Jednym z możliwych skutków toczącej się od niemal trzech lat wojny na Wschodzie, miał być – zdaniem ekspertów – paraliż rosyjskiej gospodarki. Mimo iż te fatalistyczne dla Moskwy przewidywania nie ziściły się, to jednak w komentariacie ekonomicznym nadal kreślone są ponure dla Kremla scenariusze.
Ujawnione w ostatnim czasie przez rząd Miszustina dane na temat stanu rosyjskiej gospodarki nie napawają optymizmem. Rosnąca inflacja i spadek wartości rubla są bowiem poważnymi przeszkodami w utrzymaniu dotychczasowego tempa rozwoju ekonomicznego. A jakie jest to tempo? Otóż w latach 2022–2024, a więc w okresie trwania wojny rosyjsko-ukraińskiej PKB Rosji kształtował się następująco: 2022 – -2,1 proc., 2023 – 3,6 proc., 2024 – 3,6 proc. Poza pierwszym rokiem wojny dynamika wzrostu PKB kraju spod znaku niedźwiedzia była więc wyższa niż w USA, nie mówiąc już o UE. Czy ten wzrost przełożył się na poprawę stopy życiowej obywateli? Tak. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy były braki na rynku pracy. Spowodowały je m.in. wysyłanie pracowników do walki na Ukrainie oraz ucieczki młodych Rosjan przed poborem.
Wielka ucieczka
Jak wskazują szacunki, ten drugi przypadek objął od 600 tys. do 1,5 mln osób. Powyższe kwestie musiały więc wpłynąć na podniesienie płac. Wróćmy jeszcze do PKB Rosji w rzeczonym okresie, czyli lat (2022–2024). Otóż ten stosunkowo wysoki wzrost gospodarczy jest napędzany przede wszystkim zamówieniami wojennymi. Nie jest więc zjawiskiem bez precedensu. Podobne przypadki miały już miejsce choćby w okresie II wojny światowej. Otóż w latach 1939–1944 skumulowany wzrost PKB Stanów Zjednoczonych wyniósł 70 proc., a Niemiec w tym samym czasie 24 proc. Największy jednak wpływ na utrzymanie relatywnie dobrego stanu rosyjskiej gospodarki miały stosunki tego kraju z Chinami. Gdy Zachód po uchwaleniu sankcji (szczególnie tych ogłoszonych w 2022 roku) zaczął wycofywać swe kapitały z Rosji, to miejsce po nim zaczęli zajmować Chińczycy.
Prozachodni rosyjski ekonomista Władisław Inoziemcew uważa, że kraje NATO nie zniszczyły ekonomiki rosyjskiej, ale podarowały ją Chinom. Powyższy pogląd potwierdzają statystyki mówiące o skokowym wzroście sprzedaży pochodzących z Państwa Środka komputerów, smartfonów i samochodów osobowych. W przypadku tego ostatniego asortymentu produktów ich udział na rosyjskim rynku zwiększył się aż czternastokrotnie. Rola Chin jako partnera handlowego Rosji nie ogranicza się zresztą jedynie do eksportu, ponieważ kraj ten wraz z Indiami stał się także głównym odbiorcą obłożonej sankcjami Zachodu rosyjskiej ropy. O ile przed rokiem 2022 udział tych dwóch azjatyckich państw w zakupie tego surowca wynosił około 20 proc., to po roku wojny przekroczył 50 proc.
Flota cieni
Innym skutecznym narzędziem Putina w omijaniu rzeczonych restrykcji stała się tzw. ,,flota cieni”. Co oznacza ten termin? Otóż „flotę cieni” tworzą armatorzy, którzy żeby uniknąć sankcji, rejestrują swe statki w krajach, które nie przyłączyły się do zakazu handlu wobec Rosji. „Rosjanie – pisał na łamach portalu money.pl Michał Wyrębkowski – eksportują ropę starymi statkami, po czym przepompowują ją do legalnych, zarejestrowanych tankowców. Dzięki temu rosyjski surowiec trafia na rynek i może być sprzedawany po cenie rynkowej”. Rzeczona flota z każdym rokiem się powiększa, przynosząc jej właścicielom krociowe zyski. Przez pośredników, takich jak m.in. Turcja, Armenia, Azerbejdżan i Kazachstan, Rosja, nie tylko eksportuje, ale także importuje niektóre towary. Są nimi np. telefony komórkowe i samochody pochodzące z krajów Europy Zachodniej.
Przez wspomniane kraje docierają też do Rosji ważne z punktu widzenia kompleksu militarno-przemysłowego towary podwójnego zastosowania, tj. takie, które mogą być wykorzystywane zarówno w produkcji wojskowej, jak i cywilnej. Do nich należy przykładowo nitroceluloza używana do wytwarzania prochu, ale także farb i lakierów. Napływ tych towarów ruszył szerokim strumieniem do Rosji, począwszy od marca 2023 roku, kiedy to odbyło się kolejne spotkanie Putina z Xi Jinpingiem. Zdaniem waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych pomoc Chin pozwoliła „Kremlowi przyspieszyć produkcję broni, w tym pojazdów opancerzonych, artylerii, pocisków rakietowych i dronów, oraz zapewnić skuteczną obronę podczas ukraińskiej kontrofensywy w 2023 r.”. Mimo sukcesów w omijaniu restrykcji Indie i Chiny nie są w stanie zastąpić Rosjanom zachodnich technologii. Rosyjskie urządzenia przemysłowe składają się bowiem w lwiej części ze sprzętu zachodniego, który nie pochodzi od azjatyckich sojuszników Moskwy, ale jest nielegalnie sprowadzany przede wszystkim z Europy.
Innym problemem Kremla jest objęcie przez Zachód sankcjami większości rosyjskiego sektora bankowego. Utrudnia to zawieranie międzynarodowych transakcji finansowych. Jednak również w tej dziedzinie rosyjskie podmioty stworzyły mechanizmy ich obchodzenia. Największą inwencję w tym obszarze wykazują przedsiębiorstwa eksportowe, które nie mogąc prowadzić operacji w euro i dolarach, przeszły na rozliczenia w rublach, juanach, dirhamach i rupiach. Administracja amerykańska, chcąc utrudnić Rosji rozliczenia międzynarodowe, nałożyła też restrykcje na instytucje finansowe państw współpracujących z Kremlem. Presja ta, grożąca odcięciem ich od amerykańskiego rynku finansowego (nadal jeszcze ważnego w rozliczeniach biznesowych), spowodowała, iż część tych instytucji odmówiła przyjmowania pieniędzy płynących z Rosji. Znalazły się wśród nich banki chińskie, tureckie, armeńskie, kazachskie i państw Zatoki Perskiej. Ich funkcje jako kanału obchodzenia sankcji przejęły podmioty z Gruzji, Kirgistanu i Uzbekistanu.
Kłopoty z importem
Operacja ta nie została jednak dokonana bez strat, gdyż spowodowała bankructwa mniejszych i średnich rosyjskich firm importowych. To z kolei stało się przyczyną podniesienia cen i napędziło inflację w Rosji. Innymi czynnikami wzrostu cen okazały się wydatki na zbrojenia i wyższe koszty operacyjne firm. Choć oficjalnie inflacja przekroczyła 9 proc., to wg jednego z niezależnych rosyjskich instytutów badań jej rzeczywisty wzrost sięgnął już 21 proc. Na tym samym poziomie, czyli 21 proc., znajduje się też podstawowa stopa procentowa ustalana przez Centralny Bank Rosji. Choć wspomniane wysokie stopy procentowe zahamowały popyt na kredyty konsumpcyjne, to jednak nie zniechęciły przedsiębiorstw, zwłaszcza z branży handlowej, budowlanej, transportowej i przemysłowej do zaciągania nowych pożyczek. W pierwszych trzech kwartałach 2024 roku wielkość tych kredytów wzrosła o 16 proc. w stosunku do roku 2023.
Pod koniec listopada ubiegłego roku doszło do gwałtownego spadku wartości rubla. Miało to związek z sankcjami nałożonymi przez Stany Zjednoczone na Gazprombank. Gazprombank był jedną z nielicznych rosyjskich instytucji finansowych, których wcześniej nie objęto restrykcjami. Pełnił też ważną rolę w dokonywaniu transakcji na globalnym rynku energii. Rosyjski ekonomista Oleg Bukiemeszew w wywiadzie dla „Deutsche Welle” powiedział: „Kraj, cierpiąc i przesuwając eksport i import z jednego kierunku na drugi, ponosi kolosalne koszty logistyki i sprzedaży (…) Jednocześnie powiedziałbym, że naiwnością jest oczekiwanie, że ty i twoja waluta umocnicie się”. W odpowiedzi na spadki rubla Centralny Bank Rosji podjął decyzję o wstrzymaniu zakupów walut obcych. Pozwoliło to zahamować dalszą deprecjację rubla, ale nie uspokoiło w pełni sytuacji na rosyjskim rynku finansowym. Niektórzy eksperci wyrażają pogląd, że słaby rubel ułatwi Rosji sprzedaż węglowodorów, które są opłacane w walutach obcych. Dodajmy przy tym, że utrudni to walkę z inflacją i podroży koszty importu. Korzyści ze słabego rubla są więc dla Rosji mocno wątpliwe.
Zastanówmy się jeszcze nad przyszłością rosyjskiej gospodarki. Szefowa Centralnego Banku Rosji Elwira Nabiullina przewiduje, iż w 2025 roku tempo wzrostu PKB FR wyhamuje do poziomu od 0,5 proc. do 1 proc. Podobne oceny przedstawił MFW, który prognozuje rosyjskie PKB w tym samym czasie na 1,3 proc. Przedstawione wyżej szacunki dotyczą jednak tylko jednego roku. Nas interesują natomiast przewidywania w dłuższym okresie czasu. Rozważając to zagadnienie, nadmieńmy na wstępie, że na rosyjskiej gospodarce kładzie się cieniem rzeczone wcześniej zapóźnienie technologiczne.
Co na ten temat pisze dziennikarz rosyjskiej „Nowej gazety” Denis Morochin? „W rezultacie Rosja kroczy ścieżką ZSRR: nauczyła się produkować czołgi i rakiety (choć powstają one głównie dzięki dostawom chińskiej, a nawet zachodniej elektroniki), ale samochody i komputery już nie do końca”. Czy autor ma rację? Tak. 12 z 18 fabryk zachodnich koncernów samochodowych funkcjonujących w Rosji do 2022 roku stoi obecnie pustych, a reszta montuje modele z Chin. Produkcja aut rodzimych firm jest bardzo niska. Nie lepiej jest też na rynku komputerów. Nadmieńmy najpierw, że w wyniku sankcji Rosja utraciła dostęp do zachodnich procesorów. To zmusiło ją do uruchomienia własnych jednostek typu Baikal. Niestety ich jakość jest bardzo marna. Z raportu rosyjskiego dziennika „Wiedimosti” dowiadujemy się, o tej firmie następujących informacji: ,,Ponad połowa chipów okazuje się wadliwa. Przyczyny leżą zarówno w wyposażeniu przedsiębiorstw, które należy odpowiednio skonfigurować, jak i w niewystarczających kompetencjach osób zajmujących się pakowaniem chipów”.
Te dwa przedstawione wyżej przykłady nie wyczerpują rzecz jasna całości problemu. Rosyjska ekonomika odcięta od możliwości współpracy z Zachodem jest niestety skazana na wegetację, przynajmniej w dziedzinach wymagających zaawansowanej techniki. Rzeczony Władysław Inoziemcew stwierdził z sarkazmem: „Ta gospodarka nie ma przyszłości. To będzie przywracanie sowieckich technologii”.