Strona głównaMagazynAszchabad dał zgodę

Aszchabad dał zgodę

-

- Reklama -

Turkmenistan stara się zacząć wreszcie sprzedawać swój gaz także do Europy. Propozycję w tej kwestii na Anatolijskim Dyplomatycznym Forum zgłosił Gurbanguly Berdimuhamedow, ojciec obecnego prezydenta, który formalnie jest przewodniczącym turkmeńskiego parlamentu, noszącym tytuł lidera turkmeńskiego narodu. Zaproponował on dostawy gazu ziemnego z Turkmenistanu do Europy poprzez Iran i Turcję. Przyjęcie takiej koncepcji rozwiązuje kwestię budowy gazociągu transkaspijskiego po dnie Morza Kaspijskiego, o który co najmniej od 30 lat toczyły się spory.

W sprawie tej podpisano wstępne porozumienie. Obserwatorzy przypuszczają, że na takie rozwiązanie Turkmenistan poszedł pod naciskiem Ankary. Turcja od dawna chce stać się gazowym habem, czyli po prostu platformą, na której handluje się gazem i ustala cenę tego surowca. Oczywiście od wstępnych porozumień do finału sprawy droga jest jeszcze daleka. Dotychczas Turcja miała do dyspozycji gaz rosyjski i azerski. Obecnie ma dojść do niego gaz turkmeński. Turcja będzie od tych państw kupować gaz, by następnie jako swój eksportować w świat, w tym do Europy. Jak to będzie realnie funkcjonowało – dokładnie nie wiadomo.

W każdym razie – przynajmniej teoretycznie – Turcji udało się pozyskać dla swoich koncepcji Turkmenię, czyli kraj, który pod względem swych zapasów błękitnego paliwa zajmuje 4. miejsce w świecie! Są one oceniane na 15 trylionów metrów sześciennych. Na razie jednak zasoby te są eksploatowane w niewielkim stopniu. Według oficjalnych danych wydobywa ona 84 mld metrów sześciennych, co nie jest wielkością imponująca. Jest ona dziewięć razy mniejsza niż w Rosji. Na eksport Turkmenistan przeznaczał 45 mld metrów sześciennych – to też nie było kwotą imponującą i nie czyniło z tego kraju gracza na międzynarodowym gazowym rynku. Wydobycie gazu Turkmenistan podjął też tylko dzięki Chinom, które sfinansowały rozpoczęcie wydobycia i skredytowały budowę gazociągu dostarczającego turkmeński gaz do Chin. Ponadto Turkmenistan eksportował niewielkie ilości gazu do Iranu.

Chce sprzedawać drożej?

Kraj ten ma swojego gazu w bród, ale nie we wszystkich regionach. Bardziej dla północnych prowincji opłaca mu się kupować gaz z Turkmenistanu, niż prowadzić gazociągi z południa państwa. Turkmenistan sprzedawał bowiem swój gaz tanio. Nie miał on wielkiego wyboru. Pekin, pomagając Turkmenistanowi w rozpoczęciu wydobycia gazu na dużą skalę i doprowadzając do niego gazociąg, zrobił to w swoim interesie. Pekin narzucił mu cenę gazu i zaczął go importować na podstawie długoterminowej umowy. Cena ta została utajniona. Z nieoficjalnych przecieków było jednak wiadomo, że oscyluje ona na granicy opłacalności. Aszchabad nie miał jednak wyjścia. Dystansując się od Moskwy w czasach Saparmyrata Nyýazowa, był on skazany na całkowite uzależnienie od Pekinu.

Próbą wyrwania się z tego zaklętego koła była idea budowy Transafgańskiego Gazociągu „TAPI”, prowadzącego przez Afganistan do Pakistanu i Indii. Idea ta, jak wiadomo, po dziś dzień nie została zrealizowana. Jest też mało prawdopodobne, by w najbliższych latach została urzeczywistniona. Swoje gazowe plany w regionie zaczęła realizować Rosja. Na razie starym postsowieckim systemem gazociągów dostarcza ona swój gaz do Uzbekistanu i jest tylko kwestią czasu, kiedy zacznie on płynąć do Afganistanu, a potem dalej. Już obecnie Uzbekistan z Rosją prowadzą rozmowy na temat budowy przez terytorium Afganistanu linii kolejowej z Uzbekistanu do Pakistanu. Ma ona otworzyć krajom Centralnej Azji i Rosji drogę do Indii i innych państw w rejonie basenu Oceanu Indyjskiego.

Poza orbitą Moskwy i Pekinu

Rozpoczęcie eksportu gazu do Turcji daje możliwość wyjścia poza orbitę wpływów Moskwy i Pekinu. Mając tak duże złoża gazu, Turkmenistan musi szukać nowych dróg sprzedaży swego surowca. Idea jest słuszna, tylko nie wiadomo, czy będzie możliwa do zrealizowania. Chodzi o to, czy słabo rozwinięta na północy sieć gazociągów Iranu będzie w stanie dostarczyć turkmeński gaz do granicy z Turcją. Obserwatorzy zwracają uwagę na to, że Berdimuhamedow senior na pewno skonsultował sprawę z partnerami irańskimi. Sam nie odważyłby się na wysuniecie takiej inicjatywy bez uzgodnień z Teheranem. Berdimuhamedow wie, że udział Iranu w przedsięwzięciu pozwala na uniknięcie konieczności budowy Transkaspijskiego Gazociągu, na realizację którego żadna zachodnia kampania nie chce zdobywać finansów. Aszchabad zaś nie chciał absolutnie brać na siebie odpowiedzialności za jego funkcjonowanie. Sugerował, że tym powinno zajmować się międzynarodowe konsorcjum. Ono też powinno wziąć na siebie odpowiedzialność za wszelkie kwestie ekologiczne. W razie jakichś katastrof to ono ponosiłoby wszystkie koszty ich likwidacji. Aszchabad zgodził się administrować gazociągiem tylko do granicy państwowej.

Najprawdopodobniej Teheran będzie musiał rozbudować sieć swoich gazociągów, prowadzących z Turkmenistanu do granicy z Turcją przynajmniej częściowo. Nieoficjalnie wiadomo, że ten, poprzez który obecnie Turkmenistan pompuje gaz do Iranu, ma przepustowość do 10 mld metrów sześciennych rocznie. Konfiguracje przy takim systemie mogą być jednak różne. Teheran może pompować do Turcji swój gaz, a turkmeński zużywać na miejscu dla swoich potrzeb. Sprawa ma być ostatecznie dopracowana i ujawniona do tego roku. Pod warunkiem jednak, że nie będzie to kolejny blef Aszchabadu, służący chociażby wytargowaniu lepszej ceny za gaz od Pekinu. Czas pokaże.

Najnowsze