Konfederacja przechodzi trudny okres. Dziwne interpretacje dotyczące zasad jej funkcjonowania, które pojawiały się przez ostatnie tygodnie w ustach jej niektórych liderów, zakończyły się ostatecznie ogłoszeniem zjazdu jej członków, w nieznanym jeszcze publicznie terminie. I teraz są przed nami dwa możliwe skrajne scenariusze tego zjazdu: zjazd kunktatorski albo zjazd uczciwy.
Na czym polega zjazd kunktatorski, czyli ustawiony, nie będę tłumaczył, bo wszyscy wiedzą, o co chodzi, napiszę natomiast, jak wyobrażam sobie zjazd uczciwy.
Otóż po pierwsze powinien być w stu procentach transparentny, czyli najlepiej publicznie transmitowany i powinien odbywać się na oczach publiczności. Po drugie, każdy z liderów powinien zaprezentować swoje dokonania i dostać lub nie absolutorium od członków partii. Na koniec powinni oni w dobrej wierze wybrać nowe władze partii i zmienić lub nie statut oraz przyjąć lub nie nowych członków czy nowe organizacje. Czyli zadziałać uczciwie, tak jak im sumienie i rozum nakazują, mając świadomość, że uczestniczą w gremium, które z sukcesem, choć nie bez rozmaitych, nieuniknionych konfliktów, prowadziło przez ostatnie pięć lat środowisko wolnościowej prawicy do coraz lepszych wyników wyborczych. Zjazd powinien też ustalić zasady prawyborów na prezydenta, by podtrzymać tradycję sprzed 5 lat, która okazała się przecież sukcesem.
Z kolei dotychczasowi liderzy powinni sobie zadać pytanie, czy chcą funkcjonować w tej formule, czy nie. Jeśli ktoś np. przewartościował swoje wartości i chce obecnie zająć na scenie politycznej miejsce obniżającego coraz bardziej swoje sondażowe loty Szymona Hołowni, to ma oczywiście do tego pełne prawo i powinien to uczciwie zrobić, ale nie powinien i nie ma do tego prawa, by obciążać swoją decyzją Konfederację, która z założenia jest wolnościowa i prawicowa, a nie postępacka i centrowa.
Obecna koalicja rządowa kompromituje się coraz bardziej, ale jednocześnie kompromituje PiS poprzez pokazywanie, jakim bezczelnym pasmem grabieży pieniędzy podatnika były rządy tej partii. Wydaje się więc, że marzenia o wejściu do drugiej tury kandydata Konfederacji w wyborach prezydenckich w tej sytuacji nie są czymś na wyrost. A za takim sukcesem może pójść odbicie przynajmniej części prawicy zwiedzionej przez Jarosława Kaczyńskiego. Chyba nikt nie ma bowiem wątpliwości, że miejsce prawicy jest w Konfederacji, a nie socjalistycznej partii PiS, która ma tylko taką przewagę nad KO, że jest pobożna, a nie bezbożna.
Wszystko to razem może doprowadzić do tego, że za trzy lata Konfederacja może zawalczyć już nie o pozycję młodszego partnera, lecz o pełną stawkę. I wtedy nasze trzy dekady walki o dojście do władzy środowiska wolnościowego i prawicowego wreszcie się spełnią i możliwa stanie się realizacja naszych postulatów ideowych.
Przypominam, że nasza, tym razem trzydniowa XV Konferencja Prawicy Wolnościowej, odbędzie się od 29 listopada do 1 grudnia w Warszawie i będzie połączona z pierwszą edycją Targów Książki Historycznej i Patriotycznej. W najbliższy weekend będę z książkami i wykładem o Jedwabnem we Wiedniu. Jeśli ktoś jest stamtąd albo z okolic, serdecznie zapraszam. Pełną informację o tym wydarzeniu znajdą Państwo wewnątrz numeru.