Strona głównaWiadomościPolskaTransaktywista wyszedł ze studia Polsat News. Wcześniej usłyszał kilka słów prawdy

Transaktywista wyszedł ze studia Polsat News. Wcześniej usłyszał kilka słów prawdy [VIDEO]

-

- Reklama -

W „Debacie Dnia” na antenie Polsat News spotkały się dwie aktywistki – Kaya Szulczewska i podający się za kobietę mężczyzna po „zmianie płci” – Maja Heban. Druga z tych osób w pewnym momencie wyszła ze studia.

Program prowadziła Agnieszka Gozdyra. Jednym z tematów były kontrowersje wokół płci w sporcie po Igrzyskach Olimpijskich, podczas których w kategorii kobiecej startowali sportowcy, u których wątpliwości budziły wyniki badań. Chodzi o Imane Khelif oraz rywala Julii Szeremety Lin Yu-ting.

Heban twierdził, że w sporcie różnice między zawodnikami zawsze były, są i będą, a sam sport ewoluuje, stąd pewne kwestie będą zawsze umowne.

Szulczewska wskazała jednak, że MKOl już w 1999 roku zrezygnował z testów płci, pomimo protestów zawodniczek. Takie testy nadal przeprowadzają natomiast federacje sportowe. – Ta debata się nie odbyła, były próby, ale w Polsce się nie odbyła. Wiele osób jest skonfundowanych, bo mamy kobiety, mężczyzn i osoby, którym federacje robią testy płci – powiedziała.

– Ja nie kwestionuję tego, jak ktoś się może czuć. Rozumiem, że ktoś może się czuć innej płci. (…) Uważam, że należy takie osoby akceptować, dołożyć starań, żeby było sprawiedliwie, ale nie kosztem praw kobiet – stwierdziła, jak sama się określa, działaczka prokobieca.

Podczas gdy prowadząca przyznała, że wprowadzenie jasnych zasad byłoby z korzyścią także dla osób interpłciowych, Heban wyciągnął kartkę z wyrwanymi z kontekstu wpisami Szulczewskiej.

– Jako że reprezentuję osoby LGBT+, zastanawialiśmy się, jak się przygotować do tej rozmowy. Od wielu lat nie chodzimy debatować z ludźmi, którzy nas zwalczają – grzmiał. – To nie jest tak, że osoby transpłciowe zmieniają płeć cynicznie, żeby niszczyć sport. (…) To, co krzywdzi te osoby to nagonka i dezinformacja – dodał.

I tu nastąpiła pierwsza próba opuszczenia studia, jednak poproszono aktywistę, by został. Szulczewska chciała załagodzić sytuację, ale rozmówca nie chciał dopuścić jej do głosu. – Przyszłam tu zademonstrować. To jest głos do mediów. Media muszą się nauczyć, że skończyły się czasy, gdy osoby LGBT traktowane są jak petenci – grzmiał.

– Chciałam tylko powiedzieć, że dla mnie to też było trudne tu przyjść, dlatego, że Maja Heban pisała do moich pracodawców i straciłam przez to pracę. Ale przyszłam i chcę rozmawiać o sporcie. Nie będę żadnych uwag ad personam stosowała. Uważam, że możemy rozmawiać mimo różnic – powiedziała Szulczewska.

Na tym jednak się nie skończyło. W dalszej części programu transaktywista opuścił studio.

– Trwa na świecie taka walka o to, żeby redefiniować płeć. Nie wiem, czy pani sobie z tego zdaje sprawę, ale w Hiszpanii, w Niemczech, na Malcie i w coraz większej ilości miejsc, także w Stanach Zjednoczonych w wielu stanach USA, jest taka sytuacja, że… – wskazała Szulczewska.

W tym momencie Heban pokazał gest „V” i wyszedł ze studia.

– …można zmienić płeć na podstawie deklaracji, a nie na podstawie diagnostyki – dokończyła.

– Powiem tylko, że nie mam naprawdę do końca wpływu na to, co robią moi goście, chociaż uważam, że to wyjście było niepotrzebne – oceniła Gozdyra.

– Przykro mi, bo myślałam, że porozmawiamy – przyznała Szulczewska.

„Dziękuję za zaproszenie i przykro mi, że musiałam wyjść, bo chętnie porozmawiałabym z panią w normalnych warunkach, bez ciągłego tłumaczenia, że osoba obok manipuluje i chętnie zakazałaby tranzycji, ale w studio się uśmiecha. Niestety celowa polaryzacja nie sprzyja rzetelności” – twierdziła na X Heban.

„Nie, nie musiała Pani wyjść, @HebanMaja i tego samego zdania są widzowie, wystarczy choćby tu poczytać. Było ponad 20 minut na wymianę argumentów ws. postrzegania płci w sporcie. Zamiast tego urządziła Pani demonstrację i straciła okazję zaprezentowania stanowiska” – skomentowała Agnieszka Gozdyra.

„Myślę, że można było na żywo i zachowaniem szacunku wymienić się argumentami na temat sportu kobiecego i to byłoby ciekawe, byłam na to gotowa. Stracona szansa trochę, ale cóż” – napisała Szulczewska.

„Dziękuję za zaproszenie. Przykro mi, że nie mogłyśmy rozmawiać więcej na temat sportu, bo Heban zrobiła performance mający na celu skupienie uwagi wszystkich na niej, jej urażonych uczuciach i jej szantażu emocjonalnym. Widać brakło argumentów i wyjście było jedynym co przyszło jej do głowy. Czuję jednak, że to był brak szacunku dla prowadzącej i dla mnie. W moim odczuciu zostałyśmy obie po prostu oszukane przez Heban, co do celu wizyty transaktywistki w studio” – oceniła po programie Szulczewska.

Źródło:polsatnews.pl/X

Najnowsze