Polska wypadła z gry o Ukrainę. Temat ten był szeroko komentowany na antenie Polsatu News. Europoseł Konfederacji Anna Bryłka stwierdziła, że „Zełenski zachowuje się jak pasożyt”.
W ostatnich dniach w Berlinie odbyły się rozmowy na temat możliwości zakończenia wojny na Ukrainie. Przy stole usiedli premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent USA Joe Biden oraz prezydent Francji Emmanuel Macron. Polski zabrakło.
Z kolei Witold Jurasz na łamach Onetu ujawnił plan na zakończenie wojny, jaki prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przedstawił zachodnim sojusznikom. Dużo mówi się o trzech tajnych aneksach. Nie ma tam w ogóle mowy o Polsce. To jasny znak, że Polska wypadła z gry dyplomatycznej.
Temat ten był poruszany w niedzielnym programie śniadaniowym w Polsat News. – Generalnie prezydent Zelenski zachowuje się wobec Polski trochę jak pasożyt. Nie jak partner, który udawał przyjaciela, dopóki pomoc Polski była mu potrzebna. Kiedy pomoc Polski przestała być potrzebna, albo kiedy już Polska nie ma już czego wysyłać na pomoc Ukrainie, to właściwie zaczął nas atakować na zgromadzeniu ogólnym Rady Organizacji Narodów Zjednoczonych w zeszłym roku – powiedziała stanowczo Bryłka.
– Niestety, Polacy bezinteresownie wykazali się bardzo dużą pomocą wobec Ukrainy, przyjmując uchodźców, wysyłając wsparcie militarne. Ale to jest naiwność polskiej klasy politycznej, że ta pomoc była zupełnie bezwarunkowa. I dzisiaj po prostu koszty tej bezwarunkowej, naiwnej i niedojrzałej polityki polskiej klasy politycznej ponosimy – dodała polityk Konfederacji.
Oceniając ostatnie wydarzenia powiedziała, że „Polska nie będzie w ogóle podmiotem, który będzie uczestniczył w rozmowach dotyczących zakończenia wojny i inwestycji dalej prowadzonych na Ukrainie – zaznaczyła Bryłka.
„Prezydent Zełenski zachowuje się wobec Polski trochę jak pasożyt, nie jak partner, który udawał przyjaciela, dopóki ta pomoc Polski była mu potrzebna” – @annabrylka pic.twitter.com/vAranB6qTY
— Wolność__Słowa (@WolnoscO) October 20, 2024
W podobnym tonie wypowiada się Marcin Przydacz z PiS, z tą różnicą, że za sytuację obwiniał tylko i wyłącznie ekipę Tuska.
– Od roku (w domyśle, od zmiany rządu – red.) zostaliśmy absolutnie wyeliminowani, bo Polska przestała być ważnym aktorem. Nie ma relacji z samym Kijowem – mówił. – W Waszyngtonie nie ma kto dbać o nasze interesy (…) Za naszych rządów boksowaliśmy powyżej wagi, dzisiejszy rząd boksuje poniżej – stwierdził Przydacz.
Marcin Kulasek z Lewicy skontrował, że „skoro prezydent Duda kreuje również politykę zagraniczną, to powinien zadzwonić do swojego przyjaciela Zełenskiego”.
Zdaniem Aleksandry Gajewskiej (PO) sprawa tajnych aneksów to „kwestia, o której bardzo mało wiemy, więc jest to debatowanie nad sprawami, które są nieznane”. Z kolei Paweł Śliz z Polski 2050 powiedział, że „Ukraina robi błąd” odsuwając Polskę od negocjacji.
Bryłka zaznaczyła, że to „cała klasa polityczna jest odpowiedzialna”, zarówno poprzedni, jak i obecny rząd.
Nie ma czegoś takiego jak wdzięczność w polityce zagranicznej – szkoda Panie @marcin_przydacz, że nie rozumieliście tego, kiedy byliście u władzy i pomagaliście Ukrainie nie żądając nic w zamian.
Teraz to są puste słowa. pic.twitter.com/5KtEh2l6PM
— Wolność__Słowa (@WolnoscO) October 20, 2024