W Pradze trwa szczyt Grupy Wyszehradzkiej (V4) z udziałem premiera Donalda Tuska, a także szefów rządów Czech, Słowacji i Węgier — Petra Fiali, Roberta Ficy i Viktora Orbana. Tematami rozmów są: wojna na Ukrainie, bezpieczeństwo energetyczne, strategiczna agenda UE i nielegalna imigracja.
– Są między nami różnice. Te różnice pozostają — powiedział Petr Fiala, dodając, że „są tematy, w których nasze kraje mogą współpracować”. Zgoda panuje co do tego, że Rosja naruszyła prawo międzynarodowe, zaczynając inwazję, oraz że Ukraina potrzebuje wsparcia — wyjaśniał. Jak powiedział, kraje V4 różnią się natomiast w ocenie przyczyn wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie.
Donald Tusk w swoim wystąpieniu zaprezentował zdecydowanie najbardziej proukraińskie stanowisko, nazywając Putina zbrodniarzem wojennym.
– Węgry nie chcą mieć ponownie wspólnej granicy z Rosją, a tak zdarzyło się w naszej historii. Nasze wspomnienia nie są dobre. Najważniejsze jest nasze bezpieczeństwo narodowe i chcemy, żeby tutaj istniał podmiot, który będzie między Węgrami i Rosją – zapewniał szef węgierskiego rządu Victor Orban. – Propunuje jednak przestać patrzeć na tę wojnę tylko przez ukraińskie okulary. Ja zawsze będę patrzył tylko przez węgierskie – dodał Orban.
Jeszcze ostrzej wypowiadał się premier Słowacji Robert Fico. Twierdził, że chce, by wojna w Ukrainie została zakończona „w sposób pokojowy”, a dostarczanie broniącym się Ukraińcom broni sprawi, że „za dwa lata będziemy w tym samym punkcie, tylko zginie więcej osób po każdej stronie”. Wykluczył również wysłanie słowackiej broni i żołnierzy na front.
Fico dodał, że „nie wierzy w dalsze wsparcie militarne Ukrainy”. – Powinniśmy wspierać rozmowy pokojowe. Mam inne stanowisko i poglądy. Nie ulega wątpliwości, że ta wojna skończy się za kilka lat – dodał Fico.