliwości udostępnienie ich dalej w mediach” – napisał pan Adam.
Wyjaśnił, że „wrodzona łamliwość kości, inaczej: osteogenesis imperfecta, może przybrać postać ciężką – nawet śmiertelną, lub łagodną, jak w naszym wypadku”.
„W opisanym przez Panią Anitę [mamę Felka] przypadku mówimy o fazie raczej łagodnej. Wygięcie kości udowych jest dowodem na złamania w fazie ciążowej, które jednak szybko się goją (w ciągu kilku dni max). Oczywiście nie znamy pełnego kontekstu choroby dziecka, jednak Pani Anita trafiła do Łodzi – jednego najlepszych ośrodków w Polsce w leczeniu osteogenesis imperfecta. Jeśli oni twierdzą, że dziecko można było uratować i otoczyć opieką, to znaczy, że mogło spokojnie żyć. Nierzadko dzieci rodzą się ze złamaniami. I uwaga: nic w tym strasznego. To, że my się łamiemy, jest efektem genów, ale nie przekreśla naszego życia. W żaden sposób również choroba nie zagraża życiu matki. Jest to zatem niebezpieczny precedens, w którym możemy abortować już każde dziecko, z jakąkolwiek rozpoznaną chorobą” – czytamy w liście udostępnionym na stronazycia.pl za zgodą pana Adama.
Jednak tylko wersja GW jest w obiegu w wielkich mediach.
„Limit, po którym aborcja jest niedopuszczalna”
„W związku z sytuacją opisaną w mediach, dotyczącą świadczeń zdrowotnych dla pacjentki CSK UM w Łodzi, u której zdiagnozowano wadę płodu, zleciłam przeprowadzenie kontroli przez NFZ i Rzecznika Praw Pacjenta” – napisała na X Izabela Leszczyna.
„Rzeczpospolita” poprosiła minister o komentarz. Twierdziła, że „orzeczenie TK Julii Przyłębskiej wyłączyło dopuszczalność przerwania ciąży w przypadku prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”.
– Zgodnie z ustawą o planowaniu rodziny w takiej sytuacji przerwanie ciąży było dopuszczalne do czasu osiągnięcia przez płód możliwości samodzielnego funkcjonowania poza organizmem kobiety. Wyłączenie tej przesłanki oraz związanego z nią terminu dopuszczalności przerwania ciąży to prawdziwy powód tragedii, których jesteśmy świadkami. To orzeczenie pozostawiło lekarzy bez jasnych wskazówek, co robić w tak trudnych i bolesnych sytuacjach, a przede wszystkim pozostawiło kobiety bez wsparcia i zrozumienia w obliczu przerastających je dramatycznych wyborów – przekonywała Leszczyna.
Głos w sprawie zabrał też prof. n. med. Piotr Sieroszewski, kierownik I Katedry Ginekologii i Położnictwa Kliniki Medycyny Płodu i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. Lekarz konsultował pacjentkę w szpitalu w Łodzi.
– W trakcie kolejnego konsylium pani Anita wręczyła nam pismo napisane przez adwokata fundacji FEDERA z żądaniem „indukcji asystolii płodu” (czyli zabicia dziecka zdolnego do życia poprzez wbicie igły do jego serca z podaniem chlorku potasu). Zaproponowaliśmy natychmiastowe rozwiązanie przez cięcie cesarskie (ze względu na zły stan psychiczny pani Anity) w znieczuleniu ogólnym z objęciem dziecka wysokospecjalistycznym leczeniem pediatrycznym. Oznacza to, że zaproponowaliśmy pani Anicie niezwłoczne zakończenie ciąży, co nie jest jednoznaczne z uśmierceniem płodu zdolnego do życia – powiedział 24 marca.
Wskazał również, że „wrodzona łamliwość kości jest wadą, przy której dzieci są sprawne intelektualnie i istnieje leczenie celowe tej wady bez potrzeby terapii eksperymentalnej”.
– W każdym cywilizowanym państwie, w którym dopuszczalne jest przerywanie ciąży, istnieje pewien limit, po przekroczeniu którego zabieg ten staje się niedopuszczalny – stwierdził dr hab. Jacek Skrzydło z Uniwersytetu Łódzkiego, specjalista w zakresie praw człowieka, pełnomocnik prof. Piotra Sieroszewskiego.
– Chodzi o moment, w którym płód osiąga zdolność do samodzielnego życia poza organizmem matki. Nawet w orzeczeniu amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie Roe przeciwko Wade sprzed 50 lat pojawiło się pojęcie viability, czyli zdolności do przeżycia poza łonem matki – momentu, od którego można zakazać aborcji właśnie z tego względu. Nie chodzi o bezwzględny zakaz przerywania ciąży – taki zabieg może być konieczny – ale w takiej sytuacji dąży się do ratowania zarówno matki, jak i płodu. W przypadku ciąży w 35./36. tygodniu, tak jak w tej konkretnej sprawie, płód był już zdolny do życia poza organizmem matki. Uśmiercenie takiego płodu stanowi, w mojej ocenie, naruszenie prawa i jest to jasno określone w kodeksie karnym – wyjaśnił Jacek Skrzydło.
– Etyka zawodowa nakazuje lekarzom respektować prawa pacjenta do udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących jego zdrowia, jeśli więc pacjentka decyduje się na indukcję asystolii płodu, to jeśli ta metoda postępowania jest zgodna z aktualną wiedzą medyczną, jej wola musi być wzięta pod uwagę – przekonywała mec. Jolanta Budzowska, partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy.
– Lekarz może się jednak powołać na klauzulę sumienia, szczególnie że art. 39 kodeksu etyki lekarskiej nakłada na niego równoczesną odpowiedzialność za osobę w ciąży oraz za zdrowie i życie płodu. W sytuacji spełnienia przesłanek ustawowych może więc zadeklarować gotowość przerwania ciąży, ale co do metody postępowania w stosunku do płodu może skorzystać z klauzuli sumienia. Takie działanie nie powinno jednak w żaden sposób naruszać praw pacjentki i skutkować opóźnieniem aborcji w sytuacji zagrożenia życia kobiety. Obowiązkiem państwa polskiego jest zapewnić ciężarnej w takiej sytuacji możliwość uzyskania świadczenia przerwania ciąży z zastosowaniem zgodnych z wiedzą medyczną metod postępowania w stosunku do płodu – podkreśliła Jolanta Budzowska.
[…] Zabójstwo dziewięciomiesięcznego dziecka w Oleśnicy. Sprawą zajmuje się ministerstwo. „J… […]
[…] Zabójstwo dziewięciomiesięcznego dziecka w Oleśnicy. Sprawą zajmuje się ministerstwo. „J… […]