Nie milkną echa występu ministra Marcina Kierwińskiego podczas Dnia Strażaka. Jacek Protasiewicz, który z alkoholem ma całkiem spore doświadczenia, twierdzi, że tłumaczenia obozu Tuska to „ściema dla maluczkich”.
Kierwiński wziął w sobotę udział w Centralnych Obchodach Dnia Strażaka, które odbyły się na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Jego przemówienie było bardzo, ale to bardzo dziwne, co część komentujących połączyło z wystąpieniem „pod wpływem”.
Kierwiński oczywiście zapewnia, że wszystko było w jak najlepszym porządku. Całą sytuację tłumaczył m.in. pogłosem i problemami technicznymi.
„Zanim wydacie wyrok posłuchajcie moich wypowiedzi, których udzieliłem mediom po wystąpieniu. Mało tego natychmiast udałem się na komendę Policji, gdzie zbadano mnie alkomatem. Wynik = 0,0” – napisał potem w mediach społecznościowych Kierwiński, dołączając zdjęcie wyniku testu z pieczątką dyżurnego Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.
CZYTAJ WIĘCEJ: Internet huczy. Dziwne przemówienie szefa MSWiA z okazji Dnia Strażaka [VIDEO]
Zanim wydacie wyrok posłuchajcie moich wypowiedzi, których udzieliłem mediom po wystąpieniu. Mało tego natychmiast udałem się na komendę Policji, gdzie zbadano mnie alkomatem. Wynik = 0,0.
To co wydarzyło się na uroczystościach spowodowane było kwestiami technicznymi i pogłosem. pic.twitter.com/11AzYcjpzF— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) May 4, 2024
Do sytuacji odniósł się Jacek Protasiewicz, który w ostatnich tygodniach całkiem często udziela się w mediach społecznościowych „pod wpływem”, co sam przyznaje. Na początek zdradził trochę kulis polityki PO. Jak twierdzi, w zaciszach gabinetów pije się całkiem sporo.
„Wczoraj byłem zajęty do późna. Dopiero teraz zobaczyłem wystąpienie Marcina Kierwińskiego. A więc: 1) byłem jego zastępcą, jako szefa kampanii PO w 2011, więc spotykaliśmy się codziennie i często. Poznałem go całkiem dobrze. 2) wiem ile i co jest pite w gabinetach rządu PO, a zwłaszcza w willi Premiera na parkowej, na tarasie zwanym pieszczotliwie 'Miami’. Wiem też, jak dużo tam (i w KPRM) się pijało” – napisał na Twitterze/X.
„Podsumowując: Kierwiński wczoraj był napruty, jak Messerschmidt. Gadanie o problemach technicznych, to ściema dla maluczkich, jak niegdyś o słynnym dziadku” – dodał Protasiewicz.
2/2 w willi Premiera na parkowej, na tarasie zwanym pieszczotliwie “Miami”. Wiem też, jak dużo tam(i w KPRM)się piijało.
Podsumowując:@MKierwinski wczoraj był napruty,jak Messerschmidt. Gadanie o problemach technicznych, to ściema dla maluczkich,jak niegdyś o słynnym dziadku. 🤷🏼♂️— Jacek Protasiewicz (@ProtasiewiczJ) May 5, 2024
Dziennikarz Sławomir Jastrzębowski, cytując wpis Protasiewicz, zauważył, że polityk powołuje się na pewne swoje doświadczenia. Protasiewicz w kolejnym ze wpisów przypomniał więc słynną sytuację z niemieckiego Frankfurtu, gdy awanturował się na lotnisku, co relacjonowały niemal wszystkie media.
„No jasne, że mam „pewne doświadczenie”….a jak Pan myśli – skąd się wziął Frankfurt? Z dwóch buteleczek na pokładzie? Dla 100kg faceta? Z narady w KPRM na temat kampanii do PE. Długiej, zakrapianej. Mocno. Z-jak to się mówi-„najważniejszymi osobami w państwie”…” – napisał Protasiewicz.
No jasne, że mam „pewne doświadczenie”….a jak Pan myśli – skąd się wziął Frankfurt? Z dwóch buteleczek na pokładzie? Dla 100kg faceta?
Z narady w KPRM na temat kampanii do PE.Długiej, zakrapianej.Mocno.Z-jak to się mówi-„najważniejszymi osobami w państwie”….— Jacek Protasiewicz (@ProtasiewiczJ) May 5, 2024
W niedzielę po południu Kierwiński raz jeszcze odniósł się do sprawy swojego wystąpienia. Teraz grozi pozwami za „szkalowanie jego dobrego imienia”.
CZYTAJ TAKŻE: Korwin-Mikke kpi z Kierwińskiego. „To nie alkohol plącze politykom języki”
Osoby, które stały i stoją za szkalowaniem mojego dobrego imienia – poniosą prawne konsekwencje tych nienawistnych działań. O kolejnych krokach będę Państwa informował.
— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) May 5, 2024
Korwin-Mikke kpi z Kierwińskiego. „To nie alkohol plącze politykom języki”