Nie tylko w Kościele Katolickim jest tak, że czasem papież coś mówi, a później zaplecze musi to prostować. Podobna sytuacja miała ostatnio miejsce w Rosyjskiej Cerkwi, która ocenzurowała przemówienie patriarchy moskiewskiego Cyryla.
7 maja, Władimir Putin został zaprzysiężony na prezydenta Rosji. To już piąta kadencja tego polityka w roli rosyjskiej głowy państwa.
Spore wątpliwości budzą metody, jakich Putin użył, by przystosować rosyjskie prawo do tego, by mógł on tyle razy zostawać rosyjskim prezydentem, a także represje stosowane wobec jego kontrkandydatów.
Przy tej okazji, po odmówieniu modlitw-błogosławieństw w intencji „nowego” prezydenta, patriarcha Cyryl wygłosił długie i patetyczne przemówienie ku czci wodza.
Duchowy przywódca rosyjskich prawosławnych nazwał Putina m.in. „odnoszącym sukcesy politykiem”, „dobrym, mądrym i serdecznym człowiekiem”, a przy tym prawosławnym, „nie wstydzącym się swojej wiary”.
Zdaniem Cyryla Putin jest wzorem dla społeczeństwa, dla młodzieży, wojskowych, inteligencji, ludzi pracy i wierzących, bo, rzekomo, poświęca dużo czasu na modlitwę.
Wygłaszając te peany Cyryl przeszedł także do życzeń i jak się wydaje, życzył Putinowi… nieśmiertelności. Powiedział bowiem, że życzy mu, aby „błogosławieństwo Boże i opieka Królowej Niebios” spoczywały na nim po wszystkie dni życia, „do końca wieka, jak mówimy”, dodając: „daj, Boże, aby koniec wieku oznaczał też koniec Waszego pozostawania u władzy. Ma Pan wszystkie dane, aby długo i pomyślnie pełnić tę wielką służbę ojczyźnie”.
Putin miałby więc sprawować urząd co najmniej do 2099 roku, choć zdanie to można przetłumaczyć także jako „do końca świata”. Choć całe te służalcze przemówienie było śmieszne, to w tym fragmencie Cyryl przesadził tak bardzo, że aż wycięto tę kwestię z wersji, która została opublikowana na stronie .Patriarchatu