Strona głównaWiadomościPolskaSkandal na granicy. Kosiniak-Kamysz wiedział wcześniej. Teraz uciekł z konferencji prasowej

Skandal na granicy. Kosiniak-Kamysz wiedział wcześniej. Teraz uciekł z konferencji prasowej [VIDEO]

-

- Reklama -

Władysław Kosiniak-Kamysz przyznał, że wiedział wcześniej o aresztowaniu polskich żołnierzy za oddanie strzałów ostrzegawczych na granicy polsko-białoruskiej podczas ataku imigrantów. Publicznie zareagował jednak dopiero wtedy, gdy napisały o tym media. Minister obrony narodowej jako linię obrony przyjął narrację, że nie wiedział o sposobie zatrzymania żołnierzy, który ocenia jako „bulwersujący”. W trakcie konferencji prasowej po prostu z niej uciekł.

Do aresztowania żołnierzy doszło na przełomie marca i kwietnia. Oddali oni strzały ostrzegawcze w kierunku migrantów próbujących nielegalnie przekroczyć polsko-białoruską granicę. Rzecz działa się w okolicy Dubicz Cerkiewnych, gdzie później, pod koniec maja, żołnierz został ciężko raniony nożem w brzuch.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

CZYTAJ TAKŻE: Pogorszył się stan zdrowia żołnierza rannego na granicy. „W tej chwili walczy o życie”

Europa Suwerennych Narodów

Gdy migranci przekroczyli granicę, a strzały w powietrze ich nie powstrzymały, żołnierze 1. Warszawskiej Brygady Pancernej zaczęli w obronie koniecznej strzelać w ziemię, niektóre z wystrzelonych łącznie 43 pocisków trafiły rykoszetem w płot.

- XVI Konferencja Prawicy Wolnościowej -

„Migranci w końcu się wycofują. Kiedy sytuacja jest już opanowana, do akcji wkracza Straż Graniczna. Jej funkcjonariusze nie dziękują jednak żołnierzom za wyparcie migrantów, lecz zawiadamiają Żandarmerię Wojskową” – pisze Onet, który ujawnił całe zdarzenie.

Portal cytuje też relację żołnierza, według którego „trzech chłopaków z kompanii wyprowadzono w kajdankach jak bandytów”, wobec dwóch wszczęto postępowanie, a z aresztu wyszli dzięki zbiórce kolegów z batalionu na opłacenie prawnika. Rozmówca Onetu zarzuca dowódcom, że nie są zainteresowani, aby pomóc żołnierzom.

Kosiniak-Kamysz o aresztowaniu żołnierzy za oddanie strzałów ostrzegawczych

Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zorganizował konferencję prasową, podczas której starał się „wyjaśnić” wszystkie okoliczności. Podkreślił, że decyzja o zatrzymaniu żołnierzy przez Żandarmerię Wojskową była decyzją tej formacji, a ani on, ani Prokurator Generalny Adam Bodnar czy inni ministrowie nie byli informowani o szczegółach.

O samym fakcie aresztowania żołnierzy Kosiniak-Kamysz jednak wiedział. – Byłem poinformowany o zdarzeniu i o tym, że Żandarmeria Wojskowa i prokuratura podejmują wszelkie potrzebne działania. Jeżeli chodzi o sam sposób zatrzymania, on jest również bulwersujący dla mnie. Do momentu zapytań ze strony Onetu i publikacji portalu nie miałem informacji o sposobie zatrzymania – próbował się bronić.

CZYTAJ TAKŻE: Bodnar i Kosiniak-Kamysz do dymisji! Konfederacja grzmi po skandalu. „Czas postawić pytanie, czy…” [VIDEO]

Poleciłem od razu po powzięciu tej informacji – bo uważam, że była to, moim zdaniem, to moja ocena – nadgorliwość w takim wypadku, ale wyjaśni to komisja powołana w Żandarmerii Wojskowej. Jeżeli ktokolwiek przekroczył uprawnienia, jeżeli ktokolwiek wykroczył poza uprawnienia, zostanie ukarany, zostaną wyciągnięte konsekwencje. Oczekuję natychmiastowych działań ze strony Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej, żeby podjął natychmiastowe działania – oświadczył.

Zapytany, czy nie powinien być poinformowany o szczegółach zatrzymania, szef MON odparł, że takie samo pytanie zadał komendantowi głównemu Żandarmerii Wojskowej. – On mówi: każdego roku dochodzi do wielu interwencji ŻW wobec żołnierzy. Taka jest misja policji wojskowej, która kontroluje działania związane z legalnością, dobrym postępowaniem, wszystkimi przepisami prawa. Nie ma więc w żadnych przepisach obowiązku informowania ministra o sposobie prowadzonych działań – powiedział Kosiniak-Kamysz. Dodał, że być może zdarzenie jest przyczynkiem do zmiany przepisów.

Na pytanie, na czym miało polegać przekroczenie uprawnień przez żołnierzy, szef MON odpowiedział, że „na nieuzasadnionym użyciu broni, na przekroczeniu uprawnień”. – A konkretne zarzuty już sformułował prokurator w tym względzie i sprawa po prostu musi być wyjaśniona – powiedział Kosiniak-Kamysz. Dodał, że widział materiał filmowy ze zdarzenia na granicy, ale – jak podkreślił – nie jest od rozstrzygania sprawy. – Nie mogę wpływać na tok postępowania – podkreślił.

Kosiniak-Kamysz ucieka z konferencji prasowej

W trakcie konferencji Kosiniak-Kamysz powiedział, że dopuszcza do głosu wszystkich, nawet tych, którzy mówią nieprawdę. – Jak się używa mocnego słowa „wstyd”, to trzeba zastanowić się nad zachowaniem naszych poprzedników. Czy zbudowaliście zaporę, która jest dzisiaj nie do przejścia? Nie, musimy ją wzmacniać. Czy zmieniliście przepisy w zakresie użycia broni? Nie, musimy to zrobić teraz my. Czy zrobiliście pomoc prawną dla żołnierzy? Nie, nie zrobiliście przez osiem lat – mówił wicepremier.

Była to odpowiedź na pytania posła PiS Jacka Ozdoby. Gdy ten chciał zadawać kolejne pytania, a na konferencji robiło się coraz goręcej, Kosiniak-Kamysz po prostu z niej uciekł.

Najnowsze