Dwa zastępy strażaków, specjalistyczne wozy, ponton i dron wodny – takie siły i środki zostały użyte, bo Ukraińcowi korzystającemu z atrakcji w Wejherowie wpadły do wody telefon komórkowy i dokumenty.
Do zdarzenia doszło w Wejherowie przy ul. Parkowej. O wszystkim z dumą poinformowali strażacy z OSP Choczewo, którzy brali udział w akcji.
Jak relacjonują, Ukraińcy pływali na rowerkach wodnych. Podczas odpływania z przystani jednemu z nich do wody, gdzie głębokość wynosiła około 4 metrów, wpadła saszetka. Znajdowały się w niej telefon komórkowy oraz dokumenty.
„Działania przybyłego zastępu OSP Choczewo polegały na sprawieniu drona podwodnego i rozpoczęciu przeszukiwania akwenu. Akwen w miejscu poszukiwań mocno zamulony liściami z drzew rosnących obok kanału (około 2 metrów mułu oraz 1 metr wody przejrzystej nad powierzchnią mułu). Przy użyciu drona podwodnego przeszukano obszar około 40 m2, gdzie nie odnaleziono smartfona z dokumentami” – informują strażacy z OSP Choczewo.
Internauci są oburzeni takim obrotem spraw. Zastanawiają się, czy aby straż pożarna w ogóle powinna interweniować w sytuacji, gdy komuś coś wpadło do wody. O użyciu drogiego i specjalistycznego sprzętu nie wspominając.
Do działań wysłano dwa samochody z OSP i JRG Wejherowo, wykorzystano ponton ratowniczy i drona podwodnego… Tylko po to, aby poszukać dokumentów i smartfona. No i tak, taka akcja nie powinna mieć miejsca. https://t.co/KRzPRXwM3j
— Remiza.pl (@remizacompl) May 30, 2024